Wyobraźcie sobie, że chcecie zatankować paliwo na stacji benzynowej lub zrobić drobne zakupy w osiedlowym sklepie spożywczym. By to zrobić, musicie jednak przyłożyć swój dowód osobisty do skanera. Gdy to robicie, system ocenia, że nie jesteście „godni zaufania”, i odmawia wam możliwości przeprowadzenia transakcji. Czy to fragment scenariusza z jakiegoś science fiction? Nie, to codzienność dla mieszkańców chińskiego regionu autonomicznego Sinciang. Miejsce to stało się dla chińskich władz i korporacji gigantycznym poligonem do testowania wszelkiego rodzaju technologii nadzoru cyfrowego. Sięgano tam po rozwiązania, o jakich Orwellowi się nie śniło, i niestety bardzo często wykorzystywano do tego zachodnią technologię i korzystano z pieniędzy inwestorów zagranicznych.

Książka Geoffreya Caina „Doskonałe państwo policyjne” to przystępnie napisana kronika tego, jak Chiny zamieniały Sinciang w wielkie cyfrowe więzienie. Autor opisuje ten proces, sięgając m.in. po relacje ludzi, którzy mieli nieszczęście doświadczyć tam represji, a także tych, którzy służyli systemowi nadzoru. Dużo miejsca w jego książce zajmuje historia młodej Ujgurki pochodzącej ze świeckiej, skomunizowanej rodziny. Była ona lojalną obywatelką ChRL i szykowała się do służby w chińskiej dyplomacji. Algorytmy systemu nadzoru uznały ją jednak za osobę podejrzaną, bo przebywała na stypendium w Turcji. Wśród czynników uznanych za obciążające było m.in. to, że miała ona w domu „za dużo książek”. Na tej podstawie wysłano ją najpierw na przymusowe szkolenie ideologiczne. Ponieważ na szkoleniu sprzeciwiła się poleceniu, by umyła okna, została uznana za „pyskatą” i wysłana karnie do obozu reedukacji, gdzie już na wstępie poddano ją torturom. Przebywała tam, choć nie wpisano jej w systemie jako osadzonej – co pokazuje, w jak absurdalny sposób potrafią działać chińskie mechanizmy represji.

Obecnie kwestia prześladowań Ujgurów jest jednym z punktów zapalnych w relacjach między Chinami a Zachodem. Decydentom z Pekinu bardzo nie podoba się to, że sankcjami objęto część spółek korzystających w Sinciangu z niewolniczej siły roboczej oraz firmy, które współtworzyły tam system masowej inwigilacji. Sankcje te nie były jednak dla tych firm nokautujące. Doświadczenia z budowania w Sinciangu totalitarnego, wszechogarniającego systemu nadzoru elektronicznego mogą natomiast później zostać przeniesione na inne obszary Chin i wyeksportowane w świat. Narzędzia do utrzymywania władzy totalnej sprzedają się dobrze.