Zaczyna się motoryzacyjna wojna handlowa. Od 3 kwietnia zaczną obowiązywać wysokie, 25-procentowe cła na samochody i części importowane przez USA. Zapowiedział to w środę po południu Donald Trump, realizując zapowiadane wcześniej groźby wobec zagranicznych koncernów. Decyzja amerykańskiego prezydenta ma wzmocnić krajowych producentów aut. Jej skutki mogą jednak okazać się nieprzewidywalne. – Ten ruch, mający na celu zwiększenie krajowej produkcji samochodów, prawie na pewno przyniesie odwrotny skutek – uważa Nigel Green, dyrektor generalny globalnego giganta doradztwa finansowego deVere Group.
Cła na samochody sprowadzane do USA mają w porównaniu z obecnymi stawkami wzrosnąć 10-krotnie. Według Trumpa ma to być „początkiem wyzwolenia Ameryki” i przynieść dodatkowe wpływy w wysokości 100 mld dolarów. Jak zakłada amerykańska administracja, dzięki wysokim stawkom celnym zagraniczni producenci samochodów, mający fabryki w USA, zwiększą w nich produkcję lub zaczną ją tam przenosić.
Amerykańscy producenci nie chcą ceł
W Stanach Zjednoczonych samochody produkuje m.in. BMW oraz Mercedes. Bawarski koncern buduje dziennie ponad 1,5 tys. aut typu SUV w zakładach w Spartanburgu w Karolinie Południowej. Powstaje tam 6 modeli w różnych wariantach, w tym popularne na polskim rynku X3 oraz X5. Z kolei Mercedes, dla którego USA są drugim co do wielkości rynkiem zbytu, ma fabrykę w Tuscaloosa w Alabamie, skąd wyjeżdżają auta przeznaczone także na rynki globalne.
Według deVere Group, obostrzenia uderzą nie tylko w Niemcy czy Japonię, ale także w Amerykanów, bo cła odwetowe są praktycznie gwarantowane. Taki krok już zasugerowali przedstawiciele Komisji Europejskiej. Wcześniej przeciwko polityce celnej Trumpa, gdy zapowiedział on nałożenie ceł na samochody i części sprowadzane z Meksyku i Kanady, protestowała organizacja American Automotive Policy Council, skupiająca trzech wielkich amerykańskich producentów – Forda, General Motors i Stellantisa. Wezwała ona Trumpa do rezygnacji z ceł. Protestowali także inni szefowie amerykańskich koncernów, którzy dobrze wiedzą, że wprowadzenie tak wysokich stawek celnych wcale nie będzie działało na korzyść amerykańskiego przemysłu samochodowego. –Cła nie wypędzą producentów samochodów do domu. Spowodują wzrost cen, pogorszenie relacji i odwrócenie globalnej pozycji Ameryki – komentuje Nigel Green.
W fabrykach aut będą zwolnienia
Ale Europa także wiele straci. Jeśli eksport zmniejszyłby się np. o kilkaset tys. pojazdów, to może się okazać, że konsekwencją będą zwolnienia w fabrykach, gdzie są produkowane. – Jeśli z eksportu do USA wypadnie np. 200 tys. pojazdów, to jest to roczna produkcja średniej wielkości fabryki. Przy tym redukcje zatrudnienia wskutek spadku produkcji i eksportu mogą objąć nie tylko producentów aut, ale także branżę dostarczającą części i komponenty – powiedział „Rzeczpospolitej” Jakub Faryś, prezes Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego.