Chwilowo bardziej poruszające jest kilka zdań wyczytanych w wywiadzie z Janem Englertem w „Gazecie Wyborczej” z tego weekendu, który spędziłem w Kurdystanie, a więc kupionej kilka dni po powrocie do Warszawy. Swoją drogą to ciekawe, że „Wyborcza” wciąż leżała sobie wtedy na półce w moim ulubionym sklepie. Sklepie spożywczym, choć to określenie dalece nieprecyzyjne. Ale nie wiem, jakiego użyć, by trafić w sedno, a zarazem uniknąć posłużenia się jedną z takich nazw jak Carrefour czy Auchan. Człowiek ma wątpliwości i niepewność nawet w tak prostej sprawie.
I właśnie o wątpliwościach między innymi jest we wspomnianym wywiadzie. Englert: „Ja mam coraz więcej wątpliwości z wiekiem, a – jak mówi mój bohater w spektaklu „Baron Muenchhausen dla dorosłych” – wątpliwości osłabiają”. Piotr Guszkowski dopytuje: „A nie są darem?”. Englert: „Myślę, że człowiek inteligentny musi mieć wątpliwości, starzejący się człowiek ma je zawsze. Dlatego tak głośno krzyczy, żeby się nie wydało. Nadrabia w ten sposób brak pewności”.
To taki chwilowy oddech świeżego powietrza, przeczytać tych kilka zdań, po wdychaniu oparów pewności i braku wątpliwości, którymi nasycone są na przykład tzw. media społecznościowe.
Obserwuję coś podobnego u siebie, takie właśnie narastanie wątpliwości zarówno co do spraw ostatecznie najważniejszych, jak i bardziej epizodyczno-operacyjnych (na przykład, czy zrobię lepiej jadąc na jakąś konferencję, czy też nie jadąc i wykorzystując w różnych celach ten wygospodarowany czas).
Kiedyś dylematów i wahań było mniej. Mam nadzieję, że to nie funkcja wieku biologicznego, i sądzę też, że nie biologiczne starzenie się miał na myśli Jan Englert. Że chodzi tu raczej o zasób doświadczeń, przeżyć, sukcesów, a zwłaszcza porażek. Ale to naprawdę rzecz o „nadziei” bardziej niż twardym przekonaniu, bo wątpliwości co do takiego metazagadnienia są jak najbardziej na miejscu.