Ryzyka prawnika

Niektórym praca prawnika kojarzy się głównie z podejmowaniem nudnych, rutynowych czynności. Jednak w przypadku prawników spółek giełdowych wykonywanie obowiązków często daje adrenalinę porównywalną z uprawianiem sportów ekstremalnych.

Publikacja: 27.03.2025 06:00

dr Mirosław Kachniewski prezes zarządu, Stowarzyszenie Emitentów Giełdowych

dr Mirosław Kachniewski prezes zarządu, Stowarzyszenie Emitentów Giełdowych

Foto: materiały prasowe

Przy czym dotyczy to nie tylko osób zaangażowanych w dziedziny stricte związane z giełdowością spółki. Tam oczywiście poziom stresu, nieprzewidywalności okoliczności zewnętrznych czy nieprzewidywalności działania organu nadzoru jest potencjalnie największy, choćby z powodu konieczności zaraportowania jakichś zdarzeń czy z powodu szczególnie intensywnego zainteresowania inwestorów spółką.

Należy jednak podkreślić, że fakt notowania i związany z tym bardzo wysoki poziom przejrzystości informacji powodują, że wszelkie „normalne” działania prawne obarczone są dużo większym ryzykiem. Prawdopodobieństwo zapoznania się szerokiej rzeszy odbiorców z dowolnym dokumentem pochodzącym ze spółki giełdowej jest daleko większe niż w przypadku spółki prywatnej. A proporcjonalnie do tego rośnie prawdopodobieństwo zainteresowania się danym tematem osób potencjalnie pokrzywdzonych, względnie różnych organów państwa.

Szczególne zagrożenia czają się w okolicach podejrzenia prania brudnych pieniędzy. Instytucje finansowe mają bardzo rozbudowane procedury compliance w tym zakresie, ale „normalne” spółki giełdowe często nie są świadome problemów z tym związanych. Jeśli co do zasady nie przyjmują i nie dokonują płatności w gotówce, nie mają procedur na coś, co zdarza się incydentalnie. I wtedy, jeśli taki incydent się wydarzy, może okazać się bardzo brzemienny w skutki.

Nawet instytucje, które wiedzą, że są „obowiązane” do stosowania procedur AML, niekiedy mają duże problemy z właściwym skalibrowaniem swoich systemów. Bo z jednej strony nie należy notyfikować transakcji, które raczej nie wiążą się z praniem pieniędzy, ale z drugiej nie można ryzykować, że podejrzana transakcja (lub częściej seria transakcji o niskiej wartości) nie zostanie zaraportowana. Czyli procedury powinny uwzględniać nie tylko kryteria formalne, ale też merytoryczną ocenę poszczególnych transakcji lub serii transakcji.

Należy też zwrócić szczególną uwagę na różne niestandardowe transakcje, które mogą się wymykać istniejącym procedurom i generować duże ryzyko compliance. W takich przypadkach zawsze warto zaangażować osobę biegłą w przepisach AML, żeby minimalizować zagrożenie dla spółki i jej władz, zwłaszcza mając na uwadze odpowiedzialność karną i administracyjną.

Teraz na tle nakreślonego powyżej krajobrazu regulacyjno-nadzorczego powinniśmy spojrzeć na rolę prawnika in-house w spółce giełdowej. W przypadku podejrzenia prania pieniędzy może się okazać, że z doradcy niepostrzeżenie staje się oskarżonym, wobec możliwego rozszerzania odpowiedzialności za pomocnictwo. Tym bardziej że mnogość różnego rodzaju powiązań i potencjalnych konfliktów interesów powodować może zachowanie, które (zwłaszcza z perspektywy ex post) wydawać się będzie bardzo dziwne i niekonsekwentne.

Bo przecież teoretycznie taka osoba zobowiązana jest do lojalności względem spółki, ale pragmatyzm może powodować chęć większej lojalności względem zarządu. Tym bardziej że oczekiwaniem względem prawnika najczęściej nie jest usłyszenie, że coś jest zabronione, tylko jak zrobić, żeby nie było zabronione. I oczywiście najczęściej dzieje się to pod presją czasu, kiedy dochowanie należytej staranności oraz weryfikacja beneficjentów rzeczywistych stają się praktycznie niemożliwe.

Czy prawnik w takiej sytuacji ma być „nad zarządem” wstrzymującym daną transakcję? Jeśli tak, to jakie ma narzędzia, aby tego dokonać? A jeśli nie, to w jakim zakresie może zostać obciążony za niewłaściwe decyzje zarządu? Czy udokumentowanie sprzeciwu daje szansę na uniknięcie odpowiedzialności, czy wręcz przeciwnie, jest formą samooskarżenia – jeśli wiedziałeś, to dlaczego nie zawiadomiłeś stosownych organów? O tym podyskutujemy 2 kwietnia podczas webinarium. Już dziś wiem, że odpowiedzi mogą nie być proste.

Na to wszystko należy nałożyć coraz trudniejsze otoczenie regulacyjno-nadzorcze. Puchnące regulacje, zmieniające się interpretacje, rozbieżności pomiędzy praktyką rynkową a rozumieniem przestępczości gospodarczej przez prokuratury i sądy – to czynniki, które czynią sytuację prawników jeszcze gorszą. Zwłaszcza w kontekście bardzo dużego przesunięcia w czasie pomiędzy wystąpieniem danego zdarzenia a formalnym wyciągnięciem konsekwencji. Jeśli „inni tak robią”, to bardzo trudno sprzeciwić się takiemu postępowaniu. I bardzo łatwo jest do tych „innych” dołączyć, choćby po to, aby utrzymać równowagę konkurencyjną.

A kiedy po kilku latach na tych „innych” zaczynają być nakładane sankcje, na refleksję jest już trochę za późno. I w sytuacji spółki giełdowej, gdzie mamy do czynienia z wysokim poziomem przejrzystości informacyjnej, z udokumentowaniem wielu działań z datą pewną, z dużą liczbą interesariuszy, prawdopodobieństwo sięgnięcia do wydarzeń historycznych dynamicznie rośnie. Dlatego zawód prawnika spółki giełdowej jest profesją wysokiego ryzyka i wymaga wysokiego poziomu zabezpieczeń proceduralnych. Co z kolei utrudnia funkcjonowanie tych spółek i nie sprzyja rozwojowi rynku kapitałowego. Cała nadzieja w deregulacji, bo obecny poziom ujawnień spółek giełdowych wprawdzie istotnie ogranicza ryzyko inwestorów, ale jeszcze bardziej ogranicza ich zyski.

Felietony
Raportowanie zrównoważonego rozwoju po japońsku
Felietony
Strategiczne zmiany po obu stronach Atlantyku
Felietony
Rośnie ryzyko fiskalne
Felietony
Refleksje na Nowy Rok (to nie pomyłka)
Felietony
Niewspólny rynek kapitałowy
Felietony
Groźne analogie
Felietony
Współpraca z Malezją w kontekście polskiej prezydencji w Radzie Unii