Używając określeń ze wspinaczki wysokogórskiej, można powiedzieć, że indeks szerokiego rynku WIG rozbił bazę pod szczytem i czeka na sprzyjające warunki do tego, by przeprowadzić atak. W piątek niestety znów okazały się one niełaskawe dla byków.
Co prawda jeszcze w czwartek po południu warunki się poprawiły i nasze indeksy zamknęły notowania na plusie. To dawało nadzieję na to, że w piątek faktycznie może dojść do ataku szczytowego. Już jednak na samym starcie notowań trzeba było zweryfikować te założenia. Nasze indeksy od początku notowań świeciły na czerwono, a szczególnie intensywnie kolor ten rozbłysnął w segmencie największych spółek. Słabo prezentowała się m.in. firma KGHM. Korekta spadkowa zawitała także w sektorze finansowym z bankami w roli głównej.
W drugiej części dnia na moment warunki się uspokoiły i wydawało się, że nad GPW znów może zaświecić słońce, a WIG ruszy w końcu w stronę 100 tys. pkt. Tak się jednak nie stało. Słaby początek notowań na Wall Street zniweczył te plany. Byki, nawet jeśli przez moment myślały o tym, by znów ruszyć do ataku, szybko musiały zweryfikować swoje plany i znów okopać się w bazie. WIG ostatecznie stracił na wartości 0,9 proc. i zamknął notowania na poziomie 97 819 pkt. Najmocniej do tego spadku przyczyniły się największe spółki. WIG20 stracił w piątek 1,2 proc. Na tym tle nieźle wypadł mWIG40 oraz sWIG80, chociaż i te indeksy nie obroniły się przed przeceną. Wskaźnik średnich firm stracił na wartości niecałe 0,4 proc., a sWIG80 zniżkował 0,2 proc.
Znów więc na GPW mieliśmy tydzień wielkich nadziei, które wciąż pozostają niespełnione. Czy w nowym tygodniu „okienko pogodowe” w końcu się otworzy na dobre?