Trwa walka o delisting Kernela, do którego dąży wiodący akcjonariusz Namsen, czyli firma kontrolowana przez ukraińskiego oligarchę Andrija Werewskiego. Grupa akcjonariuszy mniejszościowych dochodzi swoich roszczeń w sądzie w Luksemburgu. W piątek sąd wydał drugą (w sumie wniosków złożonych jest pięć), niekorzystną dla nich decyzję. Nie przychylił się do pozwu o zabezpieczenie roszczeń poprzez zakaz wykonywania przez Namsen głosów z akcji z kontrowersyjnej emisji z 2023 r.
„W dniu 28 marca 2025 r. wiceprezes Sądu Rejonowego w Luksemburgu wydał nakaz podsumowujący, zgodnie z którym wszystkie roszczenia wniesione przez powodów zostały uznane za niedopuszczalne i w konsekwencji odrzucone. Ponadto powodowie zostali zobowiązani do zapłaty odszkodowań proceduralnych zarówno spółce, jak i Namsen” – czytamy w raporcie Kernela.
Czytaj więcej
W zeszłym roku wicemarszałek Sejmu Krzysztof Bosak interweniował w KNF w sprawie akcjonariuszy spółki Kernel i obiecywał, że nie zostawi tej sprawy. Jednak sprawa ucichła. A problem inwestorów pozostał.
Co dalej z Kernelem
Sprawa Kernela jest wielowątkowa. Najnowsza decyzja sądu nie oznacza, że Kernel wygrał całą sprawę. Natomiast oznacza w praktyce, że do czasu rozstrzygnięcia głównej sprawy (czyli w zakresie unieważnienia emisji) Namsen będzie mógł wykonywać prawa z tych akcji.
Przedstawiciele drobnych inwestorów informują, że sąd brał pod uwagę przede wszystkim dwa elementy. Pierwsza kwestia to pytanie czy prawo zostało w rażący sposób naruszone. Sąd stwierdził, że to może zostać rozstrzygnięte dopiero na etapie głównej sprawy. A druga kwestia to ocena czy istnieje ryzyko nieuniknionej straty i szkody dla powodów. Ci podnosili, że ono istnieje, ponieważ Namsen ma już ponad 95 proc. i może przeprowadzić przymusowy wykup. Sąd uznał jednak, że co prawda takie ryzyko istnieje, ale nie ma ono charakteru pewnego, bo Namsen jeszcze nie ogłosił wykupu.