„Czy zmierzają Państwo podjąć jakieś działania mające na celu nagłośnienie sprawy i pomoc inwestorom mniejszościowym w dochodzeniu ich praw?” – to jedno z pytań, jakie nasza redakcja zadała kilkakrotnie w mailu przesłanym do biura prasowego Konfederacji (w sprawie Kernela rok temu interweniował jeden z liderów Konfederacji, Krzysztof Bosak, wicemarszałek Sejmu). Niestety, pytania pozostały bez odpowiedzi.
Tymczasem sprawa Kernela znów nabiera tempa. Trwa wyścig z czasem: inwestorzy mniejszościowi czekają na decyzje sądu w Luksemburgu, a większościowy akcjonariusz (Namsen) może już ogłosić przymusowy wykup akcji.
Czytaj więcej
Akcjonariusze mniejszościowi chcą, żeby luksemburski sąd zablokował wykonywanie praw z kontrowersyjnej emisji akcji. Ale postępowania się przeciągają. Tymczasem Namsen ma już otwartą drogę do rozpoczęcia procedury przymusowego wykupu akcji Kernela.
KNF o Kernelu
Mijają dwa lata od czasu gdy wiodący akcjonariusz Kernela, Namsen, zapowiedział wezwanie i chęć wycofania spółki z giełdy. Ogłosił wezwanie po 18,5 zł. Potem Kernel przeprowadził kontrowersyjną emisję akcji po 1,15 zł, której Namsen był głównym beneficjentem. Warunki emisji naruszyły zasady dobrych praktyk - stwierdził niezależny komitet ds. ładu korporacyjnego GPW. Po niedawnym dokupieniu pakietu akcji Namsen ma już ponad 95 proc. głosów, czyli może ogłosić przymusowy wykup akcji.
Sprawa budzi dużo wątpliwości natury prawnej. Dotyczą m.in. warunków delistingu oraz tego, jaki tak naprawdę udział w kapitale Kernela ma Namsen. Czysto hipotetycznie – gdyby sąd w Luksemburgu uznał roszczenia akcjonariuszy mniejszościowych, status Namsena nie byłby już taki oczywisty. Zapytaliśmy o to KNF, ale polski nadzór kwestii decyzji luksemburskiego sądownictwa poruszać nie chce.