Na naszym lokalnym rynku takim przykładem są obligacje stałoprocentowe, których ceny podskoczyły w reakcji na gołębi przekaz szefa Narodowego Banku Polskiego. A na rynkach globalnych najlepszym przykładem jest złoto, którego notowania, po chwilowym zaledwie zawahaniu, zaczęły jeszcze szybciej bić kolejne rekordy. Szlachetnemu metalowi pomaga kryzys zaufania do amerykańskich aktywów. Można oczekiwać, że banki centralne nadal zwiększać będą udział złota w rezerwach w celu uniezależnienia się od dolara oraz polityki USA.

Dzięki temu, że poszczególne aktywa nie są ze sobą silnie dodatnio skorelowane, tak jak to było w stojącym pod znakiem ataku inflacji 2022 roku, dużo lepiej sprawdza się mechanizm dywersyfikacji portfela. Skrajnie uproszczony przykład: portfel złożony w połowie z amerykańskich akcji i złota jest w chwili pisania tego komentarza prawie 8 proc. na plusie od początku roku, mimo że same akcje są 8 proc. pod kreską.

A skoro o akcjach mowa, to indeks S&P 500, po najpierw gwałtownym tąpnięciu, a potem energicznym odreagowaniu, znalazł się nieopodal pierwszego ważnego poziomu oporu. Leży on w okolicy 5500 pkt, na wysokości lokalnych dołków (intraday) z 13 i 31 marca. W oczekiwaniu na potencjalny test tej technicznej bariery globalny sondaż Bank of America przyniósł wieści o rekordowo szybkim spadku zaangażowania inwestorów na Wall Street.