Trump mówi również, że zawieszenia ceł nie oznaczają, że nie będą one obowiązywać w przyszłości, ale jednocześnie zapowiada kolejne możliwe ulgi dla innych sektorów. Czy ostatnie działania pokazują, że Trump traci swoją przewagę w wojnie handlowej?
Główną przewagą Stanów Zjednoczonych jest fakt, iż są największym rynkiem zbytu na świecie. Oczywiście kolejną kwestią jest pozycja dolara na świecie, choć ta zaczęła być również podważana w ostatnich dniach. Pojawiło się wiele informacji mówiących o tym, że obligacje są wyprzedawane nie tylko przez Chiny, ale również Japonię. Sporą redukcję w posiadanych obligacjach miały dokonać również fundusze hedgingowe. Niemniej w ostatnich kilku dniach widać uspokojenie się sytuacji. Choć rentowności pozostają na podwyższonym poziomie, nie widać już panicznej wyprzedaży obligacji, którą mogliśmy jeszcze w ostatnim czasie obserwować. Zdecydowanie lepsze nastroje widać również na indeksach giełdowych z Wall Street. Jeśli dołek miałby być już za nami, to indeks S&P 500 odbija książkowo zgodnie ze średnimi odbiciami po dołkach po poprzednich bessach z ostatnich kilkudziesięciu lat. Oczywiście niepewność dotycząca polityki handlowej w USA może spowodować jeszcze sporo zmienności na rynku, dlatego wyznaczanie dołka może być jeszcze przedwczesne.
Sam Donald Trump podczas wczorajszej wypowiedzi mówił, że nie obwinia Chin czy Wietnamu za ich eksport do USA. Z drugiej strony atakował Unię Europejską. Nie wykluczył również możliwych wyłączeń z ceł dla producentów samochodów i części, aby mieli oni czas na dostosowanie się do bieżących realiów. To oznacza, że strategia Trumpa o nałożeniu szerokich ceł nie zdała rezultatu i zamierza on teraz szukać możliwości nakładania ceł bezpośrednich. Wskazał, że USA rozpoczynają śledztwa dotyczące importu takich produktów jak chipy czy farmaceutyki.
We wtorek po otwarciu rynku europejskiego dolar minimalnie zyskuje na wartości, choć para EURUSD pozostaje ekstremalnie wysoko powyżej poziomu 1,1300. Wczoraj obserwowaliśmy również parę USDPLN w okolicach poziomu 3,7500. Jeśli sytuacja miałaby się stabilizować, można oczekiwać, że dolar odrobi część ostatnich strat.
Po godzinie 09:30 za dolara płaciliśmy 3,7792 zł, za euro 4,2823 zł, za franka 4,6222 zł, za funta 4,9863 zł.