Złoto może być nawet dwa razy droższe

W długim terminie złoto ma szansę osiągnąć poziom 5–6 tys. USD za uncję. Duży potencjał wzrostowy jest także w srebrze – uważa Michał Stajniak, wicedyrektor działu analiz w firmie XTB.

Publikacja: 15.04.2025 17:47

Gościem Przemysława Tychmanowicza w Parkiet TV był Michał Stajniak, wicedyrektor działu analiz w XTB

Gościem Przemysława Tychmanowicza w Parkiet TV był Michał Stajniak, wicedyrektor działu analiz w XTB. Fot. mat. prasowe

Nastroje na rynkach w ostatnich dniach się poprawiły. Można powiedzieć, że najgorsze może być już za nami?

Mimo poprawy nastrojów niepewność nadal pozostaje duża. Sytuacja może się zmieniać w zasadzie z godziny na godzinę, czego zresztą doświadczyliśmy w ostatnich dniach, kiedy Donald Trump napisał w mediach społecznościowych „time to buy”, a za kilka godzin ogłosił zawieszenie ceł wzajemnych. W weekend mieliśmy z kolei zawieszenie ceł na elektronikę, a na początku tygodnia okazało się, że cła jednak są, ale mniejsze. W takich okolicznościach, mimo odbicia w górę indeksów czy też surowców, ciężko prognozować, czy dołek mamy już za sobą.

Podwyższona zmienność jest dzisiaj jedynym rynkowym pewnikiem?

Myślę, że jest to bardzo prawdopodobne. Oczywiście w pewnym momencie ci, którzy sprzedawali kontrakty na indeks zmienności VIX, mogli zarobić duże pieniądze, ale nie jest też powiedziane, że VIX szczyt ma już za sobą. Nadal może się on znajdować na wysokich poziomach. Wystarczy w zasadzie jakiekolwiek zwiększenie stawek celnych na Chiny lub wznowienie ich na inne kraje, aby zmienność znów wyraźnie wzrosła.

W okresie największego zamieszania rynkowego nieźle radziło sobie złoto. Jego cena zaraz po ogłoszeniu ceł co prawda spadła, ale później szybko wróciła do wzrostów i nowych rekordów. Analitycy Goldman Sachs znów też podnieśli prognozę dla złota na ten rok. Obecnie mówi ona o 3700 USD za uncję. To jest faktycznie poziom do osiągnięcia?

Złoto spełniło swoją rolę związaną z płynnością. Inwestorzy w okresie największej zmienności musieli szukać pieniędzy na to, by uzupełniać swoje depozyty, i zamykali pozycje na rynku złota. Podobny mechanizm widać było w 2020 r. Wtedy ten dołek notowań trwał bardzo krótko i tak samo było teraz. Chwilowe spadki, które się pojawiły były więc okazją dla krótkoterminowych inwestorów. Tak, jak wspomniałeś, analitycy Goldman Sachs podnieśli swoje prognozy dla złota do 3700 USD za uncję, ale w jednym z wywiadów z analitykami tej firmy słyszałem o cenie nawet 4300 USD przy założeniu, że obecna sytuacja związana z cłami będzie nadal eskalować. Osobiście często porównuję złoto do rynku ropy naftowej czy też miedzi i patrzę na dłuższy termin. Z tej perspektywy niewykluczone, że będziemy mieli za kilka lat cenę złota w okolicach 5000–6000 USD za uncję. Złoto w obecnych czasach pozostaje więc jednym z nielicznych aktywów, które pozwalają przetrwać trudniejsze warunki rynkowe, a tak jak powiedziałem wcześniej, niepewność rynkowa nadal jednak jest bardzo duża.

To szukanie bezpieczeństwa to przede wszystkim zabezpieczenie się przed scenariuszem recesji w Stanach Zjednoczonych?

Tak, ale też jest to właśnie próba przeczekania tej niepewności związanej z cłami. Ta niepewność powoduje bowiem, że kapitał przez jakiś czas musi gdzieś trafić, gdzieś być ulokowany.

Mocniejsze ruchy w trakcie największej zawieruchy notowało srebro. Czy i ono po tych turbulencjach wróci na ścieżkę wzrostową?

Jest to realny scenariusz, ale też trzeba pamiętać, że srebro ma trochę inną charakterystykę. Złoto to przede wszystkim jubilerstwo, popyt inwestycyjny czy też popyt ze strony banków centralnych, a w przypadku srebra jest większe uzależnienie od przemysłu, a teraz jak wiadomo perspektywy przemysłu nie są zbyt dobre. Dodatkowo mamy odejście od tego, by inwestować w zieloną energię, a popyt na srebro z tego sektora jest bardzo duży. Jeśli natomiast założymy umiarkowaną stabilizację na rynkach i to, że Fed i EBC będą obniżać stopy procentowe, to jest to dobry prognostyk dla srebra. Patrząc na bardzo długi termin, uważam zresztą, że srebro jest bardzo niedowartościowane. Stosunek cen złota i srebra wzrósł już prawie do poziomu 100. Historycznie jest to bardzo wysoka wartość. Raczej należałoby oczekiwać zejścia do poziomu 70–80 w perspektywie średnioterminowej. Jeśli jednak w krótkim terminie szukamy możliwości ochrony kapitału, to jednak trzeba założyć, że złoto będzie radzić sobie lepiej niż srebro.

Szukając z kolei największych przegranych zamieszania związanego z cłami, chyba należy swoją uwagę skierować na rynek ropy naftowej?

Faktycznie ceny ropy naftowej bardzo mocno spadły. Zobaczyliśmy poziomy najniższe od 2021 r. W tym przypadku mieliśmy kumulację kilku czynników. Oprócz tego, co działo się na rynku, trzeba jeszcze zwrócić uwagę na „timing” organizacji OPEC. Po wielu miesiącach odkładania momentu przywracania produkcji do wyższego poziomu, w maju mamy już mieć faktycznie większą produkcję sięgającą 411 tys. na dzień. Podaż więc wyraźnie wzrośnie. Jest to więc dodatkowy czynnik, obok potencjalnego ograniczenia popytu, który uderza w ropę naftową. Jest też dużo niepewności związanej z Chinami, które są pierwszym importerem i drugim konsumentem ropy naftowej na świecie. Kiedy więc pojawiają się perspektywy ograniczenia handlu z Chinami, to może to doprowadzić do sytuacji, w której w tym roku popyt na ropę nie wzrośnie, a nawet spadnie.

Czy więc patrząc na fundamenty, to obecna cena, czyli nieco ponad 60 USD za baryłkę ropy WTI, jest uzasadniona?

Moim zdaniem tak, ale nie można wykluczyć, że cena ta nie będzie jeszcze niższa. Jeśli faktycznie będziemy mieli spadek popytu, a OPEC+ będzie przywracał wielkość produkcji, a dodatkowo będzie realizował się scenariusz recesji, to zakres ceny 40–50 USD za baryłkę wydaje się być jak najbardziej realny. Zakładając jednak, że dojdzie do porozumień handlowych USA z innymi krajami, w tym również z Chinami, to wtedy poziom 60 USD jest poziomem równoważącym rynek. Myślę jednak, że w takim scenariuszu poziom docelowy można zakładać nawet w okolicach 70 USD w tym roku.

Inwestycje
Krajowy popyt na obligacje nie odpuszcza
Materiał Partnera
Zasadność ekonomiczna i techniczna inwestycji samorządów w OZE
Inwestycje
Trump przegrywa we własną grę. Na rynkach ogromny chaos
Inwestycje
Giełdy krwawią, a ty masz akcje. Co robić? Sprzedawać, czekać, a może kupować?
Inwestycje
Michał Fidelus, BM Pekao: Banki zasługują na odreagowanie spadków
Inwestycje
Na Wall Street jest jeszcze przestrzeń do dalszych spadków notowań
Inwestycje
W dłuższym horyzoncie okresy mocnych spadków są okazją do kupowania