Ropa największą ofiarą wojny handlowej Trumpa

Amerykańskiemu prezydentowi udało się spełnić zapowiedź szybkiego obniżenia cen ropy naftowej. Stało się to jednak zupełnie inaczej, niż można było się spodziewać. Perspektywy dla ewentualnego odbicia cenowego są jak na razie ograniczone.

Publikacja: 14.04.2025 06:00

Niedawny spadek cen ropy odzwierciedla nie tylko obawy przed globalną recesją, ale również to, że na

Niedawny spadek cen ropy odzwierciedla nie tylko obawy przed globalną recesją, ale również to, że na rynku panuje obecnie nadpodaż surowca.

Foto: AdobeStock

Jednym ze skutków ubocznych ekstremalnie chaotycznej wojny handlowej rozpoczętej przez administrację Trumpa jest ostra przecena na rynku naftowym. Pod koniec zeszłego tygodnia za baryłkę ropy gatunku WTI płacono około 60 USD. W środę, przed ogłoszeniem rozejmu handlowego przez Trumpa, kosztowała ona prawie 55 USD. Jej cena zeszła więc w ostatnich dniach do poziomów niewidzianych od lutego 2021 r. Ropa staniała od początku roku już o 16 proc. Powinni cieszyć się z tego konsumenci. Niższe ceny paliw mogą przecież poważnie złagodzić skutki globalnej wojny handlowej i być wielkim pakietem stymulacyjnym. Powody do niepokoju mają jednak firmy naftowe i kraje, które opierają swoje gospodarki na eksporcie tego surowca. Czarny scenariusz może się spełniać m.in. dla Rosji, która wspiera swoją machinę wojenną przychodami ze sprzedaży ropy transportowanej w świat za pośrednictwem „floty cieni” lub udającej w europejskich rurociągach „ropy z Kazachstanu”.

Zabójcza niepewność

– Obecnie ceny ropy są na tyle wysokie, że pozwalają na to, by wojna trwała. Trzeba więc zmniejszyć ceny ropy, by zakończyć wojnę – mówił Trump w styczniu 2025 r. Baryłka ropy WTI kosztowała wówczas około 75 USD. Wkrótce po rozpoczęciu swojej drugiej kadencji Trump zapowiedział, że doprowadzi do spadku cen ropy, po którym nastąpi spadek stóp procentowych na całym świecie. Niemal wszyscy wówczas myśleli, że amerykański prezydent będzie próbował to osiągnąć za pomocą wspierania krajowego wydobycia surowca. Chyba nikt nie podejrzewał, że zrobi to, wywołując kolejny globalny kryzys rynkowy...

Trump apelował również do państw grupy OPEC+, by zwiększyły wydobycie i przyczyniły się do spadku cen. OPEC+ rzeczywiście zdecydowała się zwiększyć wydobycie od kwietnia o 250 tys. baryłek surowca dziennie. Część krajów tej grupy czuła się już wcześniej nadmiernie ograniczona skoordynowanymi cięciami w produkcji wdrażanymi od 2022 r. Uznała więc, że może sobie pozwolić na umiarkowaną zwyżkę wydobycia. 3 kwietnia, czyli dzień po tym, jak Trump ogłosił swoje szokujące cła, OPEC+ zaskoczyła jednak rynek, decydując się przyspieszyć w maju wzrost wydobycia do 411 tys. baryłek dziennie. Ta decyzja była trudna do wytłumaczenia, jeśli bierzemy pod uwagę czynniki czysto ekonomiczne.

– Przede wszystkim chodzi tu częściowo o zaspokojenie Trumpa. Trump będzie wywierał presję na OPEC, aby obniżyli ceny ropy, co zmniejszy globalne ceny energii, pomagając zrównoważyć inflacyjny wpływ jego ceł – stwierdził Saul Kavonic, szef działu analiz energetycznych w MST Marquee.

– Uważamy, że pragnienie przywództwa OPEC, aby wysłać sygnał ostrzegawczy do Kazachstanu, Iraku, a nawet Rosji w sprawie kosztów kontynuowanej nadprodukcji, leży u podstaw tej decyzji – wskazała natomiast Helima Croft, strateg RBC Capital Markets.

Niezależnie od motywacji krajów OPEC+ ich decyzja o dalszym zwiększaniu produkcji surowca nałożyła się na panikę na globalnych rynkach i przyczyniła się do mocnego zbicia ceny ropy.

Czytaj więcej

Marcin Majewski, PwC: Chaos bardziej szkodliwy niż stawki ceł

„Obniżamy naszą prognozę cen ropy jeszcze bardziej, uwzględniając ostatnie obniżki prognoz PKB przez naszych ekonomistów z minionych kilku dni, w tym prognozę stagnacji gospodarki USA. Obniżamy nasze prognozy dla Brent i WTI na grudzień 2025 roku o 4 dolary, do odpowiednio 62 i 58 dolarów. Nasze średnie roczne prognozy na 2026 rok wynoszą teraz 58 dolarów dla Brent i 55 dolarów dla WTI, czyli 4–5 dolarów za baryłkę poniżej kontraktów terminowych według zamknięcia z piątku” – napisali 6 kwietnia analitycy Goldman Sachs. W ich najbardziej „niedźwiedzim” scenariuszu baryłka ropy Brent może w 2026 r. stanieć poniżej 40 USD. Ostatnim razem ropa kosztowała poniżej 40 USD za baryłkę w pamiętnym 2020 r. Czarny scenariusz zakładałby więc globalną recesję i związane z nią problemy z popytem, któremu towarzyszyłaby nadmierna podaż surowca na światowych rynkach.

Wysoka zmienność rynków tworzy okazje

Tylko teraz 149 zł za rok
dostępu do parkiet.com

SUBSKRYBUJ

Zebrane przez agencję Bloomberg prognozy analityków dla cen ropy na koniec 2025 r. są jednak dosyć konserwatywne. Najbardziej „niedźwiedzia” z nich mówi o 60 USD za baryłkę, a najbardziej „bycza” – o 79 USD za baryłkę. Znaczna większość tych projekcji powstawała jednak jeszcze przed niedawną eskalacją wojny handlowej. Może więc będą one obniżane w nadchodzących tygodniach.

– O ile wciąż istnieje sporo niepewności na rynku, o tyle obecnie można wykluczyć scenariusz silnego odbicia cen ropy. Rynek musi sobie bowiem radzić z ryzykiem słabnącego popytu oraz z rosnącą produkcją w krajach OPEC+. Wciąż przecież mamy do czynienia z najgorszymi cłami od lat 30. – wskazuje Ole Hansen, szef działu strategii rynków surowcowych Saxo Banku.

Czytaj więcej

Trump przegrywa we własną grę. Na rynkach ogromny chaos

Kreml ma problem

Gdy Trump ogłaszał 2 kwietnia listę krajów objętych mechanizmem ceł wzajemnych, nie znalazła się na niej Rosja. To wywołało liczne komentarze mówiące, że prezydent USA „sprzyja Kremlowi” i „traktuje Rosję lepiej niż sojuszników”. Tak naprawdę jednak Rosja stała się jedną z największych ofiar wojny handlowej Trumpa, gdyż globalne zawirowania rynkowe doprowadziły do ostrego spadku cen ropy, czyli głównego towaru eksportowego Federacji Rosyjskiej. W dniach paniki rynkowej cena ropy gatunku Ural zbliżała się do 50 USD za baryłkę, czyli była najniższa od 21 miesięcy.

W rosyjskim budżecie na obecny rok założono, że ropa będzie kosztowała średnio 70 USD za baryłkę. W zeszłym miesiącu rosyjskie Ministerstwo Finansów przyznało, że cena baryłki surowca może być w tym roku bliższa 60 USD. Przychody do budżetu zależą w około 30 proc. od sprzedaży ropy i gazu, a wydatki na ten rok zaplanowano o kilkanaście procent większe niż na 2024 r. Już w pierwszych dwóch miesiącach roku deficyt budżetowy Rosji wyniósł równowartość 31,5 mld USD i był dwukrotnie wyższy od zaplanowanego na cały rok. Nic dziwnego więc, że spadek cen ropy wywołał spory niepokój na Kremlu. – Bardzo uważnie monitorujemy sytuację, która charakteryzuje się dużymi turbulencjami, napięciami oraz jest przeładowana emocjonalnie – mówił Dmitrij Pieskow, rzecznik prezydenta Rosji.

Ponadto rosyjska ropa będzie musiała w nadchodzących miesiącach coraz mocniej konkurować z surowcem pochodzącym z Bliskiego Wschodu. Irak oraz Arabia Saudyjska cięły w ostatnich dniach ceny dla klientów azjatyckich. Rosja, ze względu na sankcje, i tak już stosowała spore upusty cenowe. Jej klienci mogą się jednak poczuć na tyle pewnie, by domagać się głębszych zniżek.

Nadzieją dla Rosji może być zaostrzenie konfliktów bliskowschodnich. Przełoży się ono jednak na wzrost cen ropy dopiero wówczas, jeśli inwestorzy uznają, że wojna znacząco zagraża produkcji surowca w regionie. Amerykańskie bombardowania jemeńskich rebeliantów Huti nie mają więc większego wpływu na rynek, gdyż nie zagrażają podaży ropy. Ewentualne amerykańsko-izraelskie uderzenie w irańskie obiekty nuklearne miałoby potencjał chwilowo wstrząsnąć rynkiem, ale inwestorzy zapewne szybko zorientowaliby się, że nie ucierpiał irański sektor naftowy. Duża koncentracja amerykańskich bombowców B-2 na wyspie Diego Garcia może sugerować jakieś bardziej agresywne plany USA wobec Iranu. Prezydent Trump zapowiadał jednak, że będzie negocjował z irańskimi władzami na temat ich programu nuklearnego. Jeśli do negocjacji dojdzie, to może dodatkowo zmniejszyć ryzyko ewentualnego skoku cen ropy naftowej.

Jak zmieniało się amerykańskie wydobycie

Największym producentem ropy naftowej na świecie były w marcu 2025 r. Stany Zjednoczone. Według wyliczeń firmy Rystad Energy produkowano tam wówczas 12,35 mln baryłek surowca dziennie. Na drugim miejscu znajdowała się Rosja z wydobyciem wynoszącym nieco ponad 9 mln baryłek dziennie, a na trzecim Arabia Saudyjska wydobywająca 8,92 mln baryłek dziennie. Stany Zjednoczone produkowały w grudniu 2019 r., czyli tuż przed pandemią Covid-19, 11,67 mln baryłek ropy dziennie. W trakcie pandemii, w maju 2020 r., amerykańskie wydobycie spadło do 8,69 mln baryłek dziennie. Poziom wydobycia przewyższający ten z grudnia 2019 r. osiągnięto później dopiero we wrześniu 2023 r.

Branża naftowa skarżyła się, że polityka administracji Joe Bidena (początkowo mocno niechętna producentom paliw kopalnych i mocno stawiająca na „zieloną transformację”) przeszkadza we wzroście wydobycia. Donald Trump osiągnął więc podczas swojej ostatniej kampanii wyborczej duże poparcie wśród przedstawicieli sektora naftowego. Obiecywał im luzowanie regulacji ekologicznych i działania mające na celu promowanie wydobycia. Trump zapowiadał, że jego polityka doprowadzi do dużego wzrostu produkcji ropy naftowej w USA, a to przełoży się na spadek cen paliw, hamowanie inflacji oraz niższe stopy procentowe. Zawirowania związane z wojną handlową mogą jednak zagrozić opłacalności części projektów naftowych.

Wojna celna Trumpa
Chiny zawiesiły część karnych ceł na import z USA?
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Wojna celna Trumpa
Xi przygotowuje Chiny cenzorem i nadzorem do walki z Trumpem
Wojna celna Trumpa
Powell ocalony, a cła na import z Chin mogą spaść
Wojna celna Trumpa
Zwrot akcji na wojnie handlowej. Trump zapowiada mniejsze cła na produkty z Chin
Wojna celna Trumpa
WTO: USA niszczą swój eksport. Cła są dźwignią o niezamierzonych konsekwencjach
Wojna celna Trumpa
Donald Trump szykuje nowy sposób na uderzenie w Chiny?