Cena baryłki ropy gatunku WTI wróciła w czwartek na poziom zbliżony do 63 USD, a baryłka ropy Brent znów przekroczyła poziom 67 USD. Można to jednak uznać głównie za lekkie odreagowanie po środowej przecenie, kiedy cena baryłki ropy WTI spadła z prawie 65 USD do poniżej 62 USD. Bezpośrednim impulsem do tej przeceny były obawy przed tym, że państwa kartelu OPEC+ zdecydują się 5 maja na większy wzrost wydobycia surowca, niż wcześniej oczekiwano.

Podaż ropy na rynku globalnym powinna więc rosnąć w nadchodzących miesiącach nie tylko ze względu na wzrost produkcji w krajach OPEC+. Tymczasem perspektywy dla popytu na ropę są bardzo niepewne ze względu na wojnę handlową rozpoczętą przez USA. Wciąż nie bardzo wiadomo, jak mocno uderzy ona w amerykański, chiński oraz światowy wzrost gospodarczy i w popyt na surowce energetyczne. Ta niepewność ciąży cenom ropy naftowej, które stały się już znacząco niższe niż na początku roku. Surowiec gatunku WTI staniał od początku stycznia o 12 proc. W pierwszej połowie kwietnia jego cena zeszła nawet do 55 USD za baryłkę. Później jednak ustabilizowała się na poziomie nieco przekraczającym 60 USD za baryłkę.

Do stabilizacji doszło również na rynku miedzi. Za 1 tonę tego metalu płacono w czwartek w Londynie prawie 9383 USD. Cena niewiele się zmieniła w porównaniu ze środą, ale solidnie się już odbiła od tegorocznego doła. W owym dołku, osiągniętym 7 kwietnia, za 1 tonę miedzi płacono 8105 USD. Odbicie sugeruje, że inwestorzy wierzą w możliwość złagodzenia wojny handlowej. Do szczytu z 26 marca (10 164,5 USD) wciąż jednak jeszcze trochę brakuje.