Czy Powell nie musi bać się o stanowisko?

Zwolnienie szefa Fedu za bardzo kojarzyłoby się inwestorom z praktykami stosowanymi w Turcji. Obecnie wygląda więc na to, że prezydent Donald Trump nie popełni takiego błędu, ale nadal będzie krytykował politykę Rezerwy Federalnej.

Publikacja: 25.04.2025 06:00

Kadencja Jerome’a Powella na stanowisku prezesa Fedu kończy się w lutym 2026 r., ale jeszcze w 2028

Kadencja Jerome’a Powella na stanowisku prezesa Fedu kończy się w lutym 2026 r., ale jeszcze w 2028 r. będzie on zasiadał we władzach tej instytucji. Fot. Jamie Kelter Davis/Bloomberg

Foto: Jamie Kelter Davis

Gdy prezydent supermocarstwa nazywa szefa swojego banku centralnego „wielkim przegrywem”, to inwestorzy mają prawo poważnie się niepokoić. I ten niepokój Trump podsycał w ostatnich dniach, by później go obniżyć. Gdy rynki nieco oswoiły się z podwyżkami amerykańskich ceł (i uznały, że ostatecznie nie będą one tak drastyczne, jak ogłoszono 2 kwietnia), prezydent USA zaczął głośno komunikować, że nie podoba mu się polityka prowadzona przez Fed. Trump – tak jak kiedyś turecki prezydent Recep Tayyip Erdogan – wyraził niezadowolenie z wysokości stóp procentowych. „Europejski Bank Centralny ma po raz siódmy obniżyć stopy procentowe, a mimo to »Za Późno« Jerome Powell z Fed, który zawsze jest ZA PÓŹNO I MYLI SIĘ, wczoraj opublikował raport, który był kolejnym, typowym, kompletnym »bałaganem«! Ceny ropy spadają, ceny artykułów spożywczych (nawet jajek!) spadają, a USA bogacą się na cłach. »Za Późno« powinien był obniżyć stopy procentowe, jak EBC, już dawno temu, ale z pewnością powinien to zrobić teraz. Zwolnienie Powella nie może nadejść wystarczająco szybko!” – napisał Trump w swojej sieci społecznościowej Truth Social 17 kwietnia. Cztery dni później ponowił oskarżenia i nazwał Powella „wielkim przegrywem”. W międzyczasie Kevin Hassett, doradca ekonomiczny prezydenta, powiedział, że Biały Dom rozważa pozbawienie Powella stanowiska prezesa Fedu przed końcem jego kadencji, upływającej w lutym 2026 r. Wieczorem 22 kwietnia Trump oświadczył jednak, że „nie ma zamiaru” zwalniać Powella ze stanowiska. Inwestorzy przyjęli to oświadczenie z wyraźną ulgą. Po co jednak Trump wcześniej straszył uderzeniem w Fed?

Żal po nominacji

Trump nie pierwszy raz krytykował Powella. Co prawda to on sam nominował go w 2017 r. na szefa Fedu, ale szybko zaczął żałować tego wyboru. Przez sporą część swojej pierwszej kadencji (z wyjątkiem okresu po wybuchu pandemii) Trump narzekał, że stopy procentowe są zbyt wysokie. Odbierano to jako próbę nacisków na Fed, ale ostatecznie prezydent nie podjął żadnych realnych działań uderzających w Powella. Po powrocie do Białego Domu Trump znów zaczął narzekać na politykę Fedu. Wyraźnie dawał do zrozumienia, że zależy mu na niższych stopach procentowych.

Obecnie główna stopa Rezerwy Federalnej jest w przedziale 4,25–4,5 proc. Rok temu wynosiła 5,25–5,5 proc. Fed zaczął ciąć stopy pod koniec lata 2024 r. i zrobił to trzykrotnie. Do ostatniej obniżki doszło w grudniu. „Powell zawsze był »Za Późno«, z wyjątkiem okresu wyborczego, kiedy obniżył stopy, aby pomóc Śpiącemu Joe Bidenowi, a później Kamali, wygrać wybory” – napisał Trump 21 kwietnia. Pięć dni wcześniej Powell wygłosił przemówienie w Chicago, w którym stwierdził, że jego instytucja „poczeka na większą jasność”, zanim rozważy jakiekolwiek obniżki stóp procentowych. Obecnie ciąć nie może, bo niepewność dotycząca podwyżek ceł utrudnia prognozowanie inflacji. Inflacja konsumencka wynosiła w marcu 2,4 proc., co powszechnie uznano za zaskakująco niski odczyt. Barometr CME FedWatch sugerował natomiast po Świętach Wielkanocnych, że szanse na obniżkę stóp przez Fed na posiedzeniu zaplanowanym na 7 maja wynoszą tylko 9 proc. W przypadku posiedzenia mającego się odbyć 18 czerwca szanse te sięgają natomiast 71 proc. Rynek spodziewa się więc, że Fed wcześniej czy później wróci do luzowania polityki pieniężnej. Trump chciałby przyspieszyć te cięcia.

Czy jednak opłacałoby mu się w tak niepewnym okresie wyrzucać szefa banku centralnego? Reakcje rynków na taką decyzję mogłyby być bardzo negatywne i osłabić skutki ewentualnych obniżek stóp procentowych. – Jeśli prezydent Donald Trump zwolni przewodniczącego Fed Jerome’a Powella, to podejrzewamy, że początkowa reakcja rynku może nie być katastrofalna, o ile Trump szybko mianuje stosunkowo wysoko wykwalifikowanego następcę, jak Kevin Hassett lub Kevin Warsh. Najprawdopodobniej jednak zwolnienie Powella byłoby tylko pierwszym krokiem w demontażu niezależności Fedu. Jeśli Trump jest zdecydowany na obniżenie stóp procentowych, będzie musiał zwolnić także pozostałych sześciu członków zarządu Fedu, co wywołałoby poważniejszy sprzeciw rynku, ze spadkiem wartości dolara i wzrostem rentowności obligacji na długim końcu krzywej dochodowości – ocenił Paul Ashworth, ekonomista z firmy Capital Economics.

Nawet jeśli Trump nie był tego świadomy, to ma w swoim otoczeniu weteranów rynków finansowych (takich jak choćby sekretarz skarbu Scott Bessent), którzy pewnie zwrócili mu na to uwagę. I jak na razie wygląda na to, że skończy się tylko na nieprzyjaznej retoryce, do której Powell już powinien się przyzwyczaić.

W ataku na Fed może chodzić nawet nie tyle o skłonienie tej instytucji do określonej polityki, ile o zrzucenie na nią winy za pogorszenie koniunktury gospodarczej. – Ma sens trzymanie Powella jako kozła ofiarnego, a próba zwolnienia go byłaby trudna – uważa Neil Wilson, strateg Saxo Banku.

Kadencja Powella jako szefa Fedu kończy się w lutym 2026 r. To Trump wyznaczy jego następcę. Tej nominacji będzie się oczywiście uważnie przyglądał rynek. Inwestorzy chcą przecież wiedzieć, na ile spolegliwy wobec Trumpa może być nowy szef Fedu.

Czytaj więcej

Amerykańskie taryfy to największy szok handlowy w historii

Tradycja nacisków

Trump bynajmniej nie jest pierwszym prezydentem USA, który naciska na szefa Fedu w kwestiach związanych z polityką pieniężną. Paul Volcker, szef Rezerwy Federalnej w latach 1979–1987, opisał w swoich wspomnieniach, jak administracja Ronalda Reagana naciskała na niego, by nie podnosił stóp procentowych przed wyborami prezydenckimi z 1984 r. – Prezydent rozkazuje ci, byś nie podnosił stóp procentowych przed wyborami – powiedział mu wprost James Baker, ówczesny szef sztabu Białego Domu. Czy Volcker go posłuchał? W sierpniu 1984 r. Fed podwyższył stopy, by na początku października i listopada je obniżać. W listopadzie odbyły się wybory prezydenckie, w których Reagan zdecydowanie wygrał.

W 1971 i 1972 r. prezydent Richard Nixon mocno namawiał zaś ówczesnego prezesa Fedu Arthura F. Burnsa do luzowania polityki pieniężnej. Nixon nie ukrywał, że luźna polityka monetarna ma mu pomóc w zwycięstwie w wyborach prezydenckich na jesieni 1972 r.

W 1965 r. ówczesny szef Fedu William McChesney Martin podzielił się z sekretarzem skarbu Henrym Fowlerem informacją, że planuje podwyżkę stóp procentowych. Miała ona być reakcją na przewidywaną presję inflacyjną związaną m.in. z wydatkami na wojnę wietnamską. Fowler chciał, by Fed opóźnił tę podwyżkę. Miał po swojej stronie prezydenta Lyndona Johnsona, który mówił, że podwyżka stóp byłaby „wyciskaniem krwi z amerykańskich ludzi pracy w interesie Wall Street”. Johnson zlecił zbadanie, czy może pozbawić Martina stanowiska. Szef Fedu nie chciał się jednak ugiąć.

Jak widać, spór Trumpa i Powella nie jest niczym nadzwyczajnym w historii...

Czytaj więcej

Chiny w tej wojnie mogą znieść znacznie więcej niż USA

Czy prezydent może legalnie zwolnić szefa banku centralnego?

Czy prezydent może pozbawić szefa Fedu stanowiska? Jeszcze nigdy się to nie wydarzyło, ale teoretycznie jest możliwe. Artykuł 10 ustawy o Rezerwie Federalnej mówi bowiem, że każdy członek Rady Gubernatorów Systemu Rezerwy Federalnej powinien sprawować kadencję przez 14 lat, „o ile wcześniej nie zostanie usunięty przez prezydenta ze stanowiska z ważnego powodu”. Prawo nie precyzuje jednak, co stanowiłoby ów „ważny powód” dla odwołania członka Rady. Gdy w latach 60. prezydent Johnson badał możliwość zwolnienia prezesa Fedu, prawnicy z Białego Domu mieli poważny problem ze znalezieniem pretekstu. Uznali, że zwolnienie uzasadnione podwyżką stóp nie może być uznane za „ważną przyczynę”. Warto zaznaczyć, że klauzula o „ważnym powodzie” ewentualnego odwołania członka Rady była reakcją na jedno z orzeczeń Sądu Najwyższego. Uznał on, że prezydent Franklin Delano Roosevelt nie mógł zwolnić bez podania przyczyn członków Federalnej Komisji Handlu i że w związku z tym zwalnianie niektórych wysokich rangą urzędników wymaga odpowiedniego uzasadnienia. Procedury dotyczące odwoływania szefa Fedu ze stanowiska nie zostały więc wypracowane. Decyzja o odwołaniu prezesa amerykańskiego banku centralnego mogłaby też prowadzić do poważnego kryzysu konstytucyjnego.

Teoretycznie możliwe jest jednak rozwiązanie pośrednie. Szef Fedu może sam zrezygnować. Może uznać, że nie warto się męczyć na tym stanowisku i wybrać inną drogę kariery. Tak się stało w 1979 r., gdy prezydent Carter zaproponował szefowi Fedu Williamowi Millerowi zostanie sekretarzem skarbu w jego administracji. Miller skorzystał z oferty a Carter zainstalował na czele Fedu Paula Volckera (na swoją zgubę, gdyż kierowany przez Volckera Fed mocno przyczynił się do tego, że USA weszły w recesję przed wyborami prezydenckimi z 1980 r., które Carter przegrał). Czy jednak obecny przewodniczący Jerome Powell zgodziłby się na podobny scenariusz? To raczej mało prawdopodobne. Do końca kadencji został mu przecież mniej niż rok, a jak dotąd pokazał, że jest odporny na naciski. Jego odejście też nie musiałoby prowadzić do dużych zmian w polityce Fedu. HK

Gospodarka światowa
Amerykańskie taryfy to największy szok handlowy w historii
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Gospodarka światowa
Chiny twierdzą, że nie prowadzą żadnych rozmów handlowych z USA
Gospodarka światowa
Niemcy przewidują stagnację gospodarki w 2025 r.
Gospodarka światowa
Musk obiecał mocniej zajmować się Teslą
Gospodarka światowa
Kakao będzie drożeć jeszcze latami
Gospodarka światowa
Dlaczego Donald Trump uznał, że podwyżki ceł są magiczną bronią?