Na rynkach akcji trwa niespotykana huśtawka, nakręcana zapowiedziami Trumpa w sprawie ceł. Środa w USA, a następnie czwartek w Azji i Europie upłynęły w atmosferze euforii, ale czy zwyżki nie były na wyrost?
Co dalej z cłami
Ostatnie dni na rynkach z pewnością dostarczyły niejednego tematu na książkę czy film i raczej nie byłaby to historia o roztropnym prezydencie i wszechobecnym dobrobycie. Niestety, raczej zwolennicy tezy o tym, że giełda to kasyno – otrzymali mocny argument. Indeksy akcji najpierw w szalonym tempie przez kilka dni nurkowały w związku z wprowadzeniem – nieraz absurdalnych – ceł przez USA na inne kraje. W środę jednak amerykański prezydent, po ledwie kilkunastu godzinach obowiązywania nowych ceł, wstrzymał je na 90 dni, z wyjątkiem Chin. Kilkadziesiąt minut wcześniej na platformie społecznościowej X zachęcał do kupowania, w domyśle – akcji. Znaków zapytania przy takich wahaniach amerykańskiej polityki pozostaje jednak wiele, a to z pewnością nie jest dobra informacja dla gospodarek i rynków. Trudno dziś powiedzieć, czy za trzy miesiące, a może i wcześniej, temat ceł powróci, a przede wszystkim, co dalej mocowaniem się na taryfy USA i Chin. Środową sesję amerykański S&P 500 zakończył zwyżką o 9,5 proc., natomiast w ciągu dnia wzrost przekraczał 10 proc. Z o niemal 3 pkt proc. lepszym wynikiem sesję kończył Nasdaq. Po tak silnych zwyżkach w czwartek od rana kontrakty na amerykańskie indeksy zniżkowały, a w pierwszych kilkudziesięciu minutach handlu kasowego na Wall Street spadki się powiększały.
Trudno wskazać pozytywne efekty ekonomiczne dla USA, które miałyby przynieść ostatnie decyzje Trumpa. Analitycy jako powód zmiany decyzji o zawieszeniu ceł kierują wzrok na rynek obligacji. Przypomnijmy, że Trumpowi mocno zależy na zmniejszeniu kosztów obsługi zadłużenia. I rzeczywiście w poprzednim tygodniu ceny amerykańskich obligacji rosły (rentowność spadała), ale od początku tego tygodnia trend wyraźnie się odwrócił.
Czytaj więcej
Administracja Trumpa zagrała z Pekinem bardzo ostro, nakładając na chińskie towary karne cła warte łącznie 125 proc. Pekin odpowiedział też dużymi podwyżkami. Wojna handlowa będzie ciosem w gospodarkę Państwa Środka, ale skutki tego uderzenia da się załagodzić za pomocą działań stymulacyjnych. Skutkiem ubocznym konfliktu między Stanami Zjednoczonymi a ChRL może być natomiast zalew Europy oraz innych rynków chińskimi produktami sprzedawanymi po bardzo niskich cenach.