Inwestowanie na giełdzie w czasie paniki. Kupować akcje czy sprzedawać?
Szukanie odpowiedzi na pytanie, jak zachować się w czasie rynkowej paniki, w dużej mierze sprowadza się do oceny indywidualnych preferencji inwestora. - Nie ma jednej idealnej recepty jak zachowywać się podczas paniki. Różne osoby mają różne preferencje, potrzeby czy poziom akceptowalnego ryzyka. Ponadto, sama panika może mieć swoje wyjątkowe na tle innych wcześniejszych oblicza i przyczyny. W przypadku paniki na rynkach dobrze jest zadać sobie pytanie na temat tego, jaki może być wpływ danego czynnika wywołującego panikę na sytuację poszczególnych przedsiębiorstw czy branż. Istotnym elementem w ocenie takiego czynnika jest także trwałość jego oddziaływania. Kiedy już to ustalimy możemy ocenić, na ile atrakcyjne jest utrzymywanie pozycji w danym walorze lub poszerzenie swojego portfela o przecenione instrumenty finansowe. Ze względu na to, że panika zmienia relacje pomiędzy potencjalnymi korzyściami do ponoszonego ryzyka, dokonanie zmian w posiadanym portfelu inwestycyjnym może być optymalne – tłumaczy Namysł. Jak dodaje gdy brakuje nam doświadczenia, bądź czujemy się niekomfortowo w sytuacji paniki rynkowej dobrze skorzystać z wiedzy i doświadczenia ekspertów, którzy mają za sobą już różnego rodzaju wydarzenia rynkowe i potrafią podejść do wydarzeń w sposób analityczny. - Dzięki skorzystaniu z pomocy takich osób możemy ograniczyć prawdopodobieństwo podjęcia emocjonalnej decyzji inwestycyjnej – podkreśla Namysł.
Piotr Kuczyński, DI Xelion: Trump szantażem kończy reglobalizację
– Mam nadzieję, że ta odpowiedź UE będzie mocna, bo Trump według mnie ceni tylko takich samych jak on, jeśli ktoś pokazuje uległość, on będzie jeszcze bardziej naciskał – mówi Piotr Kuczyński, ekonomista DI Xelion. Giełda w Warszawie jego zdaniem zareagowała za ostro.
Michał Szymański w podejściu do portfela akcji w trudnych czasach zwraca uwagę na dwie kwestie. - Pierwsza, to indywidualna sytuacja danego inwestora. Jeśli wartość posiadanych akcji w jego portfelu jest relatywnie duża i może ponieść straty na poziomie np. -30 proc. przez okres roku (rynek bessy), to taka sytuacja może być dla niego bardzo trudna. W tej sytuacji ograniczenie potencjalnej straty sprzedając na -5 proc. jest racjonalne. Szczególnie, gdy wydarzenia powodujące rynkową przecenę mogą mieć długofalowe konsekwencje gospodarcze – mówi Szymański. Drugi aspekt to kwestie fundamentalne. - Istotne jest to, czy zdarzenie, które wpływa na rynek ma charakter przejściowy lub techniczny, czy też mamy do czynienia ze zmianą fundamentalną. Do pierwszych można zaliczyć takie wydarzenia jak np. zbieg terminów wygaśnięcia kontraktów terminowych, czy zamach terrorystyczny, który powoduje ofiary i wzrost niepewności, ale nie wpływa na gospodarkę. Do drugich należą np. kryzys finansowy wskutek drastycznego przelewarowania sektora bankowego (jak w 2008 roku), a źródłem wzrostu w okresie poprzedzającym był właśnie wzrost zadłużenia czy pęknięcie bąbla spekulacyjnego z całkowicie nieracjonalnych poziomów wyceny (bańka dot.com) lub wreszcie wchodzenie gospodarki w recesję. Jeśli źródłem przeceny są czynniki przejściowe lub techniczne, to w większości przypadków lepszą strategią będzie przeczekanie i potencjalnie dokupywanie przecenionych walorów, jeśli sytuacja inwestora na to pozwala. W przypadku zmian fundamentalnych, doświadczenia historyczne wskazują, że dokupywanie akcji w pierwszych dniach, a nawet tygodniach spadków było najczęściej błędną strategią- chyba, że ktoś ma próbuje strategii tradingowej i liczy na przejściowe odbicie w górę - podkreśla Szymański.
Dodaje on, że biorąc pod uwagę, że indeksy jeszcze niedawno odnotowywały nowe szczyty notowań można postawić tezę, że przeczekanie z zasady ma sens, bo notowania potwierdziły, że w dłuższym terminie rynek przebił poprzednie szczyty. - Tylko należy pamiętać o czasie, tj. w praktyce o horyzoncie inwestycyjnym danego inwestora. Po pęknięciu bańki internetowej w 2000 roku rynek powrócił do poprzednich szczytów po 7,5 roku. Po kryzysie finansowym 2008 roku indeks S&P (USA) powrócił po prawie 6 latach. Najdłuższy okres powrotu na szczyt to 25 lat po kryzysie lat 30-tych, ale to było ekstremum. Nasz indeks WIG wrócił do szczytu sprzed kryzysu w 2008 roku po 14 latach, ale do szczytu z 2021 roku, po bessie w roku 2022, po 2 latach – zauważa Szymański.
Cła Trumpa uderzają w rynki. Będzie recesja?
Eksperci zgodnie podkreślają, że w obecnych warunkach trudno jest powiedzieć, z jakimi czynnikami zmian rynkowych mamy do czynienia, a to powoduje, że prognozowane w tych warunkach jest wyjątkowo trudne. - Może się zdarzyć, że nowe stawki celne zostaną obniżone czy zawieszone nawet w następnym tygodniu, czy miesiącu. W takim przypadku mielibyśmy do czynienia bardziej ze zdarzeniem przejściowym i obecne kilkunastoprocentowe spadki indeksów mogą skłaniać do dokupywania w tym scenariuszu. Jednak równie dobrze możemy mieć do czynienia z faktycznym dążeniem USA do radykalnej deglobalizacji poprzez wojnę celną. W takim przypadku mielibyśmy do czynienia z odwróceniem jednego z kluczowych procesów stymulujących wzrost gospodarczy i efektywność międzynarodowych firm w ostatnich kilkudziesięciu latach. To w połączeniu z dużo wyższym ryzykiem geopolitycznym niż miało to miejsce przez 30 lat do 2022 roku oraz silnym wzrostem wydatków militarnych, może oznaczać większe turbulencje i dłuższy czas, aby gospodarka i w konsekwencji rynek mogły się odpowiednio dostosować - podkreśla Szymański.