Czy Chiny się ugną pod ciężarem amerykańskich ceł?

Administracja Trumpa zagrała z Pekinem bardzo ostro, nakładając na chińskie towary karne cła warte łącznie 125 proc. Pekin odpowiedział też dużymi podwyżkami. Wojna handlowa będzie ciosem w gospodarkę Państwa Środka, ale skutki tego uderzenia da się załagodzić za pomocą działań stymulacyjnych. Skutkiem ubocznym konfliktu między Stanami Zjednoczonymi a ChRL może być natomiast zalew Europy oraz innych rynków chińskimi produktami sprzedawanymi po bardzo niskich cenach.

Publikacja: 11.04.2025 06:00

Prezydent USA Donald Trump postanowił już na początku swojej drugiej kadencji bardzo mocno uderzyć w

Prezydent USA Donald Trump postanowił już na początku swojej drugiej kadencji bardzo mocno uderzyć w Chiny za pomocą ceł. Chce zmienić globalny porządek. Fot. REUTERS/Leah Millis

Foto: PAP/EPA

Chiński przywódca Xi Jinping wydaje się obecnie być w defensywie. Wygląda jednak na to, że będzie os

Chiński przywódca Xi Jinping wydaje się obecnie być w defensywie. Wygląda jednak na to, że będzie ostro grał z Ameryką. Fot. Pedro PARDO/afp

Foto: Bloomberg

W całej obecnej wojnie handlowej pewne jest tylko jedno: nikt nie spodziewał się, że Trump aż tak mocno uderzy w Chiny. Owszem, obecny prezydent USA wiele przedtem mówił o tym, jak bardzo Chiny „wykorzystują Amerykę”, ale traktowano to zwykle jako retoryczne „ozdobniki”. Pamiętano, że za swojej pierwszej kadencji zaczął wojnę handlową z Państwem Środka, ale konflikt ten, w porównaniu z obecnym, miał dosyć ograniczoną skalę. O ile jeszcze w marcu 2018 r. średnia amerykańska stawka ceł na chińskie produkty wynosiła 3,8 proc., to na koniec pierwszej kadencji Trumpa sięgała 19,3 proc. Było to uciążliwe dla chińskich eksporterów i przyczyniło się do spowolnienia gospodarki ChRL, ale dało się wytrzymać. Administracja Joe Bidena utrzymała większość ceł Trumpa, a nawet lekko zwiększyła średnią ich stawkę – do 20,8 proc. W lutym i w marcu Trump podwyższył ją o 20 pkt proc., argumentując to m.in. tym, że Chiny nie pomagają USA w powstrzymaniu napływu fentanylu, czyli niebezpiecznego narkotyku opioidowego. 2 kwietnia, w ramach mechanizmu ceł wzajemnych, ogłosił, że Chiny zostaną oclone na dodatkowo 34 proc. Chińczycy odpowiedzieli cłem na cały import z USA również w wysokości 34 proc. Trump podwyższył swoje cło do 104 proc., Chińczycy podnieśli swoje do 84 proc., a USA odpowiedziały podwyżką do 125 proc. To daje średnią stawkę ceł na import z Chin do USA wynoszącą około 150 proc. To stawka zaporowa.

Czytaj więcej

Ten, kto wiedział o szykowanym przez Trumpa rozejmie handlowym, mógł doskonale zarobić

Koszty wojny

Chińskie władze odpowiedziały na ostatnią podwyżkę amerykańskich ceł swoją własną podwyżką. Podnieśli karne cło z 34 proc. do 84 proc. Pekin dał do zrozumienia, że będzie ostro walczył do końca. A jeszcze we wtorek Trump mówił, że Chiny „bardzo chcą” się z nim porozumieć, „tylko nie wiedzą, jak wykonać pierwszy krok”.

– Myślę, że ta cała chińska eskalacja to błąd. Co stracimy, jeśli Chińczycy będą podnosili cła na nasze towary? My eksportujemy do nich jedną piątą tego, co oni wysyłają do nas, więc to oni stoją po przegranej stronie – stwierdził wcześniej Scott Bessent, amerykański sekretarz skarbu, w rozmowie z CNBC.

Chiny rzeczywiście wydają się mieć więcej do stracenia. Według danych rządu USA w 2024 r. import z Chin do Stanów Zjednoczonych wyniósł prawie 439 mld USD, a amerykański eksport do Państwa Środka sięgnął 143,6 mld USD. USA miały więc deficyt w handlu z Chinami wynoszący 295,4 mld USD. Ów deficyt był najniższy od 2011 r., co świadczyło o tym, że jeszcze przed drugą kadencją Trumpa USA zmniejszały swoją zależność handlową od Chin. Deficyt osiągnął szczyt w 2018 r., gdy wynosił 418,2 mld USD. To był również rok, w którym Trump zaczął wojnę handlową z ChRL. Z danych OEC wynika, że w 2023 r. największą część chińskiego eksportu do USA stanowiły: elektronika (27,3 proc.), maszyny i części do nich (20,4 proc.) oraz zabawki, gry i sprzęt sportowy (7,6 proc.). Największy udział w amerykańskim eksporcie do Państwa Środka miały natomiast: ropa, gaz i produkty ich rafinacji (15,4 proc.), maszyny i części do nich (11,2 proc.), a także soja oraz inne rośliny oleiste (10,4 proc.). USA były największym odbiorcą chińskich dóbr. W 2023 r. kupiły 12,8 proc. ich eksportu. Kolejne miejsca zajmowały: Hongkong (7,6 proc.) i Japonia (5 proc.). Tymczasem do Chin trafiało wówczas 8,3 proc. amerykańskiego eksportu, co plasowało je na trzecim miejscu, za Kanadą (14,5 proc.) i Meksykiem (13,1 proc.). W 2017 r., czyli tuż przed rozpoczęciem wojny handlowej, USA kupowały 20 proc. chińskiego eksportu, a Chiny nabywały 9,6 proc. amerykańskich towarów eksportowanych w świat.

Państwo Środka ma więc pod względem handlowym rzeczywiście więcej do stracenia niż USA. Trump dodatkowo wzmocnił uderzenie w Chiny, eliminując tzw. zasadę de minimis. Pozwalała ona dotychczas na bezcłowe sprowadzanie do USA przez internet towarów wartych do 800 USD na jedno zamówienie. Szacowano wcześniej, że w ten sposób trafia do Stanów Zjednoczonych od 10 proc. do nawet 30 proc. chińskich towarów. To zaboli wiele spółek z Państwa Środka. Jak duży wpływ może mieć jednak zaostrzenie wojny handlowej na całą gospodarkę chińską?

„Chiny jako główny dostawca do USA narażone są w 2025 r. na straty eksportowe w wysokości 164 mld USD, co odpowiada 0,8 proc. całkowitego PKB. Największe straty spodziewane są w sektorze komputerów i telekomunikacji (25 mld USD), a następnie maszyn i urządzeń (22,6 mld USD) oraz sprzętu AGD (20,1 mld USD). Inne istotnie zagrożone chińskie sektory to tekstylia, odzież, obuwie (15,6 mld USD), elektronika (10,8 mld USD) oraz chemikalia, tworzywa sztuczne i guma (9,8 mld USD)” – prognozują analitycy Allianz Trade.

– Chiny zależą od popytu ze strony USA jedynie w 2,8 proc. swojego PKB, co oznacza, że nie ucierpią tak bardzo jak wiele innych krajów w regionie. Ponadto wyższe, niż oczekiwano, wzajemne taryfy na inne gospodarki azjatyckie nieco złagodzą względną utratę konkurencyjności. Skala szkód będzie zależała w dużym stopniu od tego, co stanie się z juanem. Jeśli Ludowy Bank Chin pozwoli na jego znaczne osłabienie (nasza prognoza na koniec roku to 8 juanów za 1 dolara), to wpływ ceł amerykańskich na PKB Chin, przy obecnych założeniach, mógłby zostać ograniczony do około 0,5 proc. Jednak w przypadku braku jakiejkolwiek korekty kursu walutowego szkody mogą wzrosnąć do około 1,0 proc. PKB w stosunku do poziomu bazowego sprzed wyborów prezydenckich w USA – uważa Julian Evans-Pritchard, ekonomista z firmy badawczej Capital Economics. Tę prognozę przedstawił on jednak, zanim Trump zagroził nałożeniem dodatkowych, 50-procentowych ceł na Chiny. Kilka dni później ją zaktualizował. – O ile cła nie zostaną cofnięte, to ostatnia ich podwyżka oznacza, że dostawy chińskich towarów do USA mogą się zmniejszyć o ponad połowę w nadchodzących latach, nawet jeśli chińska waluta osłabnie do poziomu 8 juanów za 1 dolara. To zmniejszy PKB Chin o jakieś 1–1,5 proc. w zależności od tego, na ile uda się przekierować eksport. Straty będą więc większe, niż wcześniej założyliśmy, ale prawdopodobnie będzie towarzyszyła im większa ekspansja wsparcia fiskalnego – prognozuje Evans-Pritchard.

Chińskie władze mogą również próbować łagodzić skutki wojny handlowej za pomocą stymulacji fiskalnej i monetarnej. „Chiny będą dalej zwiększać wsparcie polityczne (co najmniej 800 mld juanów dodatkowych bodźców fiskalnych), aby zrekompensować wyższe, niż oczekiwano, podwyżki ceł. Na razie utrzymujemy prognozy wzrostu PKB dla Chin na poziomie +4,6 proc. w 2025 r. i +4,2 proc. w 2026 r. na podstawie lepszych, niż oczekiwano, danych o aktywności gospodarczej w I kwartale, oczekiwań dalszego łagodzenia polityki i możliwości bardzo częściowego złagodzenia wyższych ceł słabszym juanem. (…) Szacujemy, że będzie prawdopodobnie potrzebne około 800 mld juanów w postaci dodatkowych bodźców fiskalnych, aby złagodzić wpływ wyższych stawek celnych ze strony USA na wzrost PKB” – oceniają eksperci Allianz Trade.

W 2024 r. chiński PKB, według oficjalnych danych, powiększył się o 5 proc. Dzięki zaskakująco wysokiej zwyżce w IV kwartale udało się więc osiągnąć wyznaczony przez Komunistyczną Partię Chin cel wzrostu gospodarczego wynoszącego „około 5 proc.”. Cel na 2025 r. jest taki sam i władze będą dążyć do jego osiągnięcia. Mediana prognoz analityków, zebranych przez agencję Bloomberg, sugeruje, że PKB Chin wzrośnie w tym roku o 4,5 proc. Najbardziej bycza prognoza mówi o 5,2 proc. (Commonwealth Bank of Australia), a najbardziej niedźwiedzia o 3,5 proc. (Northern Trust). Wiele z tych projekcji powstało już po tym, jak Trump ogłosił mechanizm ceł wzajemnych, a tylko trzy po tym, jak amerykański prezydent zagroził Chinom dodatkowymi cłami wynoszącymi 50 proc. Analitycy więc ogólnie nie spodziewają się, że dojdzie do katastrofy w gospodarce chińskiej. Raczej liczą na to, że decydenci z Pekinu zapewnią jej odpowiednie wsparcie stymulacyjne.

Choć więc poziom ceł nałożonych na Chiny może szokować, to wciąż nie były one nokautującym ciosem dla ich gospodarki.

„Xi Jinping zdaje się uważać, że chińska gospodarka jest wystarczająco silna, by wytrzymać wszystko, co Trump może na nią rzucić w przyszłości. Nie można wykluczyć jakiegoś porozumienia między nimi dwoma. Jednak na podstawie tego posunięcia Xi może sądzić, że jakakolwiek umowa z Trumpem niekoniecznie będzie trwała, lub że za kilka lat będzie w silniejszej pozycji względem Trumpa, aby zawrzeć korzystniejszą dla siebie umowę” – wskazują analitycy Capital Economics.

Czytaj więcej

Czy do inwazji na Tajwan może dojść już w tym roku? Tego się obawiają Amerykanie

Fala deflacji

Pamiętajmy również o tym, że spora część towarów, które w wyniku wojny handlowej nie trafią do USA, może zostać przekierowana na inne rynki, w tym do Europy. Unia Europejska może więc doświadczyć zalewu chińskich towarów sprzedawanych po bardzo niskich cenach. – Chiny mogą sprzedawać swoje produkty w Europie po obniżonych cenach, jeśli USA rozpoczną wojnę handlową, nakładając na nie nowe cła – prognozował w grudniu 2024 r. Klaas Knot, prezes holenderskiego banku centralnego i zarazem członek Rady Prezesów Europejskiego Banku Centralnego.

Oznacza to, że Chiny będą eksportowały deflację. Inflacja konsumencka w ChRL była w lutym ujemna. Ceny spadły wówczas o 0,7 proc. rok do roku. Inflacja producencka jest tam natomiast ujemna nieprzerwanie od października 2022 r. W lutym ceny produkcji spadły tam o 2,2 proc. rok do roku. Gdy po świecie rozleje się fala „niechcianych w USA” chińskich towarów sprzedawanych po obniżonych cenach, wpłynie to również na dane o inflacji w innych krajach. Może to także uderzyć w opłacalność produkcji w Europie i sprowokować wojnę handlową pomiędzy UE a Pekinem. Taki konflikt nie jest jeszcze poważnie brany pod uwagę przez większość ekonomistów, ale jest on możliwy. Gdyby do niego doszło, gospodarka chińska (i unijna) otrzymałyby kolejny cios. Wzrosłoby również prawdopodobieństwo globalnej recesji.

Gospodarka światowa
Trump zmienia zdanie. Komputery, smartfony i chipy zwolnione z ceł
Materiał Partnera
Zasadność ekonomiczna i techniczna inwestycji samorządów w OZE
Gospodarka światowa
Żywność i usługi windują inflację w Niemczech
Gospodarka światowa
Ten, kto wiedział o szykowanym przez Trumpa rozejmie handlowym, mógł doskonale zarobić
Gospodarka światowa
Czy do inwazji na Tajwan może dojść już w tym roku? Tego się obawiają Amerykanie
Gospodarka światowa
Amerykanie złożyli nieco więcej wniosków o zasiłki
Gospodarka światowa
Inflacja w USA niespodziewanie wyhamowała