Chiny mają rozważyć zwolnienia dla amerykańskiego sprzętu medycznego i chemikaliów przemysłowych, podczas kiedy USA mogą wprowadzić zwolnienia na wybrane półprzewodniki i układy scalone. Jednocześnie Donald Trump dał do zrozumienia, że jest gotów na znaczące obniżki taryf celnych w handlu z Chinami, jeżeli druga strona zrobi to samo i usiądzie do stołu negocjacji w celu wypracowania nowej umowy handlowej. Pozytywne informacje napływają także w temacie innych krajów - wczoraj po południu była mowa o bliskim porozumieniu z Indiami, dzisiaj mamy doniesienia dotyczące Korei Południowej, Norwegii, oraz ponownie Japonii. Jednocześnie prezydent USA zapowiedział, że w najbliższy weekend będzie rozmawiał w Rzymie ze światowymi przywódcami, a tematem będą głównie relacje handlowe. Ostatnie dni przynoszą, zatem szybszą, niż można było się jeszcze kilka dni temu spodziewać, deeskalację w temacie wojny handlowej. Mamy odwilż w zimnych relacjach z Chinami, ale czy na długo? Na razie rynki wyraźnie chcą kupować te tematy i mamy ponowne doważanie amerykańskich aktywów. Na szerokim rynku w górę ciągnie dolar (choć nie tak znacząco jakby mógł), mamy dalsze spadki rentowności obligacji, oraz dalsze odbicie na Wall Street i ruch na kryptowalutach. Dalej cofają się bezpieczne przystanie jak złoto.
Względnie umiarkowana reakcja na dolarze i lepsze zachowanie się Wall Street może wynikać z dwóch rzeczy. Komentarze przedstawicieli FED zaczynają iść w stronę akceptacji scenariusza obniżek stóp procentowych, co widać było po wczorajszych słowach Christophera Wallera z FED - wzrost inflacji wynikający z ceł będzie tylko przejściowy - i tym samym rynek może zacząć przesuwać swoje oczekiwania, co do powrotu do cyklu cięć stóp już od czerwca w ślad za napływającymi sygnałami, co do deeskalacji wojny handlowej. Po drugie - wyniki amerykańskich spółek, jak wczorajszy, świetny Alphabet, przypominają inwestorom o fundamentalnym aspekcie amerykańskiej giełdy i każą ponownie zweryfikować dotychczasowe emocje związane z działaniami Trumpa ze stanem faktycznym.
Dzisiaj w kalendarzu mamy dane o sprzedaży detalicznej w Kanadzie o godz. 14:30, oraz odczyt nastrojów konsumenckich z USA o godz. 16:00. Za nami są już dane o konsumpcji w Wielkiej Brytanii - sprzedaż w marcu wypadła nieoczekiwanie dobrze (2,6 proc. r/r) - które ograniczają dzisiejsze spadki funta wobec dolara. Pośród walut G-10 najsłabiej radzą sobie dzisiaj frank i jen, co ma związek ze spadkiem zainteresowania bezpiecznymi przystaniami, a najbardziej stabilne są dolar australijski, korona norweska i euro. Na parze EURUSD widać, że korekta po zwyżkach z ostatnich tygodni może być relatywnie płaska - docelowe wsparcia 1,1200-1,1275.
EURUSD w stronę płytkiej korekty?
Para EURUSD nie zeszła dzisiaj poniżej dołka z ostatnich dwóch dni tj. 1,1307. Tym samym nadal pozostajemy ponad poziomem 1,13, co w połączeniu z istotnością wsparć przy 1,1275 i 1,1200 (dwa kluczowe szczyty z ostatnich 2 lat, które zostały w tym roku wybite) może prowadzić do wniosku, że korekta będzie płytka. To przez siłę euro, które pomału staje się dla części inwestorów jakąś alternatywą dla dolara ze względu na przewidywalność działań unijnych polityków względem chaosu serwowanego przez Trumpa? Większe znaczenie może mieć perspektywa cięć stóp przez FED w drugiej połowie roku i wpływ tych działań na dolara.