Rynki zareagowały tak na sygnały, że USA oczekują deeskalacji w wywołanej przez siebie wojnie handlowej z Chinami, a prezydent Trump wyraźnie podkreślił, że nie planuje zwolnić szefa FED, który uparcie nie chce obniżyć stóp procentowych. Powodem tego stanu rzeczy było poniedziałkowe, zamknięte spotkanie Sekretarza Skarbu USA (Bessenta) z nowojorskimi bankierami, po którym administracja Trumpa została "zmuszona" do tego, aby cofnąć się w swoich szaleństwach (albo lepiej je przemyśleć). Stąd milsze komentarze Trumpa wobec Powella, czy też ukłony wobec Chin, po sygnałach od Bessenta, że na dłuższą metę zimna wojna handlowa z Chinami nie ma sensu i potrzebna jest deeskalacja. Ale czy optymizmu starczy na dłużej? Wczoraj po południu Wall Street Journal podał, że w gronie doradców Trumpa rozważane jest obniżenie horrendalnych stawek celnych na Chiny, aby pokazać wolę do rozmów. Jednak szybko odniósł się do tego Sekretarz Bessent, który nie zaprzeczył wyraźnie tym plotkom, ale dał do zrozumienia, że USA byłyby skłonne zrobić taki ruch tylko przy porozumieniu z Chinami (że druga strona zrobi to samo). Tymczasem jasnych sygnałów, że Pekin chce rozmawiać nie ma - bardziej wygląda na to, że to strona amerykańska się miota i nie wie, co ma teraz zrobić. Wprawdzie Amerykanie twierdzą, że Chińczycy nieformalnie mówią, że są skłonni rozmawiać, ale żadnych harmonogramów spotkań nie ma. Wczoraj szef Ludowego Banku Chin powiedział, że rozmowy są możliwe, ale pod warunkiem, że Amerykanie przestaną wywierać presję i zechcą negocjować z poszanowaniem wartości i interesów obu stron. Agencje odnotowały też komentarz Scotta Bessenta, że wypracowanie pełnej umowy handlowej z Chinami może potrwać długo - nawet dwa, trzy lata. Wydaje się jednak, że dla rynków ważne będzie już to, że strony zgodzą się na wyraźne obniżenie wzajemnych taryf i siądą do stołu rozmów. Nieformalnie wskazuje się, że pretekst do tego typu działań pojawi się w przyszłym tygodniu, kiedy to chińska delegacja będzie w Waszyngtonie z okazji posiedzenia Międzynarodowego Funduszu Walutowego.
Teoretycznie, zatem nadzieja na jakieś rozmowy z Chinami pozostaje, chociaż pierwsza reakcja rynków jest za nami. Nastroje dzisiaj nieco psuje Donald Trump, który w swoim stylu napisał na social mediach, że taryfy na auta z Kanady powinny zostać podniesione, gdyż USA "nie potrzebują" aut z Kanady. Z drugiej strony rynki dostają informacje od otoczenia prezydenta o intensywnych negocjacjach handlowych z wieloma krajami.
W czwartek dolar cofa się na szerokim rynku, W czołówce zyskujących walut są korony skandynawskie i euro. Wczoraj para EURUSD zeszła w okolice 1,13 po tym, jak prezeska Europejskiego Banku Centralnego przyznała, że taryfy celne mogą mieć dezinflacyjny wpływ na gospodarkę, co oznacza, że ECB będzie dalej obniżał stopy procentowe. Dzisiaj o godz. 10:00 rano poznaliśmy indeks Ifo z Niemiec - nastroje tamtejszego biznesu pozostały w kwietniu relatywnie dobre, jak na ostatnie czasy (zamiast spadku do 85,2 pkt. wskaźnik minimalnie wzrósł do 86,9 pkt.). Dzisiaj mamy jeszcze wystąpienie szefa niemieckiego Bundesbanku o godz. 11:00, a także dane z USA o zamówieniach na dobra trwałego użytku i cotygodniowym bezrobociu (godz. 14:30).
EURUSD - odbicie od 1,13