PPK. Cła Trumpa uderzyły w aktywa, nerwowe reakcje jednak niewskazane

Niedawne potężne spadki na giełdach wywołane cłami nałożonymi przez prezydenta USA przyniosły spadek wartości oszczędności emerytalnych w programach takich jak PPK. Eksperci przekonują, że tego typu zdarzenia nie podważają sensu długoterminowego oszczędzania.

Publikacja: 16.04.2025 06:00

PPK. Cła Trumpa uderzyły w aktywa, nerwowe reakcje jednak niewskazane

Foto: Adobe Stock

Prezydent Donald Trump wstrząsnął rynkami finansowymi na całym świecie, gdy 2 kwietnia ogłosił dzień wyzwolenia Ameryki i nałożył cła odwetowe na towary z ponad pięćdziesięciu państw. Indeksy giełdowe poleciały w dół często o blisko, a nawet więcej niż 10 proc., a przecież na ścieżce schodzącej znajdowały się już wcześniej w związku z zapowiedziami amerykańskich taryf.

Sytuację pogorszyły ruchy odwetowe krajów zaatakowanych przez Amerykę. I choć w następnych dniach sytuacja nieco się uspokoiła po tym, jak Trump zmienił zdanie i zawiesił stosowanie większości nowych ceł, to na rynkach króluje do dziś niepewność. Tym większa, że nie maleje napięcie między Stanami Zjednoczonymi i Chinami, a sytuacja eskaluje w kierunku potężnej wojny handlowej.

Spokojnie, to chwilowe spadki

Skutki tego, co się dzieje, rykoszetem uderzyły w oszczędności emerytalne gromadzone w pracowniczych planach kapitałowych. To dlatego, że są one w przeważającej części inwestowane w akcje spółek notowanych na warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych. Spadek ich kursów pociąga za sobą spadek wartości aktywów zgromadzonych w PPK.

Z wyliczeń Polskiego Funduszu Rozwoju przekazanych PAP wynika, że na skutek ostatnich zawirowań na GPW aktywa netto zgromadzone w tym programie skurczyły się o 2,7 proc., z 34,59 mld zł do 33,66 mld zł, według stanu na 9 kwietnia. Wiele osób przestraszonych takim stanem rzeczy zaczęło sobie zadawać pytanie, czy lokowanie pieniędzy w program narażony na takie spadki ma sens.

Eksperci, z którymi o tym rozmawialiśmy, zgodnie studzą emocje. – Tąpnięcia na rynkach kapitałowych zdarzały się, zdarzają się i zdarzać się będą. Jeśli ktoś uważa, że wartość jego aktywów czy inwestycji będzie zawsze rosła, to nie powinien nawet zbliżać się do rynku kapitałowego. Inwestowanie, a szczególnie inwestowanie w papiery udziałowe, a takimi są akcje, wiąże się z ryzykiem. Czasami nawet z istotnym ryzykiem utraty wartości – mówi dr Marcin Wojewódka, prezes Instytutu Emerytalnego.

Zwraca przy tym uwagę, że z samej konstrukcji programu pracowniczych planów kapitałowych wynika, że ewentualne turbulencje na polskim rynku kapitałowym, a szczególnie istotne wahania cen akcji największych spółek notowanych na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie, mogą mieć przełożenie na wyniki osiągane przez danego oszczędzającego. – Jeśli bowiem w niektórych funduszach zdefiniowanej daty ustawodawca zastrzegł politykę inwestycyjną opierającą się na 60–80-proc. zaangażowaniu w papiery udziałowe, w tym szczególnie w akcje spółek właśnie z indeksu WIG20 z warszawskiej GPW, to siłą rzeczy spadki notowań tych walorów będą miały odzwierciedlenie w wynikach tych funduszy – tłumaczy. – Ale to działa także w drugą stronę. Wzrost wartości polskich blue chipów powinien przekładać się na wzrost notowań jednostek dużej części funduszy zdefiniowanej daty, do których trafiają oszczędności uczestników PPK – dodaje.

Jego zdaniem, biorąc pod uwagę długoterminowy charakter oszczędzania w ramach takiego produktu jak pracownicze plany kapitałowe, w przypadku niektórych oszczędzających nawet ponad 40-letni, zawirowania, nawet tak gwałtowne jak te, które widzieliśmy ostatnio, nie powinny długoterminowo wpłynąć negatywnie na finalny rezultat oszczędzania. – Wręcz przeciwnie, ta okresowa przecena może być okazją dla niektórych do objęcia jednostek funduszy po niższych cenach – mówi prezes Wojewódka. Dodaje, że dużo tu jednak zależy od indywidualnej sytuacji.

Zdaniem szefa Instytutu Emerytalnego osoby oszczędzające w PPK nie powinny się bardzo niepokoić tym, co się obecnie dzieje. – Oczywiście nie wiemy, jak długo będzie trwała obecna sytuacja turbulencji i zawirowań, ale jak pokazuje doświadczenie, zwykle po każdej nocy przychodzi dzień, a po każdej zimie wiosna. Nie widzę podstaw do podejmowania teraz jakichś szczególnie gwałtownych działań przez uczestników pracowniczych planów kapitałowych – mówi dr Wojewódka.

Podpowiada, że jeśli ktoś nie może obecnie spać z tego powodu, że wartość jego aktywów w PPK zmalała o jakąś kwotę, to być może powinien rozważyć zmianę funduszu zdefiniowanej daty na bezpieczniejszy, czyli z mniejszym udziałem papierów udziałowych niż to, co wynika z jego wieku w świetle przepisów ustawy o pracowniczych planach kapitałowych. – Ale z drugiej strony to może być właśnie ta „realizacja” straty. Dlatego ja bym nie podejmował żadnych gwałtownych działań. PPK to przecież rozwiązanie długoterminowe – mówi Marcin Wojewódka.

W podobnym tonie wypowiada się Oskar Sobolewski, ekspert emerytalny i rynku pracy HRK Payroll Consulting. – PPK to forma długoterminowego oszczędzania. Od 2019 r., gdy ten program wystartował, na giełdzie mieliśmy już lepsze i gorsze momenty. W 2020 r. odczuła ona skutki wybuchu pandemii. Spadek wartości indeksów, a w ślad za nimi aktywów PPK przyniósł też wybuch pełnoskalowej wojny w Ukrainie. Natomiast w 2023 i 2024 r. sytuacja była lepsza, a wartość aktywów rosła – przypomina Oskar Sobolewski. – To normalne, że w perspektywie wielu lat oszczędzania będą lepsze i gorsze momenty. W związku z tym nie warto podejmować działań pod wpływem chwili – dodaje.

Zdaniem Marcina Materny, doradcy inwestycyjnego, dyrektora departamentu analiz w Millennium Domu Maklerskim, uczestnicy PPK praktycznie nie odczują zawirowań związanych z cłami Trumpa. – Akurat w tym systemie większość uczestników jeszcze sporo poczeka, aż będzie mogła wypłacić środki. Wahania cen akcji w okresie 20–30 lat, w którym oszczędzają, nie powinny ich specjalnie interesować – przekonuje Marcin Materna.

Zwraca uwagę, że akurat z punktu widzenia uczestnika programu PPK, w którym nie można po prostu łatwo wypłacić środków przed spadkami, by potem wpłacić je, gdy jest taniej, a zmiana ryzyka portfela nie jest tak prosta jak w IKZE IKE, można powiedzieć, że optymalne warunki to trwała bessa przez cały początkowy okres oszczędzania, gdy kupują jednostki, i wielka hossa w przed momentem, gdy ich fundusze z akcyjnych stopniowo zamieniają się w dłużne.

Uspokajający uczestników przekaz pojawił się też na portalu mojePPK, który jest oficjalnym źródłem wiedzy na temat PPK i należy do PFR, który z kolei nadzoruje funkcjonowanie pracowniczych planów kapitałowych. – Zmiany na światowych czy lokalnych rynkach nie dziwią, bo tak właśnie wygląda życie w różnych dziedzinach – nie jest zawsze takie samo. Już podstawy ekonomii mówią o cyklu koniunkturalnym, na który składają się naprzemiennie występujące po sobie spadki i wzrosty. Nie inaczej jest i tym razem. Spadki to normalna część gry, a giełda żyje cyklami. Po okresach wzrostów (hossy) przychodzą korekty i spadki (bessa). To naturalne i nieuniknione. Traktuj to jak przypływy i odpływy morza. Dziś może być odpływ, ale jutro przypływ wróci – przekonuje mojePPK.

Przyznaje, że gdy na giełdzie są spadki, to obawy uczestników programu są zrozumiałe. – Ale wypłata z PPK podczas spadku to najgorsze, co możesz sobie zrobić. Spadek wysokości oszczędności jest chwilowy, a pracownicze plany kapitałowe to program, w którym oszczędzasz przez wiele lat – to mnóstwo czasu, żeby te spadki odrobić z nawiązką – tłumaczy mojePPK. I przypomina, że spadki wartości aktywów PPK związane z pandemią i wybuchem wojny w Ukrainie udało się odrobić i to z nawiązką.

Dopłaty roczne już na kontach PPK

Tymczasem zgodnie z zapowiedziami PFR do 15 kwietnia na rachunki ponad 2,17 mln uczestników PPK powinny trafić dopłaty roczne za 2024 rok w łącznej wysokości 521 mln zł. Przypomnijmy, że z tytułu uczestnictwa w pracowniczych planach kapitałowych w danym roku kalendarzowym uczestnik PPK otrzymuje dopłatę roczną w wysokości 240 zł. Dopłata roczna przysługuje w sytuacji, gdy kwota wpłat – podstawowych i dodatkowych – finansowanych przez podmiot zatrudniający (np. pracodawcę) i tego uczestnika w danym roku kalendarzowym była równa co najmniej kwocie wpłat podstawowych należnych od sześciokrotności minimalnego wynagrodzenia za pracę, obowiązującego w danym roku.

Za dany rok kalendarzowy uczestnik może nabyć prawo tylko do jednej dopłaty. Jeżeli jest stroną więcej niż jednej umowy o prowadzenie PPK, dopłata podlega zewidencjonowaniu na tym rachunku PPK, który jest prowadzony na podstawie umowy o prowadzenie PPK zawartej dla niego najpóźniej. Jeżeli tego samego dnia zawarto dla uczestnika więcej niż jedną umowę o prowadzenie PPK, dopłatę roczną ewidencjonuje się na tym rachunku PPK, na którym wartość zgromadzonych środków jest większa.

– Dopłata roczna za 2024 r. przynosi kolejne rekordy. Rosnące zainteresowanie uczestnictwem w pracowniczych planach kapitałowych przekłada się na zwiększenie ogólnej kwoty dopłaty rocznej, która jest swoistą premią od państwa za długoterminowe oszczędzanie. I choć kwota 240 zł ma aktualnie mniejszą siłą nabywczą niż sześć lat temu, gdy wprowadzano ustawę o pracowniczych planach kapitałowych, jest to jedna z korzyści i zachęt do oszczędzania w programie co najmniej do czasu zakończenia pracy zawodowej – komentuje Marta Damm-Świerkocka, członkini zarządu PFR Portal PPK.

Emerytura
Maklerskie IKE i IKZE coraz bogatsze
Materiał Partnera
Zasadność ekonomiczna i techniczna inwestycji samorządów w OZE
Emerytura
IKE Obligacje oraz IKZE Obligacje teraz też przez internet
Emerytura
OFE na zakupach polskich spółek. Co z bankami?
Emerytura
Ignacy Budkiewicz, BM BNP Paribas: Jak zacząć i przeżyć inwestycje w IKZE
Emerytura
Chcesz obniżyć podatek? To ostatni dzwonek na wpłatę na IKZE
Emerytura
PPK to już stały element krajobrazu emerytalnego