Dla przypomnienia: zaczynać od trzęsienia ziemi, a potem napięcie ma rosnąć. Teoretycznie świat finansów powinien być na to przygotowany, bo przecież takie były zapowiedzi prezydenta, a jednak następnego dnia dominowała paniczna wyprzedaż akcji.
Okazało się bowiem, że metody i liczby używane przy ustalaniu tych ceł „wzajemnych” (cudzysłów nie jest przypadkowy) były co najmniej dziwne, żeby nie powiedzieć bezsensowne. Skąd administracja USA wzięła na przykład cła na poziomie 39 proc., którymi Unia Europejska obciąża produkty z USA? Zapewne doliczono do ceł podatek VAT, ale i z nim ta liczba nie miała sensu.
Uderzenie, które zaaplikował światu Donald Trump, można porównać jedynie do tego, co USA zrobiły, przyjmując 13 czerwca 1930 roku ustawę Tariff Act of 1930 (zwaną ustawą Smoota–Hawleya) podnoszącą cła na wszystko, co importowały. To była piękna katastrofa. Ustawa przyjęta była osiem miesięcy po krachu na Wall Street z października 1929 roku. Państwa objęte podwyżkami ceł odpowiedziały swoimi cłami, co doprowadziło do spadku eksportu USA o 67 proc. Niektórzy ekonomiści twierdzą, że to był główny czynnik wielkiej depresji z lat 30. XX wieku.
Oczywiście sytuacja jest obecnie inna – recesji w USA nie było i powtórki z wielkiej depresji też nie będzie. Jednak pojawiły się natychmiast obawy o recesję lub stagflację. Nic dziwnego, że indeksy giełdowe na całym świecie nurkowały. Trwająca od lutego korekta się pogłębiła i oceniano, że w szczycie wyprzedaży na Wall Street wartość notowanych akcji spadła o 6,5 biliona dolarów.
Poza tym pojawiło się jeszcze jedno, interesujące zjawisko. Błyskawicznie tracił dolar i rosła rentowność obligacji USA. Rentowność dziesięcioletnich obligacji USA podczas gorącej fazy wojny handlowej rosła z poziomu 3,85 proc., przekraczając nawet poziom 4,50 proc. Było to niezwykłe zjawisko, bo w okresie rynkowych zawirowań kapitał ucieka właśnie do dolara i obligacji USA uznawanych za bezpieczną przystań. Tym razem tak nie było. W mediach zaroiło się od tekstów mówiących o detronizacji dolara i braku zaufania do USA, czego przejawem było zachowanie rynku obligacji. Amerykańska administracja chce osłabienia dolara, bo to zwiększy konkurencyjność gospodarki USA oraz zmniejszy zadłużenie. Kurs EUR/USD pokonał górne ograniczenie 17-letniego kanału trendu spadkowego, więc długoterminowy trend zmieni się na wzrostowy, a droga do poważnego osłabienia dolara jest otwarta. Wydaje się więc, że ten cel administracji ma szansę się zrealizować. Jednak jest i poważne zagrożenie. Donald Trump może się wcielić w postać ucznia z ballady „Uczeń czarnoksiężnika” – rozpocznie proces, którego nie będzie potrafił zatrzymać.