Czy istnieje coś takiego jak klątwa Jima Cramera, rynkowego guru prowadzącego program „Mad Money” w telewizji CNBC? Część inwestorów jest przekonana, że tak, a niektórzy z nich stosują nawet tzw. strategię odwróconego Cramera, czyli działają odwrotnie do jego rekomendacji. Z danych aplikacji Autopilot wynika, że w 2024 r. taka strategia mogła przynieść inwestorom stopę zwrotu wynoszącą 43 proc. Było to więcej od stóp zwrotu wypracowanych przez każdy duży fundusz hedgingowy w USA, a tylko nieco mniej od 53-procentowej stopy zwrotu osiągniętej dzięki śledzeniu portfela akcji Nancy Pelosi, byłej demokratycznej przewodniczącej Izby Reprezentantów.
Internetowe trolle lubią wypominać Cramerowi pomyłki w prognozowaniu. Nie ustrzegł się on ich również w ostatnich tygodniach i miesiącach. Pisał, że ma przeczucie, że 2025 r. będzie byczy. Gdy już doszło do kryzysu rynkowego związanego z cłami, zapowiadał choćby, że 7 kwietnia będzie „czarnym poniedziałkiem” na Wall Street. Okazał się on dniem, w którym spadki mocno wyhamowały, a Nasdaq Composite zakończył sesję lekko na plusie. Tuż przed ogłoszeniem przez Trumpa obniżek ceł wzajemnych dla wszystkich krajów świata oprócz Chin i silnym odbiciem na giełdach Cramer wieszczył spadki sięgające 20 proc. Dzień przed zwolnieniem przez Trumpa elektroniki z dodatkowych ceł Cramer pisał, że „coraz trudniej jest bronić Apple w obliczu amerykańsko-chińskiej wojny handlowej”. Nic dziwnego więc, że gdy wspominał, że „Chiny łatwo się nie ugną” pod cłami Trumpa, wielu twitterowych trolli reagowało na to komentarzami w stylu: „To już koniec! Wygraliśmy z Chinami!”, a gdy 11 kwietnia Cramer pisał: „stopy idą w dół, rynek eksploduje”, towarzyszyły temu smutne reakcje.
Długa tradycja pomyłek
Być może Jim Cramer po prostu ma pecha. Zdarzało mu się jednak snuć szokująco błędne prognozy dotyczące największych kryzysów rynkowych z ostatniego ćwierćwiecza. W styczniu 2000 r. mocno rekomendował inwestowanie w akcje spółek technologicznych i zapowiadał, że indeksy będą rosły tak mocno jak w 1999 r. W lutym 2000 r. powtórzył swoją byczą rekomendację, twierdząc, że sektor technologiczny przewyższa wszystkie inne. Wymienił też dziesięć spółek, o których stwierdził, że „tylko ich akcje mnie interesują”. Ich nazwy niczego nam obecnie nie mówią – żadna z nich nie została gigantem rynkowym. Cramer przyznawał, że wobec części spółek z branży nie da się wyliczyć zysku na akcję, ale jego zdaniem to uwalniało inwestorów z ograniczeń metodologicznych. Niecały miesiąc później pękła bańka internetowa, a Nasdaq Composite stracił w 2000 r. blisko 37 proc. Szczyt z 2000 r. zdołał przebić dopiero w 2015 r.
W 2008 r. Cramer rekomendował inwestowanie w akcje banków, m.in.: w Bear Stearns, Wachovię i Lehman Brothers. Optymistycznie o perspektywach dla sektora bankowego wypowiadał się jeszcze w sierpniu 2008 r., czyli na miesiąc przed bankructwem Lehmana. Gdy zaczęła się wyprzedaż na rynkach, przeszedł na pozycje skrajnie pesymistyczne. – Jeśli będziecie potrzebować pieniędzy na najbliższe pięć lat, proszę, wyciągnijcie je teraz, w tym tygodniu, z rynku akcji – mówił 6 października 2008 r. Indeksy spadały do marca 2009 r., a później zaczęła się wieloletnia hossa, przerwana dopiero w 2020 r. przez pandemię Covid-19.
Podczas pandemii Cramer nie zaliczył tak spektakularnych wpadek, ale juz po niej, w lutym 2023 r., rekomendował inwestorom zakup akcji Sillicon Valley Banku. Miesiąc później ten pożyczkodawca zbankrutował. W marcu 2023 r. wskazywał natomiast First Republic Bank jako bardzo dobrą spółkę. W ciągu niecałych dwóch miesięcy od tej rekomendacji papiery First Republic Banku straciły 80 proc. wartości, a pożyczkodawca stał się bankrutem.