Jak efektywnie pracować, by się nie przepracować? To pytanie zadają sobie pracownicy (zwłaszcza ci kreatywni) już od wieków. Pracodawcy często natomiast nie rozumieją wagi tego problemu. Słyszymy więc od nich oraz suto opłacanych coachów biznesowych, że praca to dosyć niejasna czynność wykonywana w biurze, im więcej pracy tym lepiej (mniejsza o jej sensowność), a zadaniem menedżera jest pilnowanie, by podwładni pracowali. Czy takie podejście się sprawdza? W azjatyckiej fabryce tak, ale nie w firmie z sektora opierającego się na ludzkiej kreatywności. Często więc zamiast prawdziwych, efektywnych działań mamy pseudoproduktywność, czyli skupianie się na aktywności, która jest widoczna, ale nie zawsze ma sens. Efektem tego są skrzynki mailowe zawalone spamem, długie korporacyjne spotkania (poświęcone rzeczom, które można omówić w kilka minut) oraz wypalenie zawodowe wartościowych pracowników. Czy jest jednak alternatywa dla takiego podejścia do pracy? Cal Newport, autor bestsellerów „Cyfrowy minimalizm” i „Praca głęboka”, przekonuje w swojej najnowszej książce „Powolna produktywność”, że właściwym podejściem jest postawienie na pracę wolniejszą, ale dużo mocniej skupiającą się na jakości.
Powolna produktywność nie jest bynajmniej autorską koncepcją samego Newporta. On dostrzegł tylko pewien schemat w stylu pracy wielu wielkich naukowców i autorów. Zauważył, że zarówno Galileusz, Izaak Newton jak i Jane Austen stawiali przede wszystkim na trzy zasady wykonywania pracy: rób mniej rzeczy, pracuj w swoim tempie i niech jakość stanie się twoją obsesją. Te trzy reguły są głównymi filarami powolnej produktywności, o której pisze Newport. Przekonuje on, że powolna produktywność jest przyszłością wszelkich prac kreatywnych. Oczywiście wielu pracodawców jest jeszcze przywiązanych do tradycyjnych schematów. Przykładem tego był choćby spór pomiędzy władzami koncernu Apple a pracownikami, których chciał on zmusić do pojawiania się w biurach przez co najmniej cztery dni w tygodniu. „Przestańcie traktować nas jak dzieci w wieku szkolnym, którym trzeba mówić, kiedy i gdzie mają być i jaką pracę domową odrobić” – zareagowała na to zarządzenie grupa pracowników Apple’a. „Sfrustrowani pracownicy Apple’a nie kłócą się tylko o dojazdy do pracy. Stoją w awangardzie ruchu, który wykorzystuje zakłócenia spowodowane pandemią, aby zakwestionować znacznie więcej arbitralnych założeń definiujących współczesne miejsce pracy” – tak Newport komentował ten spór na łamach „The New Yorker”.
W koncepcję powolnej produktywności wpisuje się rownież kwestia czterodniowego tygodnia pracy. Obecnie może ona wydawać się ideą mocno awangardową, ale z czasem będzie miała coraz więcej zwolenników. Czy warto więc teraz kruszyć kopię o jeden dodatkowy dzień wolnego w Wigilię? Pracownicy kreatywni i tak zwykle wówczas są poza biurami.
Powolna produktywność
Cal Newport