„Zachód próbujący zrozumieć Chiny jest jak szkółka futbolowa, która stara się zrozumieć, na czym polega gra w szachy” – stwierdził chiński opozycyjny artysta Ai Weiwei. Leszek Ślazyk w książce „Twierdza Chiny” przekonuje, że my również patrzymy na Państwo Środka w sposób pełen europocentrycznych uprzedzeń. Ślazyk, biznesmen robiący interesy w Chinach od trzech dekad i zarazem redaktor naczelny portalu Chiny24.com, próbuje więc „naprostować” naszą wizję Państwa Środka i dać nam wskazówki pozwalające je lepiej rozumieć. Czy sam jednak postrzega je w sposób właściwy?

Czytając „Twierdzę Chiny”, byłem dosyć pozytywnie zaskoczony. Początkowo sprawiała ona wrażenie streszczenia historii tego państwa, mającego wspierać tezę, że jest ono wciąż krajem „głęboko konfucjańskim”. Ślazyk jednak dosyć trafnie scharakteryzował obecny ustrój Chin. Wskazał, że on ma cechy hybrydy turbokapitalizmu z równie materialistycznym socjalizmem. Xi Jinping jest w tym ustroju nie tyle wszechmocnym dyktatorem, ile prezesem „korporacji Chiny” reprezentującym interesy szerszej grupy decydentów. Ślazyk argumentuje również, że obecne władze mają autentycznie duże poparcie społeczne. Zapewniły bowiem krajowi dynamiczny rozwój w ostatnich latach. W książce „Twierdza Chiny” dobrze jest też opisana strategia gospodarcza ChRL.

Moim zdaniem autor jest jednak zbyt dużym optymistą, jeśli chodzi o plany wojenne Pekinu. Twierdzi on bowiem, że są one czysto defensywne, a jednocześnie wspomina o „łańcuchu wysp”, nad którymi kontrola ma zapewnić Chinom „bezpieczeństwo”. Czy częścią tego łańcucha nie jest czasem Tajwan? 

Twierdza Chiny

Leszek Ślazyk Wydawnictwo Fronda Warszawa 2024