Nie chcę używać słowa „znikną", bo z papieru nie uda się całkowicie zrezygnować. Ale chcemy uruchomić e-faktury w ciągu 18 miesięcy. Przypominam, że już obecnie w Polsce administracja publiczna jest zobowiązana do akceptowania elektronicznych faktur. Nie proponujemy więc wielkiej rewolucji, dla biznesu będzie to duże ułatwienie.
Czy aby na pewno? Bo przedsiębiorcy się skarżą, że nowe rozwiązania są coraz kosztowniejsze i coraz bardziej utrudniają im życie. Ich zdaniem fiskus już przekroczył granicę pomiędzy korzystnym dla wszystkich uszczelnianiem systemu podatkowego a zwykłym dokręcaniem śruby.
Nikt nie lubi zmian i rzadko kiedy jakaś zmiana jest od pierwszej chwili chwalona. Ale na koniec dnia okazuje się, że było to dobre rozwiązanie, a przedsiębiorcy zaczynają się zastanawiać, „jak w ogóle mogliśmy żyć bez danej funkcjonalności". Myślę, że z czasem przedsiębiorcy docenią cyfryzację faktur czy split payment, a nawet ocenią, że to jedyna słuszna droga. Że to ułatwia życie, a nie utrudnia.
W ostatnich miesiącach dużo się mówiło o kontroli samozatrudnionych. Myśli pan, że należałoby rzeczywiście głębiej sprawdzać, kto jest prawdziwym przedsiębiorcą?
Wolałbym, by to społeczeństwo powiedziało nam, co myśli na ten temat, czy i jak daleko powinniśmy ingerować w rynek i kiedy takie ingerencje byłyby akceptowalne.
A uważa pan, że składki na ubezpieczenia społeczne w przypadku samozatrudnionych powinny być zmienione? Oprócz wprowadzonych już zmian w zakresie tzw. małego ZUS?
Prowadzone są analizy w tym zakresie, ale jest jeszcze za wcześnie, by mówić o konkretach. Jeśli mogę coś powiedzieć od siebie, to trzeba pamiętać, że im mniej się zapłaci, tym mniej się potem wyciąga korzyści z systemu emerytalnego.
Czyli zamierzacie zwiększyć składki ZUS dla samozatrudnionych?
Nie wiem, skąd taki wniosek, ja nic takiego nie powiedziałem. Mówię o moim osobistym zdaniu i doświadczeniach.
Czy w resorcie trwają prace nad jakimiś nowymi podatkami, daninami, opłatami, składkami itp.?
W Ministerstwie Finansów nie są prowadzone takie prace. Jedyny podatek, o którym myślimy, to podatek cyfrowy. Mamy społeczeństwo coraz bardziej cyfrowe, Polacy kupują coraz więcej usług cyfrowych i płacą za to usługodawcy, ale ten usługodawca często nie płaci podatków tu, w Polsce. Tylko przekazuje do innego kraju czy do raju podatkowego. To wbrew logice biznesu. Jak się zarabia w jednym miejscu, to trzeba tam też inwestować, a podatki też są inwestycją.
Jaki jest pomysł w tym zakresie?
Francja uchwaliła już swój podatek, ale odroczyła pobór do końca roku, Wielka Brytania od 1 kwietnia będzie pobierać 2-proc. podatek cyfrowy. My na razie czekamy m.in. na rozstrzygnięcia OECD czy Komisji Europejskiej. Najlepiej byłoby, gdyby to rozwiązanie wprowadzić z jedną globalną stawką, tak by duże firmy cyfrowe nie mogły uciekać tam, gdzie są niższe stawki.
Resort finansów ostatnio wyemitował obligacje w euro według ujemnej stopy procentowej. Będziemy zwiększać tego typu emisje?
Nie ma takiej konieczności. Jednym z podstawowych celów tej emisji było pokazanie siły polskiej gospodarki. By świat widział, jak oceniają nas rynki kapitałowe. Natomiast jeśli nie potrzebujemy zwiększać zadłużania w obcej walucie, to nie zwiększamy. A obecnie nie potrzebujemy.
Czy wystarczająco wykorzystujemy potencjał polskiego rynku kapitałowego, giełdy warszawskiej, jeśli chodzi o finansowanie inwestycji?
Polska gospodarka potrzebuje mocnego rynku kapitałowego i mam nadzieję, że przyjęta przez rząd Strategia Rozwoju Rynku Kapitałowego, mająca wzmocnić jego rozwój, umożliwi nam osiągnięcie tego celu.
Coś cicho nad tą strategią.
Nie sądzę, żeby był potrzebny jakiś wielki rozgłos. Tu trzeba działać, wspólnie.
Miał być pełnomocnik ds. rynku kapitałowego...
Wybór pełnomocnika jest na ostatniej prostej, choć jeszcze nie mogę ogłosić, kto nim będzie. Ale pełnomocnik nie jest rycerzem, który przyjedzie na białym koniu i rozwiąże wszystkie problemy. Przecież wszyscy razem działamy na korzyść rynków kapitałowych. Choćby wspomniana emisja obligacji z ujemną rentownością. To też miało pośredni wpływ na rynki kapitałowe, pokazując potencjalnym inwestorom, że w Polsce dobrze się dzieje i że warto u nas inwestować.
Jest pan zwolennikiem rosnącego udziału rządu w sektorze bankowym? Repolonizacji sektora?
Tu chciałabym odróżnić dwie rzeczy. Jeśli chodzi o repolonizację, jestem absolutnie za. Wiem z osobistego doświadczenia, ponieważ pracowałem w banku z zagranicznym właścicielem, że punkt decyzyjności musi być w tym miejscu, gdzie jest prowadzona działalność. Choć też nie chciałbym, by 100 proc. banków było w polskich rękach, bo to ograniczałoby konkurencję. Więc polonizacja sektora – tak, ale czymś zupełnie innym jest wielkość udziału rządu w sektorze. To kwestia do dyskusji.
CV
Tadeusz Kościński – fotel ministra finansów objął 15 listopada 2019 r. Od listopada 2015 r. w rządzie PiS pełnił funkcję wiceministra w resortach: rozwoju, przedsiębiorczości i technologii oraz finansów. Ma bogate doświadczenie (ponad 30-letnie) w sektorze bankowym, pracował m.in. w Banku Zachodnim WBK SA (gdy prezesem był Mateusz Morawiecki) czy dwóch bankach w Londynie. Jest absolwentem Goldsmiths University of London (co odpowiada w Polsce wykształceniu na poziomie średnim).