Ten pozytywny sygnał jest najsilniejszy w sektorze finansów i ubezpieczeń, bo tam najwięcej (43 proc. firm badanych przez Randstad) planuje wzrost zatrudnienia w I półroczu 2025 r. Na drugim miejscu są nowoczesne usługi dla biznesu (39 proc.), w których duży udział mają usługi IT.
Branża IT znalazła się też w tym roku na czele listy optymistów w badaniu ManpowerGroup, wyróżniając się też rekordową poprawą nastrojów w porównaniu z końcówką 2023. Wprawdzie IT nie jest liderem pod względem planów wzrostu zatrudnienia, które w I kw. 2025 r. chce zwiększyć 39 proc. badanych firm, ale wyróżnia się największą, bo sięgającą aż 25 pkt proc., przewagą optymistów nad pesymistami, którzy w pierwszych miesiącach 2025 r. chcą zmniejszyć zatrudnienie. Jednak specjalistów IT będą szukać nie tylko spółki technologiczne, ale też pozostałe firmy zmuszone do szybszej cyfryzacji biznesu. Według badania Hays Poland, choć firmom najbardziej brakuje dziś kompetencji menedżerskich, to w 2025 r. najczęściej będą rekrutować pracowników z obszaru IT, sprzedaży, inżynierii oraz finansów i księgowości. Jak przewiduje Konrad Weiske, prezes giełdowej grupy Spyrosoft i wiceprezes Organizacji Pracodawców Usług IT, SoDA, zatrudnienie w polskiej branży powinno wzrosnąć o ok. 5–10 proc. na fali odbicia popytu na usługi IT.
Bariera kosztów pracy
Wzrostowi zatrudnienia powinno też sprzyjać wyhamowanie oczekiwań płacowych kandydatów, które – nie tylko w IT – są najczęściej wskazywanym powodem trudności w rekrutacji potrzebnych firmom pracowników. Według MIK wysokie koszty pracownicze, wskazywane przez 69 proc. firm, są główną barierą w ich działalności.
Jak wyjaśnia Agnieszka Kolenda, dyrektor wykonawcza w Hays Poland, w aktualnej sytuacji rynkowej firmy ostrożnie decydują się na uruchomienie rekrutacji, co przekłada się też na bardzo precyzyjne oczekiwania wobec kandydatów. Ci najlepiej dopasowani do wymagań często nie są zainteresowani zmianą pracy, a ich oczekiwania finansowe przekraczają przewidziany budżet rekrutacyjny. Tymczasem pracodawcy są mniej skłonni do zwiększania zaplanowanego wynagrodzenia pod wpływem presji płacowej kandydatów.
Ten konflikt między oczekiwaniami a realnymi możliwościami dostrzega też Wojciech Ratajczyk, wiceprezes Polskiego Forum HR i prezes agencji zatrudnienia Trenkwalder. Wyjaśnia, że podczas gdy kandydaci oczekują odpowiednich, w ich mniemaniu, zarobków i możliwości rozwoju, to pracodawcy szukają kandydatów niemal idealnie dopasowanych do ich wymagań. – Kłopot w tym, że coraz rzadziej umiejętności kandydatów dostosowane są do wymagań współczesnego rynku zatrudnienia – ocenia Wojciech Ratajczyk, zwracając też uwagę na inne wyzwanie firm, którego nie zmniejszyła nawet zwiększona w 2024 r. skala zwolnień grupowych. Chociaż zwolnione osoby bez trudu mogłyby znaleźć zatrudnienie w innej części kraju, to problemem, zwłaszcza w przypadku pracowników fizycznych, jest niska skłonność do zmiany miejsca zamieszkania w związku z podjęciem pracy. Zdaniem Ratajczyka trudno dziwić się tej niechęci, gdy pracownik musi wydać połowę lub jedną trzecią pensji na wynajem mieszkania w nowym miejscu pracy. W rezultacie podczas gdy w jednej części kraju pracodawcy zwalniają setki pracowników, to w innej mają do obsadzenia setki wakatów.
Podobnie jest w branżach, gdzie barierą niedoboru kadr już teraz wyróżnia się budownictwo; w grudniu 2024 r. (czyli poza sezonem) w badaniu MIK niedobór pracowników utrudniał działalność 57 proc. firm budowlanych. Co więcej, ten problem będzie narastał.