Pekin szykuje się na twardą grę z nową administracją Trumpa

Podwyżka ceł nie jest jedynym ciosem, który może dotknąć gospodarkę chińską w nadchodzących latach. Ostra może być też rywalizacja technologiczna. Dużym wyzwaniem jest kwestia pobudzenia popytu wewnętrznego.

Publikacja: 03.01.2025 06:00

Chiński przywódca Xi Jinping deklarował już, że ChRL ma swoje „czerwone linie” w relacjach z USA, a

Chiński przywódca Xi Jinping deklarował już, że ChRL ma swoje „czerwone linie” w relacjach z USA, a jedną z nich jest kwestia amerykańskiego wsparcia dla Tajwanu. Fot. ADEK BERRY/AFP

Foto: ADEK BERRY

Wielu analityków spodziewa się, że 2025 rok będzie czasem konfrontacji pomiędzy USA a Chinami. 20 stycznia obejmie bowiem władzę w Waszyngtonie nowa administracja Donalda Trumpa. Zarówno prezydent elekt, jak i osoby wyznaczone w niej na większość kluczowych stanowisk związanych z bezpieczeństwem, gospodarką i polityką handlową to ludzie widzący w ChRL przede wszystkim ogromne zagrożenie strategiczne. Co więcej, owa niechęć wobec Pekinu nie jest obecnie w Waszyngtonie czymś mocno odbiegającym od głównego nurtu politycznego. Wszak administracja Joe Bidena utrzymała w mocy większość karnych ceł nałożonych na chińskie produkty przez administrację Trumpa. Dołożyła do nich restrykcje na eksport niektórych nowoczesnych technologii do Państwa Środka. Nowa administracja Trumpa będzie bogatsza o doświadczenia dotyczących relacji z Chinami. Prezydent elekt na pewno pamięta, że zawarta przez niego umowa handlowa „pierwszej fazy” z Pekinem okazała się fiaskiem. Może też postrzegać Chiny jako winne pandemii Covid-19. Wszystko więc wskazuje, że USA pod jego rządami będą grać z Pekinem ostro. Zapowiedzi nakładania ceł na chińskie produkty wynoszących po 60 proc., a nawet po 100 proc. należy brać poważnie. Zapewne mają też tego świadomość w Pekinie.

Czekając na cła

Na pewno Ameryka zmierzy się z innymi Chinami niż za pierwszej kadencji Trumpa. Wówczas były to Chiny wciąż przeżywające boom gospodarczy, a obecnie jest to kraj doświadczający spowolnienia wzrostu PKB oraz kryzysu na rynku nieruchomości. O ile w 2017 r. (w roku rozpoczęcia pierwszej kadencji Trumpa) wzrost gospodarczy Państwa Środka wynosił 6,9 proc., to Międzynarodowy Fundusz Walutowy przewiduje, że w 2025 r. wyniesie 4,5 proc. Być może okaże się nieco wyższy, gdyż władze Chin najprawdopodobniej podtrzymają cel wzrostu gospodarczego wynoszący „około 5 proc.”.

fot. w. kompała

Ostatnie miesiące przyniosły inwestorom nowe nadzieje na zwiększenie stymulacji w gospodarce chińskiej. W oficjalnych dokumentach Biura Politycznego Komunistycznej Partii Chin, po raz pierwszy od 13 lat, pojawiły się wytyczne mówiące, że polityka pieniężna ma być „umiarkowanie luźna”. Ludowy Bank Chin już luzował politykę pieniężną, a rząd emitował specjalne obligacje mające służyć projektom infrastrukturalnym.

„Władze Chin sygnalizowały, że polityka będzie luzowana mocniej, co zapewni krótkoterminowe wsparcie dla aktywności gospodarczej. Nadal spodziewamy się jednak, że wzrost gospodarczy Chin zwolni w 2025 r. ze względu na bardziej wymagające środowisko zewnętrzne, a także dalszy spadek cen nieruchomości oraz aktywności budowlanej. Popyt krajowy powinien się wzmacniać ze względu na działania stymulacyjne. Jednakże chińskie krajowe wyzwania mają głównie charakter strukturalny. Szybszy wzrost gospodarczy nie zostanie podtrzymany bez znaczących reform” – piszą analitycy firmy badawczej Capital Economics. Ich zdaniem możemy się spodziewać również krótkotrwałego wzrostu chińskiego eksportu. Będzie to jednak głównie oznaka tego, że eksporterzy chcą wysłać jak najwięcej towarów do USA, zanim Trump nałoży nowe karne cła.

Czy jednak nowe amerykańskie cła będą w stanie mocno zaszkodzić gospodarce chińskiej?

– Bezpośrednie skutki nowych ceł nie będą aż tak dotkliwe. Eksport odpowiada za 20 proc. PKB Chin, a 15 proc. chińskiego eksportu trafia do USA. Nawet więc w ekstremalnym scenariuszu, w którym administracja Trumpa nałoży cła tak wysokie, że chiński eksport do USA ustanie zupełnie, to straty wyniosą około 3 bln juanów. To około 3 proc. chińskiego PKB, czyli suma, z którą Chiny mogą sobie poradzić, gdyby to był jedyny skutek ceł. Są one krajem z własnym bankiem centralnym i niskim poziomem zadłużenia rządowego. Część eksportu nadal będzie szła do USA, gdyż Stany Zjednoczone nie będą w stanie pozyskiwać wszystkiego od innych krajów. Część eksportu może trafić na rynki alternatywne. Jednakże groźba nałożenia ceł tworzy niepewność gospodarczą – wskazuje Hui Shan, główna chińska ekonomistka w Goldman Sachs.

– Nadchodzące podwyżki ceł są powodem do obaw, ale nie są największym zmartwieniem dla Chin. Gospodarka chińska jest dużo mniej zależna od amerykańskiej, niż była pięć czy siedem lat temu, gdyż wiele firm przeniosło się już z Chin do Meksyku, Wietnamu, Tajlandii itp., by tam produkować na potrzeby gospodarki amerykańskiej – uważa David Daokui Li, ekonomista i zarazem dziekan Schwarzman College na pekińskim Uniwersytecie Tsinghua. Jego zdaniem dużo większym problemem gospodarki chińskiej jest słaba konsumpcja krajowa. – Wzmocnienie konsumpcji jest kluczem nie tylko do złagodzenia skutków ceł Trumpa, ale również dla zapewnienia gospodarce chińskiej zdrowej trajektorii w średnim i dłuższym terminie. Do działań wzmacniających konsumpcję doszłoby niezależnie od wyniku wyborów w USA – dodaje David Daokui Li.

Wyścig o przyszłość

Rywalizacja amerykańsko-chińska ma również w dużym stopniu oblicze technologiczne. Stany Zjednoczone obawiają się, że Chiny staną się globalnym liderem najnowocześniejszych technologii. Za rządów Bidena ograniczały więc podmiotom z Państwa Środka dostęp do najnowszych amerykańskich mikroprocesorów oraz do maszyn pozwalających je wytwarzać. Można się spodziewać, że w nowej kadencji Trumpa te ograniczenia technologiczne zostaną utrzymane, jeśli nie zaostrzone. Najprawdopodobniej będzie również kontynuowana polityka zwiększania amerykańskich zdolności do produkowania półprzewodników. Możliwe, że zapisy ustawy CHIPS zostaną zmodyfikowane tak, by więcej dotacji trafiało do amerykańskich firm produkujących chipy, a mniej do spółek z krajów sojuszniczych.

Chiny będą oczywiście mocno inwestowały we własne zdolności do produkcji nowoczesnych półprzewodników. Dotychczasowe programy wspierania przez państwo krajowego sektora nowoczesnych technologii okazały się bardzo owocne. To m.in. dzięki nim chińscy producenci samochodów elektrycznych stali się globalną potęgą, zagrażającą europejskiemu sektorowi motoryzacyjnemu. Udział produkowanych w Chinach robotów przemysłowych sięgnął już 50 proc. na rynku globalnym. Chińscy producenci zdominowali również światowy sektor „zielonej” energetyki. Coraz mocniej na globalnych rynkach są obecni także tamtejsi wytwórcy nowoczesnych urządzeń wykorzystywanych w transporcie kolejowym. Chińczykom udało się osiągnąć również poważne sukcesy w branży lotniczej. Ich spółka DJI jest największym producentem dronów na świecie, a pod koniec 2024 r. Chiny pochwaliły się prototypem samolotu myśliwskiego 6. generacji. Założenia planu rozwoju technologicznego China 2025 zostały więc zrealizowane w wielu sektorach.

Są oczywiście obszary, w których USA nadal mają przewagę nad Państwem Środka. Amerykanie mocno wyprzedzają bowiem Chińczyków, jeśli chodzi o biotechnologię, przemysł farmaceutyczny, popularność własnych platform cyfrowych czy zaawansowaną fizykę. Głównymi obszarami, w których toczy się rywalizacja między oboma supermocarstwami, pozostają: półprzewodniki, sztuczna inteligencja oraz zaawansowane metody produkcji. Unia Europejska w tym starciu technologicznym niestety liczy się w małym stopniu. Jest światowym liderem głównie w tworzeniu nowych regulacji, a do znaczących europejskich graczy na rynkach technologicznych zaliczają się jedynie nieliczne firmy ze Starego Kontynentu, takie jak na przykład niderlandzki ASML, będący producentem maszyn do wytwarzania chipów. Wprowadzony przez rząd Niderlandów zakaz sprzedaży do Chin najnowocześniejszych maszyn ASML utrudnił Chińczykom wyścig technologiczny z USA.

– Przy poważnych inwestycjach państwowych Chiny mogą w ciągu dwóch, trzech lat osiągnąć postępy przy kopiowaniu zdolności wiodących systemów ASML. To, co chińskie firmy będą w stanie wyprodukować, nie będzie jednak dokładną i zaawansowaną kopią tego, co ASML wykonywał. Odtwarzanie nowoczesnych systemów litograficznych, których stworzenie i skomercjalizowanie zajęło ASML dekady, będzie trudnym zadaniem dla każdej pojedynczej chińskiej spółki – uważa Paul Triolo, partner i zarazem wicedyrektor na Chiny w firmie DGA Group.

Oczywiście, problemem tym nie będą zajmowały się „pojedyncze” spółki, ale aparat państwowy ChRL wspierający wiele prywatnych chińskich spółek. Pomoc w rozwiązywaniu tego problemu będzie obejmowała nie tylko zwiększone fundusze na rozwój technologii, ale również szpiegostwo przemysłowe. O ile więc obecnie Chiny nie potrafią jeszcze wytwarzać tak nowoczesnych chipów jak tajwański koncern TSMC czy jego konkurenci z Korei Południowej, o tyle za jakiś czas mogą zaskoczyć świat swoimi zdolnościami produkcyjnymi.

Jak na razie prognozy są jednak optymistyczne dla Amerykanów. Według Stowarzyszenia Przemysłu Półprzewodnikowego (SIA) i Boston Consulting Group udział USA w produkcji najbardziej zaawansowanych chipów ma wzrosnąć od zera w 2022 r. do 30 proc. w 2032 r., a udział Chin ma w tym czasie powiększyć się jedynie do niecałych 2 proc.

Parkiet PLUS
Firmy czekają na wsparcie polskiego rynku biogazu i biometanu
Materiał Promocyjny
Jak przez ćwierć wieku zmieniał się rynek leasingu
Parkiet PLUS
Polska biotechnologia nabiera rozpędu. Wykorzysta swoją szansę?
Parkiet PLUS
Bezpieczeństwo lekowe UE to tak naprawdę dostępność produktów
Parkiet PLUS
Jednym będzie trudno o pracę, innym o pracowników
Materiał Promocyjny
Nowości dla przedsiębiorców w aplikacji PeoPay
Parkiet PLUS
Zmienność obligacji skarbowych
Parkiet PLUS
Szykuje się kolejny trudny rok dla branży transportowej