Materiał powstał we współpracy z firmą: Kredyt Inkaso S.A.
Zanim przejdziemy do prognoz chciałbym, abyśmy zaczęli od podsumowania 2023 r. w branży windykacyjnej. Spowolnienie gospodarcze w Polsce okazało się w miarę łagodne, nadal nie widać wzrostu bezrobocia, rynek obligacji korporacyjnych miał się naprawdę dobrze, a i podaż wierzytelności była wysoka. To chyba więc był dobry czas dla branży?
Maciej Szymański, wiceprezes Kredyt Inkaso: Zgadza się. Wszystkie elementy, o których pan wspomniał miały pozytywny wpływ na branżę wierzytelności. Dodałbym do tego pejzażu jeszcze dwa aspekty. Nasz rynek jest już dojrzały, a w ubiegłym roku pojawiła się na nim jeszcze dodatkowa podaż. Zwróciłbym także uwagę na fakt, że nie zaistniały w 2023 r. żadne negatywne regulacje. O nich, co prawda się dyskutowało, ale ostatecznie skończyło się tylko na dyskusji, którą zamknął wynik wyborów.
Czy w przypadku podaży wierzytelności oczekiwania nie były też jednak większe? Mówiło się, że banki pod wpływem presji na wyniki ze strony kredytów frankowych czy też wakacji kredytowych mogą chętniej sprzedawać pakiety NPL. Okazuje się natomiast, że wyniki nadal są bardzo dobre i tej presji na sprzedaż wierzytelności nie ma aż tak dużej.
Faktycznie nie zrealizowały się czarne prognozy, które wydawały się jeszcze prawdopodobne na początku 2023 r. Nie zmienia to jednak faktu, że podaż wierzytelności była rekordowa. Rynek pierwotny urósł rok do roku około 15 proc. i pod względem wartości nominalnej sprzedanych portfeli osiągnął wartość 15 mld zł. Do takich liczb jesteśmy co prawda przyzwyczajeni, ale w ubiegłym roku dodatkowo trafiło prawie 10 mld zł z rynku wtórnego. To daje nam wielkość całego rynku na poziomie prawie 25 mld zł. Jest to już naprawdę istotna wartość, bo normalnie jest to kilkanaście miliardów złotych. Mamy więc duży, zdrowy i dojrzały rynek.
Rynek wtórny to nowa, rozwijająca się część biznesu?
Ta część biznesu istniała zawsze, natomiast w ubiegłym roku przyjęła ona znacznie większe rozmiary. Rynek się konsoliduje, chociaż pewnie wolniej niż niektórzy się spodziewali, a trzeba też pamiętać, że rynek jest nie tylko w rękach inwestorów, którzy są również serwiserami. Część rynku jest w rękach inwestorów finansowych i stąd też pochodzi podaż w tej części biznesu.
Mówi pan o dojrzałym rynku, ale ta dojrzałość chyba też ma swoją cenę?
Polski rynek jest na tyle duży, że przyciągnął praktycznie wszystkich działających w Europie inwestorów branżowych. Do tego dochodzą także lokalni gracze, którzy też prowadzą ekspansję zagraniczną. Nie da się ukryć, że poziom konkurencji jest w Polsce wysoki.
Jak więc Kredyt Inkaso pozycjonuje się na takim rynku, mając na uwadze również to, co wydarzyło się w 2023 r.?
Robimy to, co trzeba. Rok 2023 to są rekordowe poziomy spłat z posiadanych portfeli wierzytelności, co widać po naszych raportach (wzrost 13 proc. rdr w okresie od 1 kwietnia do 30 września 2023 r.). Do tego dochodzą istotnie wyższe nakłady na nowe portfele. W porównaniu do poprzedniego roku obrotowego, w pierwszym półroczu 2023/2024 wartość inwestycji wzrosła niemal 4-krotnie, osiągając wartość prawie 136 mln zł. Do tego dochodzi dalsza znaczna poprawa efektywności operacyjnej, która objawia się wzrostem zysków i tym, że poziom zadłużenia, patrząc na wskaźniki, jest jednym z najniższych w branży. Jest to konsekwencja rozpoczętego już jakiś czas temu wieloaspektowego procesu transformacji operacyjnej i kulturowej. Skupiliśmy się na podnoszeniu efektywności operacyjnej. W naszej branży to jest klucz do rentowności. W ciągu ostatnich trzech lat wskaźniki efektywności pracowników wzrosły o prawie 40 proc. Do tego doszła też nowa technologia, która tak naprawdę dopiero teraz pokazuje, co potrafi. Drugi istotny składnik to oczywiście finansowanie. Mieliśmy dużą podaż na rynku obligacji. Pozyskaliśmy w 2023 r. ponad 85 mln zł, a każda nasza emisja prospektowa kończyła się nadsubskrycją.
Czy 2023 rok był takim pierwszym rokiem dla Kredyt Inkaso, w którym dawne tematy już wam tak nie ciążyły?
Nie wiem, czy faktycznie można mówić o pierwszym takim roku, ale na pewno był to okres, w którym przeszłość firmy i rynku nie były dla nas obciążeniem.
W przypadku 2024 r. też raczej nie widać jakiś poważniejszych zagrożeń dla branży? Gospodarka ma odbijać, rynek pracy też ma pozostawać mocny…
Jeśli chodzi o to, co się dzieje na zewnątrz, to faktycznie tych zagrożeń nie widać i patrzymy w przyszłość z ostrożnym optymizmem.
A co z czynnikami wewnętrznymi?
Jeśli chodzi o samą branżę, to też nie widzę jakiś istotnych zagrożeń. Mamy unijną dyrektywę NPL, która zostanie wdrożona w Polsce, ale na to jesteśmy przygotowani. Jeśli zaś chodzi o Kredyt Inkaso, to oczywiście cały czas jesteśmy w procesie przeglądu opcji strategicznych i z pewnością będziemy chcieli go zakończyć.
Jakiej więc podaży wierzytelności spodziewa się pan w tym roku?
Ciężko jest powiedzieć, jak duży będzie rynek wtórny, który – tak jak powiedziałem – w 2023 r. osiągnął istotną wartość. Jestem natomiast w miarę spokojny o to, że na rynku pierwotnym pod względem nominalnym znów zobaczymy kilkanaście miliardów złotych podaży.
A co z ceną za pakiety? Ona z waszego punktu widzenia jest akceptowalna?
Jest akceptowalna. Każda firma oczywiście umie windykować pewne typy pakietów. Należy więc kupować to, na czym się zna. Cena natomiast to jeden element. My kupujemy tak naprawdę zwrot z inwestycji. Lepiej jest więcej zapłacić za dobry pakiet niż mniej za gorszy. Mówiłem, że rynek dojrzał. On dojrzał również po stronie podażowej. Sprzedający wiedzą, jakie elementy muszą być zawarte w pakiecie, by uzyskać atrakcyjną cenę przy sprzedaży.
Jakie pakiety będziecie chcieli kupować w 2024 r.?
Historycznie kupowaliśmy sporo pakietów telekomunikacyjnych i wydaje się, że w tym dobrze się czujemy i umiemy działać w tym biznesie.
Rynek wierzytelności hipotecznych jest jakąś opcją?
Ten rynek oczywiście istnieje i są firmy, które kupują takie pakiety. My też próbowaliśmy na nim swoich sił. Obecnie dużą część tego portfela już zlikwidowaliśmy i stoimy przed decyzją, czy faktycznie będziemy chcieli się dalej w tym kierunku rozwijać, i w jaki sposób. Trzeba jednak pamiętać, że pakiety hipoteczne są mniej statystyczne. Na nich oczywiście można wygenerować dobrą stopę zwrotu, ale to też potrafi być bardzo długi i trudny proces. Dla firm, które finansują się długiem może to być ryzykowne. Jeśli mielibyśmy działać na tym rynku, to raczej z koinwestorami.
To skoro jesteśmy przy finansowaniu… w 2024 r. w waszym przypadku nadal to będzie dług?
To na pewno będzie priorytet. Będziemy chcieli plasować dług zarówno wśród inwestorów instytucjonalnych, jak i indywidualnych.
Dzisiaj myśląc o rozwoju, myślicie przede wszystkim o Polsce czy rynkach zagranicznych?
Zależy, jak na to patrzeć. Zapewne w 2024 r. nadal będziemy inwestować więcej w Polsce niż za granicą, natomiast jeśli chodzi o wzrost, to zagranica będzie priorytetem. Zakładam, że inwestycje tam będą rosły szybciej niż w Polsce. Szczególnie w przypadku Rumunii. Nie sądzę natomiast, abyśmy byli gotowi na ekspansję na nowe rynki.
W 2024 r. zapewne też poznamy rozstrzygnięcia, jeśli chodzi o przegląd opcji strategicznych?
Myślę, że tak. Taki jest nasz cel. Planujemy ten proces zakończyć w pierwszych miesiącach bieżącego roku. Sam proces oczywiście trwa. Jest on nadal prowadzony w formule konkurencyjnej. Oznacza to, że jest kilka zainteresowanych podmiotów. Rozważane są różne scenariusze i na tym etapie żaden z nich nie został wybrany jako ten preferowany. Dzisiaj możliwa jest transakcja na akcjach spółki, transakcja na aktywach spółki lub innych podmiotów z jej grupy lub ich części połączona z wypłatą środków inwestorom, przy czym zawsze możliwą drogą jest też utrzymanie obecnego stanu rzeczy. W momencie, kiedy doprowadzimy te scenariusze do sytuacji, w której będziemy mogli ocenić, co jest naprawdę wykonalne, i w jakiej strukturze, będziemy starali się przedstawić akcjonariuszom takie opcje, które naszym zdaniem będą korzystne dla akcjonariuszy, obligatariuszy, a także pracowników spółki. Wybór ostatecznej drogi będzie należał do samych akcjonariuszy.
W ramach tych potencjalnych scenariuszy widzi pan współpracę z Bestem, który poinformował, że zamierza złożyć ofertę na zakup akcji?
To jest scenariusz, który będziemy mogli ocenić, jak otrzymamy ofertę wiążącą od tego podmiotu (o ile zostanie ona złożona). Na ten moment, w ramach konkurencyjnego procesu, rozważane są różne scenariusze i żaden z nich nie został wybrany jako ten preferowany.
Na koniec jeszcze kwestia technologiczna. W branży windykacyjnej będziemy mieli do czynienia z ewolucją czy rewolucją?
Myślę, że to będzie ewolucja, ale o wiele szybsza niż u Darwina. To zresztą już się dzieje. Głównym kierunkiem implementacji nowej technologii w branży są narzędzia, które zmniejszają koszty. Wiąże się to z automatyzacją procesów wewnętrznych i rozwojem self – service dla klientów, czyli osób zadłużonych. Chodzi o usprawnienia systemowe, robotyzację procesów. Może być to robione przez proste algorytmy, albo technologię w jakimś stopniu opartą na AI. Sama sztuczna inteligencja również może wspierać pracowników przy realizacji procesów, pomagać też klientom, ale w samym IT można wprowadzać bardziej automatyczne narzędzia. Zdajemy sobie sprawę, że od rozwoju technologii nie ma już odwrotu i w dalszym ciągu będziemy w tym kierunku podążać.
Materiał powstał we współpracy z firmą: Kredyt Inkaso S.A.