Od kilku tygodni byliśmy świadkami cudu na polskich stacjach paliw. Ceny detaliczne za litr popularnej 95 spadły do poziomu 5,99 zł. Był to oczywiście efekt wcześniejszego spadku cen hurtowych, wobec czego niskie ceny obserwowaliśmy na zdecydowanej większości stacji paliw w Polce. Nie da się ukryć, że była to po części zagrywka polityczna, choć warto wspomnieć o tym, że Orlen stosował zasadę uśredniania cen – w pierwszej połowie roku ceny pozostawały stabilne blisko 6,50–6,60 zł/l, pomimo mocnych spadków cen ropy i umocnienia złotego, a kiedy sytuacja się odwróciła, ceny na stacjach spadły. Oczywiście warto pamiętać, że część paliw Polska musi sprowadzać z zewnątrz, dlatego prędzej czy później ceny musiały zareagować na globalne fundamenty.
Ceny hurtowe rosną. Na stacjach można już zauważyć wzrost powyżej 6 zł za litr i można zadawać sobie pytanie, jak wysoko mogą ceny wzrosnąć? Scenariusz bazowy zakłada wzrost do poprzedniego średniego poziomu 6,50–6,60 zł/l, choć to wymagałoby średniej ceny baryłki w okolicach 360 zł – takie poziomy były widoczne od grudnia do marca tego roku, a obecnie jest to ok. 380 zł za baryłkę. Patrząc optymistycznie poprzez pryzmat możliwego mocniejszego złotego, może to być ok. 6,40 zł za litr, natomiast jeśli baryłka ruszy powyżej 400 zł za litr, wtedy ceny mogą przekroczyć nawet 6,80 zł/l a w najgorszym scenariuszu dobić do 7 zł za litr.