Zyskaj pełen dostęp do analiz, raportów i komentarzy na Parkiet.com
Aktualizacja: 25.04.2025 07:45 Publikacja: 28.11.2022 21:00
Foto: Adobestock
Dziś średnie ceny diesla wynoszą 7,79 zł za litr i 6,59 zł za benzynę Pb95. Na początku roku było to 5,77 zł i 5,73 zł. Czy i kiedy mogą je osiągnąć? – Mocno spadający kurs ropy wyrażony w dolarach, a jeszcze bardziej wyrażony w złotych, niewątpliwie jest przesłanką, aby ceny paliw płynnych na polskich stacjach spadały. Myślę, że w tym tygodniu będzie to kilka groszy na każdym litrze – mówi Jakub Bogucki, analityk rynku paliw e-petrol.pl. Jego zdaniem teoretycznie ceny paliw mogłyby spadać znacznie bardziej, ale analizując wcześniejsze zmiany zachodzące na rynku hurtowym i ich przełożenie na rynek detaliczny, trudno o takie prognozy. Co więcej, trzeba pamiętać, że od nowego roku mają znowu obowiązywać zawieszone wcześniej podatki VAT i akcyza i być może z tego powodu dziś firmy są niechętne do dokonywania głębszych obniżek. – Gdyby dziś zaczęły obowiązywać zawieszone podatki, to do ceny każdego litra kupowanego na stacjach diesla trzeba by dodać 1,08 zł i 0,92 zł do benzyny Pb95. Te wartości do końca roku mogą się jednak istotnie zmienić, gdyż czekają nas dwa ważne wydarzenia, które mogą mieć duży wpływ na sytuację na rynku – twierdzi Bogucki. Chodzi o zbliżające się grudniowe posiedzenie państw OPEC w sprawie przyszłego wydobycia ropy oraz wchodzące w życie od 5 grudnia unijne embargo na import morski rosyjskiej ropy.
Zyskaj pełen dostęp do analiz, raportów i komentarzy na Parkiet.com
Kiedyś USA sprzedawały światu globalizację jak coca-colę: masowo i z przekonaniem. Dziś wolny handel przestaje istnieć, a Biały Dom stawia na cła w nadziei na powrót American Dream. Jak do tego doszło i co nam to mówi o przyszłości świata?
Warunków przyspieszenia transformacji technologicznej nad Wisłą jest wiele. Potrzebne są inwestycje w pracowników, w tym ich szkolenia, ale też dbałość o zdrowie. Nieodzowne są też ułatwienia natury prawnej i jak zawsze – finansowanie.
Inwestorzy zastanawiają się, czy prezydent Stanów Zjednoczonych rzeczywiście wyrzuci prezesa banku centralnego, czy tylko straszy rynki, by wywołać określone skutki. Jak na razie zyskuje na tym większość walut świata, bitcoin oraz bijące rekordy cenowe złoto.
Rynkowy guru prowadzący popularny program „Mad Money” w telewizji CNBC stał się bohaterem licznych memów wyśmiewających jego zdolności prognostyczne. Zdarzało mu się bowiem spektakularnie mylić tuż przed wstrząsami rynkowymi.
Długie cienie nad dwiema ostatnimi świecami dziennymi głównych krajowych indeksów to pierwsze ważne ostrzeżenie dla inwestorów o możliwym bliskim końcu korekty gwałtownych spadków sprzed dwóch tygodni. Drugie nadchodzi z USA.
Po burzliwych pierwszych tygodniach kwietnia pod wpływem działań zmierzających do deeskalacji globalnej wojny handlowej sytuacja na giełdach uspokoiła się na tyle, że indeksy ruszyły do odrabiania strat.
Wbrew powszechnym oczekiwaniom działania amerykańskiej administracji w erze Trump 2.0 wyraźnie różnią się od tego, co działo się w czasie pierwszej kadencji Donalda Trumpa.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas