Ceny ropy naftowej na świecie od końca zeszłego roku znajdują się w trendzie wzrostowym. W ostatnich dniach surowcem gatunku Brent handlowano po przeszło 90 USD za baryłkę, podczas gdy w grudniu było to nawet poniżej 75 USD.
Analitycy Goldman Sachs w niedawnej analizie dotyczącej globalnego rynku ropy zwracają uwagę zarówno na wzrost popytu na ten surowiec, jak i wzrost zagrożeń związanych z jego podażą. Po pierwsze Międzynarodowa Agencja Energetyczna (IEA) prognozuje w tym roku zwyżkę zapotrzebowania na ropę, zwłaszcza poza Chinami. Po drugie na rynku poprawiły się nastroje co do popytu. Napływa też coraz więcej pozytywnych informacji dotyczących stanu największych gospodarek na świecie, w tym amerykańskiej, chińskiej i indyjskiej.
Ponadto na rynku rosną obawy o utrzymanie podaży ropy na wcześniejszych poziomach. To oczywiście konsekwencja nasilającego się ryzyka geopolitycznego. Chodzi nie tylko o napięcia na Bliskim Wschodzie, ale i skuteczne ataki Ukrainy na rosyjskie rafinerie. W tym kontekście warto też zauważyć, że analitycy Goldman Sachs w bazowym scenariuszu nie spodziewają się w tym roku wzrostu cen ropy powyżej 100 USD. W ich ocenie kraje OPEC już latem zwiększą wydobycie, dzięki czemu poprawi się dostępność surowca na rynku. Mimo to nie można wykluczyć, że w skrajnym przypadku ceny przekroczą barierę 100 USD, zwłaszcza jeśli dojdzie do dalszego zaostrzenia sytuacji geopolitycznej.
Zmiany w detalu
Kurs ropy ma istotny wpływ m.in. na to, ile kierowcy płacą za paliwa na stacjach. Z najnowszych danych portalu e-petrol.pl wynika, że w ostatnim tygodniu w Polsce średnia cena benzyny Pb95 wzrosła o 8 gr (do 6,64 zł za litr), oleju napędowego pozostała bez zmian (6,69 zł), a LPG spadła o 2 gr (do 2,87 zł). W porównaniu z początkiem roku dwa pierwsze paliwa podrożały jednak o kilkadziesiąt groszy, a autogaz minimalnie potaniał. Co gorsza, prognozy dla kierowców nie są zbyt optymistyczne.