Notowania kruszcu po raz pierwszy w historii przebiły poziom 3000 dolarów za uncję. To okrągły poziom, który stanowi istotny opór dla dalszych wzrostów. Dlatego nie spodziewam się, że zostanie on trwale przełamany jeszcze w tym półroczu. Warto przypomnieć, że rynek zmagał się z przebiciem poziomu 2000 dolarów przez ponad trzy lata. Wielu inwestorów wówczas skreśliło złoto, zapominając o specyfice tego rynku.
Metale szlachetne charakteryzują się krótkimi, dynamicznymi falami wzrostowymi, po których następują długoterminowe okresy konsolidacji. Perspektywy dla rynku złota wciąż pozostają bardzo dobre, mimo imponującego 50-proc. wzrostu w ciągu zaledwie 12 miesięcy.
Głównym motorem napędzającym ceny pozostaje popyt ze strony banków centralnych, w tym NBP, który znajduje się w czołówce kupujących. Wskaźniki, które w przeszłości sygnalizowały szczyty notowań, jak dotąd nie dają takich ostrzeżeń. Złoto nadal nie jest szeroko omawiane w mediach, a głównymi kupującymi pozostają banki centralne, a nie inwestorzy detaliczni. Srebro i akcje spółek wydobywczych są wciąż stosunkowo tanie w porównaniu ze wzrostem cen złota. W skrócie – rynek nadal jest daleki od stanu wykupienia. Dlatego spodziewam się, że to jeszcze nie koniec wzrostów, a w perspektywie najbliższych trzech lat możemy podjąć walkę o kolejny okrągły poziom – 4000 dolarów za uncję.