Ceny miedzi w Stanach Zjednoczonych osiągnęły rekordowy poziom, zbliżając się do 5,37 dolara za funt na giełdzie w Nowym Jorku. To efekt rosnącego oczekiwania na wprowadzenie ceł na import tego metalu, które mogą zostać ogłoszone w ciągu kilku tygodni. Rząd USA, pod przywództwem obecnej administracji, już wcześniej sygnalizował zamiar ochrony krajowego rynku poprzez nałożenie taryf, potencjalnie sięgających 25 proc.

Z kolei w Londynie cena miedzi jest zdecydowanie niższa. Od początku roku cena miedzi w USA wzrosła o około 30 proc., a w Londynie jedynie o 11 proc. Dlaczego tak się dzieje? W USA ceny rosną, bo inwestorzy i traderzy przygotowują się na cła, które podniosą koszty importowanej miedzi. To z kolei skłania do gromadzenia zapasów i wysyłania metalu do Stanów Zjednoczonych, gdzie można zarobić na wysokich cenach.

Efektem jest jednak spadek dostępności miedzi w innych częściach świata, zwłaszcza w Chinach, które są największym konsumentem tego surowca. Ta różnica, wynosząca obecnie niemal 20 proc., pokazuje, jak bardzo polityka celna może wpływać na lokalne rynki. Jeśli cła w USA będą niższe, niż się oczekuje, ceny mogą tam szybko spaść. W dłuższej perspektywie taryfy mogą podbić globalne ceny miedzi, kluczowej dla budownictwa i energetyki, nawet do 12 tys. dol. za tonę, czyli jeszcze o około 20 proc. Decyzję w sprawie ceł mamy poznać w ciągu kilku tygodni.