Tak źle, jeśli chodzi o kredyty mieszkaniowe, chyba jeszcze nigdy nie było. Eksperci alarmują o praktycznym załamaniu się tego rynku – przez wzrost stóp procentowych tego typu pożyczki stały się tak drogie, że sięgają po nie w zasadzie tylko ci, którzy muszą.
Gwałtowny spadek popytu
Zapaść potwierdzają wszystkie instytucje monitorujące rynek. Z raportu Biura Informacji Kredytowej wynika, że w sierpniu br. o kredyt mieszkaniowy wnioskowało 12,39 tys. osób wobec 42,54 tys. w sierpniu 2021 r. Roczny spadek wyniósł więc 70,9 proc., a łączna wartość kredytu, o jaką pytali klienci, spadła aż o 72,9 proc.
Z kolei wartość sprzedanych kredytów w lipcu br., jak pokazują dane BIK, wyniosła łącznie 3 mld zł, podczas gdy w lipcu zeszłego roku było to 7,9 mld zł. – Mamy już kolejny miesiąc potwierdzający zmianę trendu. To już prawdziwa hekatomba – komentuje prof. Waldemar Rogowski, główny analityk Grupy BIK.
Cokwartalny, ogólnopolski raport AMRON-SARFiN także wskazuje na negatywne zjawiska. W samym II kwartale tego roku liczba nowo udzielonych kredytów mieszkaniowych to 38,4 tys., czyli o 28,6 tys. mniej niż rok wcześniej (o 43 proc.), a ich wartość wyniosła jedynie 13,5 mld zł wobec 22,1 mld zł rok wcześniej (spadek o 38,8 proc.).