Gazociągi Nord Stream 1 i Nord Stream 2, tłoczące gaz z Rosji do Niemiec pod dnie Bałtyku, były symbolem współpracy pomiędzy Moskwą a Berlinem. Dla obu krajów odgrywały one kluczową rolę w ich strategiach energetycznych. Rosji pozwalały tłoczyć wielkie ilości gazu na Zachód z pominięciem Ukrainy i Polski, a przy okazji korumpować europejskich polityków. Dla Niemiec gaz płynący poprzez Nord Stream był natomiast zastępczym paliwem transformacji energetycznej, pomagającym im utrzymywać konkurencyjność gospodarki. Przez oba gazociągi miało być dostarczane więcej gazu, niż potrzebuje RFN, więc Niemcy liczyli, że staną się wielkim pośrednikiem w jego rozprowadzaniu po całej Europie. Popyt na rosyjskie błękitne paliwo miała tworzyć unijna polityka energetyczna, mająca według niemieckich planów uderzać w opłacalność nie tylko energetyki węglowej, ale również jądrowej. Pierwsza nitka Nord Stream 1 powstała w 2011 r., a druga w 2012 r. Nord Stream 2 został ukończony we wrześniu 2021 r., ale nie oddano go do użytku. Niemiecko-rosyjskie plany zostały bowiem popsute przez Amerykanów. Gdy prezydent USA Donald Trump publicznie krytykował Niemcy za finansowanie machiny wojennej Rosji poprzez zakupy gazu, niemieccy dyplomaci się z niego śmiali. Nie było im jednak do śmiechu, gdy administracja Trumpa nałożyła sankcje na Nord Stream 2. W lipcu 2021 r. zostały one zdjęte przez administrację prezydenta Joe Bidena w ramach próby dyplomatycznego powstrzymania rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Próby te szybko przyniosły jednak fiasko. Waszyngton znów więc zaczął postrzegać Nord Stream 2 jako zagrożenie.
– Jeśli Rosja dokona inwazji, to nie będzie już Nord Stream 2. Sprawimy, że znajdzie on swój koniec – zadeklarował 7 lutego 2022 r. Biden.
Gdy więc 26 września 2022 r. doszło do tajemniczych podmorskich eksplozji, które przerwały dwie nitki Nord Stream 1 i jedną nitkę Nord Stream 2, wielu ludzi zastanawiało się, czy te gazociągi zostały wyeliminowane w ramach tajnej wojny pomiędzy USA a Rosją. „Thank you USA!” – ekscytował się na Twitterze Radosław Sikorski, były polski minister spraw zagranicznych. Jego tweeta powszechnie uznano wówczas za w najlepszym razie głupiego i dającego pożywkę rosyjskiej propagandzie. Temat później nieco przycichł, aż nie ożywił go Seymour Hersh, amerykański weteran dziennikarstwa. 85-letni Hersh, długoletni pracownik „The New York Timesa” i „The New Yorkera”, zdobywca Nagrody Pulitzera z 1970 r., napisał na swoim blogu w serwisie Substack, powołując się na swoich informatorów, że eksplozje, które uszkodziły oba gazociągi Nord Stream, były skutkiem amerykańskiej operacji specjalnej. Czyżby ów lewicowy dziennikarz wpisywał się w rosyjską propagandę? Czy też w przedstawionej przez niego wersji jest spore ziarno prawdy?
Czytaj więcej
W poniedziałek polski Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumentów uchylił decyzję w sprawie nałożenia kar pieniężnych na Gazprom i pięć koncernów zachodnich - francuskiego Engie Energy, niemieckich Uniper i Wintershall, austriackiego OMV oraz Shell odpowiedzialnych za budowę gazociągu Nord Stream 2.