Polacy coraz bardziej oswajają się z inwestycjami w obligacje zarówno bezpośrednio, jak i poprzez różnego rodzaju produkty, szczególnie że po latach bardzo niskich stóp procentowych dziś oferowane rentowności wyglądają bardzo atrakcyjnie.
Obligacje skarbowe mogą kończyć przecenę
W ciągu 11 miesięcy zeszłego roku gospodarstwa domowe zainwestowały bezpośrednio w obligacje skarbowe ponad 31,1 mld zł. Za pośrednictwem funduszy w papierach dłużnych w całym ubiegłym roku ulokowano kolejne 35,3 mld zł, a produkty te odpowiadają już za 56 proc. aktywów zarządzanych przez TFI na rynkach kapitałowych. Do tego dochodzą samodzielne inwestycje w dług, np. w papiery korporacyjne, które cieszą się także ogromnym zainteresowaniem, notowane na GPW fundusze indeksowe obligacji czy w zagraniczne rynki obligacji, np. poprzez ETF-y.
Rynki obligacji oferują zatem szeroką gamę produktów, które nabyć można na różne sposoby. Dla kogo są? – Obligacje to dość szeroka klasa aktywów, w ramach której znajdziemy instrumenty o zróżnicowanej oczekiwanej stopie zwrotu i ryzyku. Jeżeli mówimy o początkujących inwestorach o dość konserwatywnym podejściu do ryzyka, dla których kluczowym celem jest znalezienie alternatywy dla lokaty bankowej, to właśnie obligacje będą podstawą do budowy portfela inwestycyjnego – mówi Grzegorz Pułkotycki, dyrektor inwestycyjny, Starfunds. – W szczególności mogą to być obligacje skarbowe, obligacje przedsiębiorstw czy fundusze dłużne. Bezpośrednie inwestycje w obligacje skarbowe możliwe są na rynku pierwotnym (obligacje detaliczne) lub na rynku wtórnym (obligacje hurtowe na GPW Catalyst). Podobnie jest z papierami korporacyjnymi. Poszczególne obligacje charakteryzują się różnymi parametrami w zakresie ryzyka stopy procentowej i ryzyka kredytowego – tłumaczy Pułkotycki. Do tego dochodzi ocena aktualnej sytuacji rynkowej i perspektywa jej kształtowania się w przyszłości. – W tym kontekście okazuje się, że paradoksalnie bezpieczniejsza klasa aktywów, jaką są obligacje, rodzi nie mniej wątpliwości co do konstrukcji portfela niż dużo bardziej ryzykowne akcje – przyznaje ekspert Starfunds.