Na obligacje rynków wschodzących może być jeszcze za wcześnie

Obligacje skarbowe wielu krajów ostatnio potaniały. Dolar zaś od miesięcy głównie się umacnia . Odwrócenie obu tych czynników sprzyjałoby obligacjom rynków wschodzących, aczkolwiek zdaniem ekspertów szybko się to nie stanie.

Publikacja: 15.01.2025 06:00

Na obligacje rynków wschodzących może być jeszcze za wcześnie

Foto: Bloomberg

Przy sprzyjających warunkach fundusze obligacji rynków wschodzących są w stanie wypracować dwucyfrowe, a nawet ponad 20-proc. stopy zwrotu w ciągu roku. Ubiegły rok dla tego rodzaju produktów zakończył się raczej słabo, ale 2023 r. – podobnie jak niemal wszystkich funduszy dłużnych – był bardzo udany. Było to jednak tylko drobne odreagowanie kilku z rzędu bardzo chudych lat. Czy karta może się odwrócić?

Co z dolarem

Rentowności obligacji nie tylko Polski, ale i innych krajów w regionie znalazły się na poziomach najwyższych od miesięcy, wyceniając lokalne i globalne czynniki ryzyka. Na wyniki inwestycji w obligacje rynków wschodzących wpływ ma też kurs walut, a dokładniej – siła dolara. Amerykańska waluta umacnia się w ostatnich miesiącach do euro i większości innych walut. Od szczytów z września zeszłego roku notowania głównej pary walutowej osunęły się około 9 proc. Inwestorzy wyceniają bardziej jastrzębią politykę monetarną w USA. Część ekspertów – m.in. z DI Xelion – wskazuje jednak, że dolar ten rok może zakończyć słabszy. Jak na razie kilkumiesięczny trend utrzymuje się. We wtorkowe popołudnie, już po publikacji niższego od oczekiwań odczytu inflacji PPI, kurs eurodolara rósł o ledwie 0,1 proc., do 1,027. O „ryzyku” walutowym trzeba więc pamiętać. Jeśli chodzi o perspektywy gospodarcze, przede wszystkim odnośnie do inflacji, to jak wskazali we wtorek na portalu społecznościowym X ekonomiści PKO BP, w całym 2024 r. spadki inflacji w Europie Środkowo-Wschodniej przebiły oczekiwania, przy czym w Polsce i na Węgrzech najmocniej, „choć do pełni satysfakcji jeszcze daleko”.

Czytaj więcej

Rynkowi funduszy mocno przybyło, głównie dzięki wpłatom inwestorów

Czego można zatem oczekiwać w tym roku po obligacjach europejskich rynków wschodzących i czy lepiej postawić na papiery oferowane w walucie lokalnej czy też euro bądź dolarze?

– Uważamy, że obligacje rynków wschodzących w tzw. twardej walucie mogą osiągnąć nieco słabsze wyniki – przewiduje Jarosław Leśniczak, dyrektor biura alokacji i instrumentów dłużnych, TFI PZU. Jak zauważa, spready obligacji rynków wschodzących do amerykańskiej krzywej są na historycznie bardzo niskich poziomach (około 320 pkt baz.). – Z dużym prawdopodobieństwem mogą się więc rozszerzyć, istotnie mitygując korzystny wpływ spadku rentowności obligacji skarbowych. Również nasze modele sztucznej inteligencji wskazują, że bieżące poziomy spreadów są – jak na aktualną sytuację makroekonomiczną – zbyt niskie i nie kompensują ryzyka związanego ze zdecydowaną większością krajów – ocenia Leśniczak. Jak przyznaje, kluczowymi w tym kontekście zapewne okażą się dwa czynniki. – Po pierwsze, polityka celna Donalda Trumpa – nałożenie ceł nawet na pojedyncze kraje może w krótkim okresie wywołać nagły wzrost awersji do ryzyka, tym samym możemy mieć do czynienia ze skokowym wzrostem spreadów. Po drugie, zachowanie dolara – silny dolar, wysokie stopy procentowe w USA to co do zasady środowisko, które nie sprzyja rynkom wschodzącym – podkreśla Leśniczak. – Naszym zdaniem fundusze obligacji rynków wschodzących mogą osiągnąć wyniki nieco niższe niż fundusze krajowych obligacji skarbowych – twierdzi. Jak dodaje, w przypadku materializacji scenariusza osłabienia dolara będzie to czynnik istotnie pozytywnie wpływający na spready i sprzyjający obligacjom rynków wschodzących w walucie twardej.

Ryzyka lokalne

Na ryzyka zwraca też uwagę Izabela Sajdak z BNP Paribas TFI. Przyznaje, że wraz ze wzrostem rentowności obligacji skarbowych na rynkach bazowych doszło do podobnego ruchu na rynkach rozwijających się. – Od początku roku w Europie najmocniej poszły w górę dochodowości dziesięcioletnich papierów Rumunii (o 55 pkt baz.) i Węgier (o 52 pkt baz.). O niemal 30 pkt baz. w górę przecenione zostały papiery RPA. Na tym tle najlepiej zachowywały się czeskie papiery dziesięcioletnie, których rentowności wzrosły o 6 pkt baz. – analizuje Sajdak.

Czytaj więcej

Napływy do funduszy dłużnych nie stopują

Jak mówi, choć rentowności papierów w walucie lokalnej mogą wydawać się atrakcyjne, to ryzyko związane zwłaszcza z papierami Rumunii i Węgier w dalszym ciągu jest podwyższone. – Decydują o tym głównie czynniki lokalne, w tym zamieszanie polityczne wokół wyborów prezydenckich w Rumunii oraz wysoki deficyt budżetowy w tym kraju, a w przypadku Węgier ryzyko polityczne i odbijająca inflacja. Premia za ryzyko mierzona spreadem do niemieckich dziesięciolatek istotnie wzrosła w przypadku Rumunii. Oba rynki są podatne na zawirowania na światowych giełdach, stąd w obecnym otoczeniu ich atrakcyjność jest umiarkowana – ocenia zarządzająca BNP Paribas TFI. Jej zdaniem inaczej sytuacja wygląda w przypadku dziesięcioletnich papierów czeskich, które mają wyższy rating niż polskie. – Różnica rentowności względem bunda ostatnio spada i zmierza w stronę 150 pkt baz. Wzrost rentowności dziesięciolatek powyżej 4,2 proc. sprawia, że te papiery wyglądają atrakcyjnie, podobnie jak obligacje ze środka krzywej – mówi.

Fundusze inwestycyjne
Rynkowi funduszy mocno przybyło, głównie dzięki wpłatom inwestorów
Fundusze inwestycyjne
Investors TFI: hossa akcji trwa, ale lepiej zabezpieczyć się obligacjami
Fundusze inwestycyjne
Masz gotówkę? Kup i trzymaj obligacje
Fundusze inwestycyjne
Technologia będzie nakręcać rynki przez kolejny rok?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=78448408;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Fundusze inwestycyjne
Nowy rok lepiej świętować razem z obligacjami
Fundusze inwestycyjne
Na polskie akcje jeszcze za wcześnie. Obligacje już tak