Przetrawiłeś już stopy zwrotu naszych indeksów uzyskane w 2024 r.?
Na szczęście tak. Nasze indeksy wypadły niestety relatywnie słabo już nawet nie w zestawieniu z indeksami amerykańskimi, ale także z większością indeksów europejskich. Tym bardziej zamknijmy już na dobre ten 2024 r. i skupmy się na 2025 r.
Początek 2025 r. jest całkiem niezły na GPW. Pierwsze sesje nowego roku przyniosły wzrosty. Tylko czy można do tego ruchu przywiązywać jakaś większą wagę, mając na uwadze, że byliśmy jeszcze w trybie świąteczno-noworocznym?
Początek roku zwyczajowo mija pod znakiem niższej płynności na rynku. Nawet więc mniejsze transakcje są w stanie mocniej ruszyć notowaniami poszczególnych spółek. Do tego początek roku to także dostosowywanie portfeli przez inwestorów. Te pierwsze sesje oczywiście można traktować jako dobry prognostyk, ale nie przywiązywałbym do nich aż tak dużej wagi.
To jakie perspektywy rysują się przed naszym rynkiem na 2025 r.? Co jest dla niego szansą, a co wyzwaniem?
Jeśli chodzi o pozytywy, to na pewno można mówić o potencjalnym zakończeniu wojny na Ukrainie. To jest element, który w krótkim terminie mógłby być wsparciem dla naszego parkietu. Oczywiście można się zastanawiać, jaki będzie potencjalny wpływ takiej informacji, ale krótkoterminowo byłby to jednak pozytywny impuls. Kolejny temat to oczywiście Donald Trump. Cały 2025 r. będzie zapewne zależny od polityki prowadzonej przez administrację Donalda Trumpa. Oczekiwania związane z Trump trade w 2024 r. się sprawdziły, co odbiło się chociażby na notowaniach rynków wschodzących. Wydaje się, że są one obecnie mocno niedowartościowane i w tym kontekście pojawia się też pole do jakiś pozytywnych zaskoczeń. Tym bardziej iż – patrząc na ostatnie dwa tygodnie – widać, że zapowiedzi z kampanii prezydenckiej Donalda Trumpa są delikatnie zmiękczane, chociażby w kwestiach migracyjnych czy też ceł i taryf. Jeśli faktycznie doszłoby do zwrotu w tym zakresie, to rynki wschodzące ponownie mogłyby znaleźć się na tapecie inwestorów, szczególnie że tak jak wspomniałem, są one niedoważone.
Tylko czy prezydentura Donalda Trumpa nie sprawi, że rynki znów będą funkcjonowały od jednego do drugiego wpisu amerykańskiego prezydenta? Nawet w ostatnich dniach mieliśmy doniesienia amerykańskiej prasy o możliwym łagodniejszym podejściu do tematu ceł, które potem Trump dementował.
Już za czasów pierwszej prezydentury Trumpa powstały specjalne algorytmy, które miały wykorzystywać właśnie jego wpisy. Spodziewam się, że teraz znów rynek będzie z uwagą śledził jego aktywność w mediach społecznościowych.