Nie ważne, jak się zaczyna, ważne jak się kończy. Powiedzenie to idealnie pasuje do opisu wydarzeń tego tygodnia na warszawskiej giełdzie. Tydzień przecież zaczynaliśmy od obaw, które były napędzane cłami ogłoszonymi przez Donalda Trumpa. W kolejnych dniach strach zaczął jednak ustępować, a zastąpiły go nadzieje związane m.in. z potencjalnym zawieszeniem czy też zakończeniem wojny na Ukrainie. To sprawiło, że druga część tygodnia należała zdecydowanie do byków. Zabrakło w zasadzie tylko kropki nad "i".
Już w czwartek WIG20 zyskał na wartości 2,7 proc. Po tak dynamicznej zwyżce ewentualna przerwa we wzrostach nie byłaby żadnym zaskoczeniem. Byki wcale jednak nie zamierzały zwalniać tempa. Ostatnia sesja tygodnia na naszym parkiecie znów należała do kupujących. WIG20 zaczął odważniej patrzeć na kolejny okrągły poziom 2500 pkt, a indeks szerokiego rynku wziął na celownik nowy historyczny rekord. W bycze nastroje na rynku świetnie wpisał się też debiut Diagnostyki. Akcje tej spółki momentami rosły o prawie 30 proc.
Czytaj więcej
Akcje Diagnostyki zadebiutowały na GPW. Kurs otwarcia wyniósł 125,5 zł czyli był o 19,5 proc. wyższy od ceny emisyjnej. Chwilę po debiucie wzrosty jeszcze przyspieszyły i przekraczały 25 proc.
Polskie indeksy w czołówce
Byki w piątek bez problemu dowiozły zwycięstwo do końca w czym pomogła m.in. mocna postawa banków. Branżowy indeks WIG – Banki ustanowił w ciągu dnia nowy rekord. Jedyne do czego można się przyczepić to fakt, że głównym indeksom nie udało się zakończyć dnia z przytupem. WIG20 zyskał 1,1 proc. ale nie pokonał poziomu 2500 pkt. Z kolei indeksowi WIG urósł 0,9 proc. i na koniec dnia zabrakło mu jedynie 0,5 proc. do pobicia historycznego rekordu. Co się odwlecze, to nie uciecze? Piątkowy debiutant czyli Diagnostyka, skończyła dzień prawie 24 proc. na plusie.