Uwagę zwraca przede wszystkim dalszy wzrost rentowności amerykańskich obligacji, która – głównie pod wpływem oczekiwanego bardziej „jastrzębiego” nastawienia Fedu – pokonała górkę z wiosny 2024 r. i otworzyła drogę do pułapu 5 proc. Przypomnijmy, że kiedy poprzednio rentowność doszła do takiego poziomu – jesień 2023 – wiązało się to z ok. 10-proc. korektą spadkową S&P 500 (bo wzrost rentowności to presja na wyceny akcji). Na razie, do chwili pisania tego komentarza, zasięg obecnej korekty to nieco ponad 4 proc.

Wzrostowi rentowności obligacji w USA towarzyszyło w I połowie stycznia znaczące umocnienie dolara. Indeks dolarowy, który jeszcze na początku października ub.r. (czyli miesiąc przed wyborami prezydenckimi) testował ponaddwuletnie minimum, ostatnio zapędził się dla odmiany do poziomu najwyższego od ponad dwóch lat. Pocieszające, że pokonał już zdecydowaną większość drogi do szczytu z września 2022 r., który stanowił jednocześnie punkt kulminacyjny niepokojów na rynkach. Ruch od ostatniego dołka wyniósł już 15 proc., do wspomnianeg zaś o szczytu brakuje ok. 4 proc.

Jeśli jakimkolwiek drogowskazem jest zachowanie dolara po poprzedniej wyborczej wygranej Trumpa (w 2016 r.), to warto przypomnieć, że również wtedy pierwsze miesiące po elekcji przyniosły silną aprecjację, ale potem niemal cały I rok prezydentury stał pod znakiem zniżek.