Przed tygodniem krajowy rynek akcji wzbijał się na kolejne rekordy, zadziwiając siłą. Teraz inwestorzy głowią się nad zasięgiem korekty (bo jak na razie tak można określić przełom tygodnia) na GPW i innych rynkach, zwłaszcza amerykańskim.
Polski rynek w ostatnich tygodniach stawia przed inwestorami sporo zagadek. Po tym jak zadziwiał siłą, przebijając na wylot najbardziej optymistyczne prognozy na ten rok w zaledwie kilka tygodni, w ostatnich dniach staje się jednym z najsłabszych. Poniedziałkowa sesja zakończyła się niemal 2,4-proc. spadkiem WIG20 przy grubo ponad 3-proc. zniżkach banków. To właśnie ta grupa firm stała za noworocznym rajdem głównych warszawskich indeksów, a teraz staje się ich przekleństwem. WIG-banki na koniec pierwszej w tym tygodniu sesji tracił ponad 3 proc., oddalając się już o 6,3 proc. od niedawno ustanowionego rekordu. Ale winne są nie tylko banki – mimo dużo wyższego od oczekiwań odczytu sprzedaży detalicznej w styczniu pod presją na otwarciu tygodnia były także firmy handlowe. Jak na razie w przypadku głównych indeksów nie doszło jeszcze do przełamania ważnych wsparć, choć we wtorek może dojść do ich testu.
Zastanawiająca jest kondycja złotego. Mocne zachowanie giełdy na początku roku wiązano z powrotem inwestorów zagranicznych nad Wisłę, co przejawiało się także lepszym zachowaniem złotego i na odwrót. Tymczasem w poniedziałek złoty był jeszcze silniejszy.
Kurs EUR/PLN schodził nawet poniżej poziomu 4,14 zł, wyznaczając nowe siedmioletnie minima. Za dolara inwestorzy przez chwilę płacili jedynie 3,95 zł, najmniej od czterech miesięcy.
Czytaj więcej
Początek nowego tygodnia przyniósł wyraźne umocnienie złotego, co przełożyło się na pogłębienie spadków najważniejszych walut. Krajowa waluta jest najsilniejsza względem euro od początku 2018 roku.