Napisaliście w swoim porannym komentarzu, że w tym tygodniu będzie kilka istotnych publikacji makroekonomicznych, ale w obliczu właśnie dynamicznie zmieniającej się polityki Donalda Trumpa w sprawie ceł i pokoju w Ukrainie mogą mieć one wręcz drugorzędny wpływ na rynki. Co dzisiaj nimi rządzi?
Zasadą podstawową działania giełdy jest to, że w momencie wzbierających na sile emocji rzeczy, które mają bardzo duży wpływ na decyzje inwestorów, gwałtowne zmiany, gwałtowne informacje, które przeważają nad racjonalnością w decyzyjności, jeśli chodzi o kupno czy sprzedaż poszczególnych instrumentów finansowych, to w tej sytuacji dane makroekonomiczne – te wszystkie czynniki, które prowadzą do warsztatu codziennego podejmowania decyzji w oparciu o czynniki fundamentalne – schodzą na drugi plan. Mamy do czynienia w pewnym sensie, może na mniejszą skalę, z reakcją inwestorów na bessę, na pęknięcie bańki, w którym to momencie nawet najlepsze walory, które nie powinny być sprzedawane, są wyprzedawane masowo. Więc w sytuacji irracjonalności przewagę w mózgu bierze ta część gadzia, a nie umysł racjonalny.
Czego możemy się spodziewać po wynikach wyborów w Niemczech? Centroprawicowy blok CDU–CSU zwyciężył, dostał 28,5 proc. głosów, ale skrajnie prawicowa AfD osiągnęła rekordowy poziom 20,8 proc., podwajając poprzedni wynik. Z kolei SPD ma najgorszy rezultat od XX wieku – 16,4 proc., Zieloni – 11,6 proc., a skrajna Die Linke – 8,8 proc. Koalicjantem CDU/CSU prawdopodobnie będzie SPD, kanclerzem zostanie Friedrich Merz. Jak pan to ocenia z punktu widzenia giełdy? No cóż, nie są to zaskakujące wyniki wyborów, jeśli chodzi o wygraną koalicję. Bardzo wysokie miejsce skrajnej prawicy w wyborach niemieckich również nie jest żadnym zaskoczeniem. W krajach zachodniej Europy skrajnie prawicowe i skrajnie lewicowe partie, jeśli spojrzymy na Francję, otrzymują coraz większe poparcia w sondażach i wyborach. Natomiast warto zwrócić uwagę na ich postulaty gospodarcze i makroekonomiczne, bo one nie są tak radykalne jak ich postulaty społecznościowe czy światopoglądowe, dlatego można nie spodziewać się tak dużego wahnięcia, jeśli chodzi o wpływ na giełdy, na sytuację makroekonomiczną, wybory czy to w Niemczech, czy nawet we Francji. Ja bym tutaj aż tak negatywnych efektów na rynki się nie spodziewał.
Jak zareagowały giełdy na niemieckie wybory?
Na giełdach dominuje pozytywny nastrój, mimo bardzo radykalnych, skrajnych i barwnych wypowiedzi prezydenta USA, mamy ożywienie gospodarcze i sprzyjającą sytuację na poziomie monetarnym, pieniądz nie jest drogi, jest perspektywa obniżki kosztu pieniądza i to ma bardzo duże znaczenie dla inwestorów. Jest również perspektywa zmniejszenia ryzyka geopolitycznego poprzez ograniczenie działań militarnych w Ukrainie. W krótkim okresie to wszystko ma pozytywny wpływ, abstrahując od oceny, jakim kosztem, czy to będzie mądre, czy niekorzystne długoterminowo, a rynki i giełdy mają pamięć złotej rybki. Dlatego z perspektywy inwestorów najbliższe kwartały są postrzegane dobrze, jest widoczne też rebalansowanie portfeli na poziomie inwestorów instytucjonalnych, przeważają branże lepiej wyeksponowane na nadchodzący czas.
Rozmawiamy 24 lutego, w trzecią rocznicę ataku Rosji na Ukrainę. Donald Trump w ubiegłym tygodniu zapowiadał, że zakończy wojnę być może nawet w ciągu tygodnia, te słowa jeszcze bardziej windują napięcie geopolityczne. Mamy też coraz bardziej zaskakujący sojusz USA z Rosją. Gdzie wobec tego mamy bezpieczne przystanie dla inwestorów?
Te wspomniane rebalansowania portfeli odbyły się zaskakująco, od kilku miesięcy w kierunku bardziej ryzykownych aktywów. O ile przez poprzednie lata dominowały przeważania pozycji w obligacjach, teraz widać, że popyt zarówno na poziomie inwestorów detalicznych przez decyzje w funduszach inwestycyjnych, jak i na poziomie inwestorów instytucjonalnych jest w kierunku przeważania części akcyjnej, ale oczywiście selekcyjnie. Dominują tu niektóre branże, jak energetyka, ale w pojęciu angielskim „utilities”, czyli branża, która produkuje energię elektryczną. Są też branże związane z rosnącym od kilku lat megatrendem długowieczności, czyli health care i wellbeing, one są bardzo często w krajach rozwiniętych branżami długoterminowo defensywnymi, które są wybierane też przez inwestorów.