Reklama
Rozwiń

Potrzebna zrzutka na upadłość spółki Palikota. Pusta kasa i 1400 wierzycieli

Palikot zebrał 2 mln zł kaucji i wyszedł z aresztu. Na upadłość jego spółki mają się zrzucać wierzyciele, czyli osoby, którym Manufaktura Piwa, Wódki i Wina obiecała złote góry i nie spełniła obietnic. Syndyk chce 600 tys. zł na pokrycie kosztów.

Publikacja: 24.02.2025 07:43

Janusz Palikot

Janusz Palikot

Foto: materiały prasowe

Wierzyciele będą się musieli prawdopodobnie złożyć na koszty postępowania upadłościowego spółki Manufaktura Piwa, Wódki i Wina (MPWiW). Syndyk złożył wniosek, by ośmiu wierzycieli zapłaciło 600 tys. zł, potrzebne na cztery miesiące dalszego prowadzenia upadłości i ochrony majątku, dowiedziała się „Rzeczpospolita”. To oburza wierzycieli, którzy gorzko komentują, że Janusz Palikot znalazł 2 mln zł na wyjście z aresztu, a oni mają się składać na uporządkowanie jego spraw.

Pusty skarbiec, koszty rosną

Skarbiec spółki MPWiW jest pusty, konta wyczyszczone, a spółka nie jest zdolna do prowadzenia działalności i produkcji alkoholu. To wyłącza możliwość regularnego pozyskiwania pieniędzy na bieżące koszty postępowania upadłościowego spółki, dlatego syndyk musiał je znaleźć gdzie indziej.

„Syndyk masy upadłości Manufaktury Piwa Wina i Wódki SA w upadłości na zasadzie art. 232 ustawy prawo upadłościowe, wnosi o zobowiązanie poniższych wierzycieli do wpłaty zaliczki w łącznej kwocie 600 000 zł” – napisał syndyk do sądu rejonowego nadzorującego upadłość. Do pisma dotarła „Rzeczpospolita”. Prawnik podzielił tę kwotę między ośmiu wierzycieli. Najwięcej, bo 234 tys. zł miałaby wpłacić spółka PS Zabezpieczenia z Warszawy, dwaj kolejni inwestorzy (osoby prywatne), mają wpłacić po odpowiednio 118 tys. i 89 tys. zł. Z listy wynika, że wśród najważniejszych obecnie wierzycieli są dwie osoby związane z zarządem spółki Diagnostyka, były członek zarządu CCC, diler samochodowy i psychiatra.

Miesięczne koszty utrzymania i zabezpieczenia Manufaktury oraz postępowania upadłościowego wynoszą co najmniej 150 tys. zł. „Chcąc zabezpieczyć prawidłowy tok postępowania, udzielona przez wierzycieli zaliczka winna odpowiadać kosztom za okres nie mniejszy niż cztery miesiące” – czytamy w piśmie. Jego autor zastrzega, że w tym okresie powinno udać się dotrzeć do dokumentacji księgowej, by na jej podstawie ściągać potencjalne wierzytelności spółki na koszty dalszego postępowania.

Pozostali wierzyciele, których jest już 1400 (a zgłoszenia wciąż napływają), przyjęli tę decyzję z niedowierzaniem. - Naprawdę, to jest niewyobrażalne wszystko, zwłaszcza w kontekście tego, że Palikot wychodzi z aresztu za gigantyczną kaucją - mówi „Rzeczpospolitej” jeden z wierzycieli.

Przypomnijmy, że założyciel MPWiW opuścił areszt śledczy we Wrocławiu po blisko czterech miesiącach, po wpłaceniu 2 mln zł kaucji, na którą zbierał wśród znajomych. Wierzyciele wskazują, że to niesprawiedliwe, że oni muszą ponosić koszty niewłaściwych decyzji biznesowych przedsiębiorcy, który w prywatnym celu potrafił zorganizować dużo wyższą kwotę, a sam jest podejrzany o doprowadzenie do niekorzystnego rozporządzenia mieniem kilku tysięcy osób na blisko 70 mln zł. Usłyszał on w sumie siedem zarzutów dotyczących oszustwa i jeden – przywłaszczania mienia. Przed zarzutem oszustwa będą też musieli obronić się jego współpracownicy – Przemysław B. i Zbigniew B.

Co ustalił syndyk Manufaktury

Łączna suma wierzytelności Manufaktury sięga 204 mln zł, a na jej kontach jest pusto, pisze syndyk. Z jego opisu wyłania się obraz porzuconego przedsiębiorstwa, które na dodatek teraz trzeba chronić. „Upadły nie pozostawił w kasie jakichkolwiek środków finansowych – zaś rachunki bankowe na których nie było praktycznie żadnych środków, zostały zajęte przez inne organy egzekucyjne” – ustalił syndyk po objęciu masy upadłości w spółce. Na terenie nieruchomości znalazł jednak wiele przedmiotów, i próbuje teraz ustalić, do kogo należą. Poza tym były palety, kegi do piwa, butelki, z których część została sprzedana na pokrycie szybko rosnących kosztów, do których dochodzą też koszty ochrony majątku.

W najbliższym czasie syndyk zamierza sprzedać pozostałe ruchomości, takie jak samochody czy resztę alkoholu, i zajmie się próbą wydzierżawienia zorganizowanej części przedsiębiorstwa. „Przedsiębiorstwo upadłego zostało porzucone przez osoby zarządzające spółką i zachodziła konieczność zapewnienia fizycznej, stałej ochrony nad majątkiem masy upadłości” – pisze syndyk.

Czy można prosić wierzycieli o zrzutkę?

– Wniesienie zaliczki przez wierzycieli jest swego rodzaju inwestycją w odzyskanie długu. Oczywiście obarczona jest ona ryzykiem, trudno jest precyzyjnie oszacować przychody i wydatki masy upadłości, zwłaszcza na początkowym etapie postępowania upadłościowego – komentuje Adam Pasternak, doradca restrukturyzacyjny z kancelarii Lege Advisors. Do ogłoszenia upadłości niezbędny jest majątek, który wystarczy na pokrycie kosztów postępowania i częściowe zaspokojenie wierzycieli. Inaczej sąd się na nią nie zgodzi. Może się jednak zdarzyć, że choć spółka jakiś majątek posiada, to nie ma w niej pieniędzy lub łatwych do spieniężenia składników majątku, by pokryć bieżące koszty postępowania. I o to tutaj prawdopodobnie chodzi. Wtedy syndyk może zwrócić się o wpłacenie zaliczki na pokrycie tych kosztów, do zaliczki mogą zostać zobowiązani wierzyciele mający co najmniej 30 proc. wierzytelności.

Handel i konsumpcja
CCC zrobi emisję akcji. Brzoska i Solorz sprzedadzą akcje Modivo
Handel i konsumpcja
Wiceprezes LPP: Myślę, że odbudowaliśmy zaufanie inwestorów
Handel i konsumpcja
Polska wódka podbija świat
Handel i konsumpcja
Polska czekoladą stoi
Handel i konsumpcja
CCC odwołuje IPO Modivo. Kurs w górę po wynikach
Handel i konsumpcja
Walka o Kernel. Jakie są możliwe scenariusze?