Niektórzy inwestorzy wybierają fundusze, kierując się tylko ich wynikami za ostatni rok czy dwa lata. I często do najbardziej zyskownego funduszu w ostatnim czasie wpłacają znaczną część oszczędności. Obecnie najlepszymi rezultatami mogą pochwalić się fundusze małych i średnich spółek, do których wciąż płynie kapitał. Jednak takie fundusze nie powinny być głównym elementem portfela inwestycyjnego, ponieważ są one zaliczane do ryzykownych.
– Portfel inwestora musi być dobrze zróżnicowany. Warto część kapitału ulokować na innych rynkach akcji niż polski, np. na rynku tureckim, amerykańskim, a także niewielki odsetek środków zainwestować na rynku japońskim. W portfelu powinien znaleźć się również fundusz polskich akcji szerokiego rynku, który jest bezpieczniejszy niż fundusz MiŚS, ponieważ inwestuje on również w spółki z WIG20 o dużej płynności – wyjaśnia Andrzej Domański, zarządzający funduszami w Noble Funds TFI.
Tylko uzupełnienie portfela inwestycyjnego
Inni eksperci także uważają, że fundusze małych spółek powinny stanowić uzupełnienie portfela inwestycyjnego. Nawet w bardzo agresywnym portfelu ich udział nie powinien przekraczać 30–40 proc. Co prawda perspektywy dla tego segmentu rynku wciąż są dobre, ale trzeba pamiętać, że fundusze MiŚS odznaczają się wyższym ryzykiem niż fundusze akcji uniwersalne, które mogą inwestować zarówno w małe, jak i duże spółki.
Zdaniem Andrzeja Domańskiego w segmencie MiŚS można znaleźć zdecydowanie lepsze firmy niż wśród firm z WIG20. Według niego, patrząc od strony fundamentalnej, nadal warto nabywać jednostki uczestnictwa funduszy MiŚS, ale w krótkim terminie nie można wykluczyć korekty na rynku akcji.
– Tak długo, jak trwa hossa, ceny akcji małych spółek mogą rosnąć. Ekspansywna polityka monetarna dopiero zaczyna wywierać wpływ na gospodarki – do końca wzrostów na rynku akcji zapewne jest jeszcze daleko. Nawet gdy banki centralne na świecie przestaną dostarczać nowe środki na rynek, giełda może kontynuować wzrosty. Najbliższe lata zapowiadają się dobrze dla inwestorów kupujących akcje – uważa Adam Łukojć, zarządzający funduszami w Skarbiec TFI. Jednak nie jest on hurraoptymistycznie nastawiony do segmentu MiŚS.