Dolar po raz pierwszy w historii kosztuje ponad 5 zł, tę psychologiczną barierę przebił też kurs franka. Euro jest po ponad 4,80 zł i też niewiele mu brakuje do rekordów. Dlaczego złoty jest tak słaby?
Złoty słabnie z dwóch powodów. Po pierwsze, w stosunku do dolara słabną wszystkie waluty, z wyjątkiem może franka szwajcarskiego. To ma związek z bardzo agresywną reakcją amerykańskiego banku centralnego, Fedu, na inflację. Spośród głównych banków centralnych żaden inny nie zacieśnia polityki pieniężnej tak zdecydowanie i nie sygnalizuje takich zamiarów. W naszym regionie podwyżki stóp były wprawdzie wyższe, ale to jednak inny świat. Po drugie, dolar to waluta uchodząca za bezpieczną przystań, a teraz mamy globalny wzrost ryzyka związany z trwającą agresją rosyjską w Ukrainie. To ryzyko stale się wzmaga wraz z takimi wydarzeniami jak wtorkowy atak na rurociągi pod Bałtykiem. To wszystko powoduje zwrot inwestorów ku dolarowi i frankowi, a odwrót od euro – bo Europa ponosi największe konsekwencje tej wojny – i walut z tzw. rynków wschodzących, w tym złotego.
Nie wszystkie waluty w regionie tracą tak jak nasza. Korona czeska nie słabnie przynajmniej wobec euro. Czy do osłabienia złotego przyczyniają się też jakieś lokalne czynniki, na przykład sygnalizowany przez RPP koniec cyklu podwyżek stóp procentowych?
Sygnały docierające z Polski mogą być dla inwestorów niepokojące. Właściwie od początku wojny w Ukrainie, a nawet od początku covidowego kryzysu kurs złotego znajduje się gdzieś pomiędzy kursem forinta i czeskiej korony. Korona jest mocniejsza, forint słabszy. Wydaje się, że to jest odzwierciedlenie relacji pomiędzy lokalnymi rządami a Komisją Europejską, ale też pewnych parametrów makroekonomicznych, takich jak saldo obrotów bieżących, wysokość długu publicznego oraz deklarowanych przez rządy działań w polityce fiskalnej. Polska jest pomiędzy Węgrami a Czechami.