Od piątku nie milkną komentarze na temat zasygnalizowanych przez resort rozwoju nowych inicjatyw mieszkaniowych.
Diabeł tkwi w szczegółach
Zdaniem ekspertów ankietowanych przez „Parkiet” trudno precyzyjnie oceniać skutki, bo nadal mamy dużo ogólników i mało szczegółów – a to w nich tkwi sedno. Przewrotnie, w krótkim terminie ministerialne zapowiedzi mogą dołożyć się do spadku popytu na kredyty i mieszkania, bo ludzie będą czekać na szczegóły. Według wstępnych założeń dla części uczestników program może być bowiem atrakcyjny. Ale czy zmieni on długofalowo problem niskiej dostępności lokali?
Czytaj więcej
W przyszłym roku mają się pojawić słynna już pożyczka na 2 proc. rocznie oraz premiowane konto do odkładania na cele mieszkaniowe.
Według ministra rozwoju Waldemara Budy z wywiadu dla radiowej Jedynki z programu „Pierwsze mieszkanie” mogłoby w najbliższych latach skorzystać 50–130 tys. osób, w zależności od otoczenia makro- i geopolitycznego. Resort oszacował, że wydatki związane z programem pojawią się od 2024 r., kiedy wyniosą 800 mln zł, a potem będą rosnąć z kulminacją w 2027 r. – wtedy będzie to 1,5 mld zł. Pierwsze kredyty mają być udzielane nie później niż w III kwartale przyszłego roku.
Przed weekendem resort podał, że planuje wprowadzić preferencyjny kredyt dla osób do 45. roku życia na zakup pierwszego lokum. Przez 10 lat pożyczkobiorca ma płacić 2 proc. rocznie, a resztę podmiotowi udzielającemu kredytu dopłaci państwo. Druga inicjatywa to specjalne konto, na które będzie można regularnie odkładać pieniądze na zakup mieszkania: jeśli faktycznie pieniądze zostaną użyte w takim celu, państwo dopłaci premię. Więcej o założeniach piszemy na parkiet.com.