Jeszcze pod koniec marca obligacje Ghelamco Invest, polskiej spółki z grupy belgijskiego dewelopera, wyceniane były na Catalyst z premią 1-2 pkt proc. powyżej wartości nominalnej – i to mimo nasilających się wiadomości o kłopotach zagranicznej części imperium Paula Gheysensa, uginającej się pod ciężarem krótkoterminowych długów. W miniony piątek już sześć z dziesięciu serii wycenianych było poniżej 90 proc. wartości nominalnej, a kurs serii GHE0327 spadł o ponad 18 proc., do 80 proc. wartości nominalnej. Ostatni raz przecena obligacji deweloperskich do takich poziomów widziana była podczas pandemii i lockdownu.
Nastroje inwestorów są nerwowe, odkąd pod koniec marca z zarządu polskiej spółki Ghelamco ustąpiło kilkoro menedżerów, którzy zachowali jednak posady dyrektorów swoich działów. W zarządzie został jedynie dyrektor finansowy, ale już nie dyrektor zarządzający na Polskę Jarosław Zagórski. Formalnie prezesem Ghelamco w Polsce jest Paul Gheysens. Dodatkowo publikację raportu rocznego w spółkach międzynarodowej grupy opóźniono. Sprawozdanie ukaże się 30 kwietnia zamiast 31 marca.
Obligacje Ghelamco tanieją, ale przy relatywnie niewielkich obrotach
Czy drastyczne spadki kursów obligacji polskiego Ghelamco na Catalyst w piątek to panika? Największe obroty były na dwóch seriach, które objęli głównie inwestorzy detaliczni (wartość nominalna papierów to 100 zł).
W przypadku wyemitowanej jesienią 2023 r. serii GHE1027 kurs spadł o 10,4 proc., do 85,66 proc. wartości nominalnej, przy blisko 569 tys. zł wartości obrotów, czyli 0,46 proc. wartości całej serii (125 mln zł).
W przypadku wyemitowanej na początku 2024 r. serii GHE0128 kurs spadł o 10 proc. - do 85,6 proc. wartości nominalnej, przy 456 tys. zł wartości obrotów. To 0,36 proc. wartości całej serii (również 125 mln zł).