Nowy program mieszkaniowy ma poprawić sytuację młodych Polaków na rynku kredytów mieszkaniowych i aktywnie wspierać oszczędzanie na cele mieszkaniowe. Niskie oprocentowanie działa na wyobraźnię, podobnie jak stosunkowo niewiele ograniczeń przy dostępie do kredytu. Również premia pozwalająca chronić oszczędności przed inflacją, o ile będzie przeznaczona na cel mieszkaniowy, brzmi interesująco dla osób, które martwią się utratą wartości oszczędności.
Ogólniki i pytania
Wstępna prezentacja programu budzi kilka pytań. Po pierwsze, nie wiadomo w jaki sposób ma być liczona zdolność kredytowa osób zaciągających preferencyjny kredyt. Jeżeli dla wyjściowego oprocentowania, przy malejących ratach, wtedy ta forma wsparcia trafiałaby do mocno wyselekcjonowanego grona najzamożniejszych nabywców. Jeżeli zdolność kredytowa liczona będzie dla warunków z preferencyjnym oprocentowaniem, wówczas skala oddziaływania programu będzie większa, ale większe będzie też ryzyko dla nabywców.
Po drugie, nie wiadomo, czy i w jaki sposób ograniczane będą ewentualne próby nadużyć. Różnica między kredytem preferencyjnym a oprocentowanym na zwykłych zasadach byłaby na tyle duża, że może to prowadzić do różnego rodzaju prób nadużyć. Począwszy od najłagodniejszej formy, czyli zaciągania bez realnej potrzeby maksymalnego możliwego kredytu, aby nadmiarowe środki umieszczać np. na lokatach (wyżej oprocentowanych niż kredyt preferencyjny), a skończywszy na różnego rodzaju próbach zawierania mniej lub bardziej fikcyjnych transakcji na rynku wtórnym, mających na celu pozyskanie tanich środków. Zwłaszcza krótkie okienko obowiązywania programu (obecnie mówi się o 2027 roku) powoduje presję, by skorzystać z tej okazji.
Zaprezentowany program po wejściu w życie spowoduje odejście z rynku najmu części tych osób, które wynajmują mieszkanie ze względu na własne preferencje, a nie z konieczności. W sytuacji rosnących czynszów może okazać się, że najem dla takich osób stanie się znacznie droższą opcją niż preferencyjny kredyt i przestanie być atrakcyjnym wyborem. Zwłaszcza, że mogą wciąż korzystać z programu Mieszkanie bez Wkładu Własnego. Ten efekt trudno oceniać jednoznacznie, choć przypuszczalnie ograniczy mobilność młodych ludzi.
Konto się upowszechni
Jeżeli chodzi o Konto Mieszkaniowe to każda forma zachęcania do oszczędności, zwłaszcza na cele mieszkaniowe, jest dobra. Wydaje się jednak, że w tym przypadku beneficjentami będą stosunkowo zamożne rodziny, mogące sobie pozwolić na oszczędzanie w ten sposób na rzecz swoich dzieci. Dolna granica wieku dla osoby, na rzecz której dokonywane są wpłaty, to według obecnych informacji zaledwie 13 lat, a oszczędzać można będzie przez 10 lat. Mniej prawdopodobne wydaje się, że z tej formy będą na dużą skalę korzystać osoby mieszkające z dziećmi w małych mieszkaniach, ponieważ dla nich potrzebne są raczej rozwiązania szybkie, a nie wieloletnie. Natomiast sama konstrukcja oprocentowania Konta Mieszkaniowego, chroniąca przez podatkiem Belki, inflacją i wzrostem wskaźnika cen mieszkań, spowoduje najprawdopodobniej, że konta takie zostaną założone dla każdego, kto tylko będzie spełniał warunki programu. W jaki sposób zostaną wykorzystane zgromadzone pieniądze i czy rzeczywiście na cele mieszkaniowe, okaże się po kilku czy kilkunastu latach (doliczając do czasu oszczędzania czas na ewentualny zakup nieruchomości).