Spółki szukają sposobów na złagodzenie wpływu wzrostu kosztów na marże, ale nie wszystkim branżom przychodzi to równie łatwo. Z presją kosztów dobrze radzą sobie podmioty, na których produkty rośnie popyt, a kupujący akceptują podwyżki.
– Na wzrost kosztów spółki mają bardzo ograniczony wpływ, więc jedyną możliwością ograniczania negatywnego wpływu jest przerzucanie ich na klientów. Lepiej radzą sobie zazwyczaj spółki, gdzie bezpośrednim odbiorcą jest konsument detaliczny, a niskie koszty pracy nie były główną przewagą konkurencyjną. Wzrost cen surowców można wtedy stopniowo przerzucić na końcowego klienta. Elementem sprzyjającym stabilności marż jest dywersyfikacja finalnych odbiorców oraz niska elastyczność cen popytu na produkty spółki, wynikająca z unikatowości produktu lub usługi – tłumaczy Sebastian Trojanowski, zarządzający w TMS Brokers.
– W spółkach przemysłowych zazwyczaj jest ograniczone pole manewru i niestety w wielu podmiotach widać pogorszenie uzyskiwanych marż, a proces odbudowy rentowności odbywa się poprzez upadki najsłabszych graczy. Duży problem zawsze mają spółki budowlane, które prace wykonują przy starych cennikach i wzrost szybko powoduje erozję marż na kontraktach – podkreśla.
Korzystne warunki do poprawy
W komfortowej sytuacji są spółki, gdzie pośrednio presja kosztów związana ze wzrostem wynagrodzeń oznacza również wzrost siły nabywczej konsumentów, co ma wpływ na stronę przychodów. Beneficjentami są niektóre firmy nastawione na sprzedaż detaliczną.
– Dino dobrze sobie radzi na rynku z presją kosztów wynagrodzeń, lekko poprawiając marżę brutto ze sprzedaży, co przy takiej masie sprzedaży i marży wystarczy, aby poprawiać wyniki i marżę EBITDA – zwraca uwagę Krzysztof Radojewski, szef analityków Noble Securities.