Wielokrotnie obserwowaliśmy, jak miliardy dolarów były „przepalane” np. przez Bank Centralny Turcji. Tymczasem w Japonii już od dawna spekulowało się na temat potrzeby interwencji wobec bardzo słabego jena. Czy rząd zdecydował się na nią po osłabieniu jena do najniższych poziomów od 1990 r.? Kurs pary USD/JPY spadł ze 160 do 155 w poniedziałek po godzinie 6 rano. Ruch nie był uzasadniony danymi, a co ważniejsze, był to dzień wolny w Japonii. Oczywiście mówiło się o tym, że przy poziomie 160 jenów za dolara może nastąpić interwencja, dlatego sami gracze walutowi mogli zdecydować się na sprzedaż przy tym poziomie. Z drugiej strony kurs USD/JPY zaczął spadać ok. dwóch godzin po przetestowaniu tego poziomu. Japoński rząd nie chciał potwierdzić interwencji – wskazywał, że dane będą dostępne pod koniec maja. Ale jeśli do niej doszło, to czy będzie skuteczna?

W 2022 r. we wrześniu i październiku BoJ na interwencje przeznaczył ok. 60 mld dolarów. Było to ok. 5 proc. jego rezerw, czyli całkiem sporo. Ostatecznie kurs USD/JPY dość wyraźnie wówczas spadł, choć było to też związane z sytuacją fundamentalną. Czy teraz też jest na to szansa? Fed musiałby stać się bardziej gołębi, a prawdopodobieństwo tego jest niskie. Z drugiej strony BoJ mógłby zacząć sygnalizować kolejną podwyżkę stóp, a tego robić nie chce. Istnieją więc przesłanki za tym, że niski kurs USD/JPY znów zachęci inwestorów, by przetestowali cierpliwość rządu Japonii.