– Utrzymanie luźnej polityki fiskalnej dopełniającej łagodną nawet na tle innych gospodarek wschodzących politykę pieniężną NBP – taka kombinacja związana z utrzymaniem władzy przez Zjednoczoną Prawicę bez potrzeby szukania koalicji zrodziłaby pozytywną krótkoterminową reakcję rynków związaną z wyparowaniem przedwyborczej niepewności. W takim przypadku relacje z Brukselą powinny pozostać szorstkie, ale zapewne nie gorsze niż teraz. Z punktu widzenia średnioterminowej siły złotego byłoby to najbardziej neutralne rozstrzygnięcie, lecz idące w parze z długoterminowym ryzykiem stopniowej erozji fundamentów gospodarki i trudności w sprowadzeniu inflacji do celu NBP – uważa z kolei Bartosz Sawicki, analityk firmy Cinkciarz.pl.
Czy politycy wiedzą, co dobre dla polskiej gospodarki?
W ostatnich tygodniach prosiliśmy ekonomistów o ocenę najważniejszych gospodarczych postulatów, które pojawiają się w tegorocznej kampanii wyborczej. Wygląda na to, że w ich ocenie najbardziej potrzebną zmianą jest przywrócenie zasad praworządności i odblokowanie funduszy z UE. Warte poparcia są też propozycje zwiększenia nakładów na służbę zdrowia i edukację.
Najgorsza niepewność
Nawet jeśli wygra PiS, to istotnym pytaniem z perspektywy złotego będzie to, jak dużą będzie miał przewagę i czy będzie w stanie stworzyć rząd większościowy. – Uważamy, że niepewność odnośnie do wyniku jest na tyle duża, że przypisujemy 40 proc. prawdopodobieństwa braku powstania rządu większościowego, co oznaczać będzie powtórzone wybory wiosną 2024 r. Wtedy oczekujemy wyższego kursu EUR/PLN, co odzwierciedla utrzymującą się niepewność oraz niższe stopy procentowe. Pogarszające się perspektywy szybkiego odblokowania funduszy unijnych wskazują na słabsze perspektywy wzrostu gospodarczego, zwiększając przestrzeń do łagodzenia polityki pieniężnej, co z kolei może działać w kierunku deprecjacji krajowej waluty – uważa Michał Krajczewski, kierownik zespołu doradztwa inwestycyjnego BM BNP Paribas. W podobnym tonie wypowiadają się inni eksperci. – Najbardziej niekorzystnym dla złotego scenariuszem jest brak możliwości uformowania po wyborach rządu większościowego, co w praktyce będzie oznaczało najprawdopodobniej przyspieszone wybory. To zwiększy ryzyko polityczne, stając się impulsem do osłabienia waluty. W tym scenariuszu na koniec grudnia widziałbym kurs EUR/PLN w przedziale 4,60–4,70 zł. Na taki też scenariusz złoty prawdopodobnie zareagowałby osłabieniem zaraz w poniedziałek po wyborach – uważa Marcin Kiepas.
Pozytywna zmiana
Zdaniem analityków scenariuszem najkorzystniejszym dla złotego byłaby zmiana władzy i rząd stworzony przez obecne partie opozycyjne.
– Zmiana władzy w Polsce powinna zostać dobrze przyjęta przez rynki finansowe, stając się jednocześnie impulsem do umocnienia złotego w końcówce roku. Nie tylko dlatego, że powinno to poprawić postrzeganie Polski przez zagranicznych inwestorów, ale również dlatego, że daje to szanse na szybkie uruchomienie KPO, a także może ograniczyć chęć RPP do obniżania stóp procentowych w 2024 r. W takim scenariuszu jeszcze przed końcem roku kurs EUR/PLN może wrócić do 4,40–4,45 zł – uważa Marcin Kiepas. Zdaniem Marka Rogalskiego efekt wyborczych oczekiwań już teraz widoczny jest na rynku. – Myślę, że to, co widzimy już na złotym, zawiera w sobie komponent wyborów w postaci oczekiwań co do wygranej opozycji. To dawałoby pole do ponownego rozgrywania tematu funduszy z KPO. Niemniej nie przesadzałbym z nadmiernym optymizmem – po pierwsze, sondaże nie dają wyraźnej przewagi żadnej ze stron. Po drugie, nie wiemy, na ile koalicja partii opozycyjnych byłaby stabilna i elastyczna w odpowiedzi na ewentualne weta prezydenta. Tym samym niezależnie od tego, jaką rzeczywistość polityczną zastaniemy 16 października, pole do umocnienia złotego będzie mocno ograniczone. Kluczowe wsparcia na technicznej mapie to 4,50–4,51 dla EUR/PLN – wskazuje Rogalski.
Nie brak opinii, że to jednak otoczenie zewnętrzne będzie kluczowe dla złotego. – Nie spodziewam się, aby wynik wyborów w istotny sposób przełożył się na sytuację złotego, który w największym stopniu uzależniony jest obecnie od dolara. Zmian układu sił w parlamencie waluty z reguły nie odbierają dobrze, bo rodzi to niepewność. W naszym konkretnym przypadku wiązałoby się to dodatkowo ze zmianą nastawienia banku centralnego na bardziej jastrzębie. Te dwa efekty zatem powinny się znosić – uważa Rafał Sadoch z BM mBanku.